Słuchajcie wiem co napisałam 13go i 18go lutego,ale,ale,ale...cztery dni temu moi młodzi poszli na spacer i przypałętała się za nimi sunia,której nikt nie chciał wpuscić na teren,ale ona tak strasznie chciała do nas i tak wsadziła łeb w kratki od bramy że musiałam wyjść i ten jej łeb na siłę wyciągnąć.odganiałam ją jak tylko mogłam,znów wsadziła tak łeb że sama by nie wyjęła,ona była taka zmęczona że wpuściłam ją na podwórko i dałam pić
,no i zaczęło się.Została na noc
,w nocy koszmar,tylko wstałam do łazienki,pies za mna i piszczy że zamknęłam drzwi,[wszędzie za mną jak roczne dziecko],musiałam sobie wziąść dzień urlopu
-na następny dzień.Zaczęłam szukać po lecznicach weterynaryjnych-czy ktoś jej nie szuka.Niestety.po ogloszeniach-niestety,Chwilowo nie mogę wkleić jej zdjęcia,ale wygląda jak miniaturka mojej bokserki-tylko na krótszych łapkach.Jest jakaś pomieszana.Jest bardzo ładna,bardzo mądra,bardzo młodziutka,bardzo czysta.No i po czterech dniach doszliśmy do rodzinnego porozumienia że zostaje.
.Wszyscy tolerują że niesamowicie piszczy jak wychodzę o 6tej rano do pracy-po prostu gonia ją na miejsce mój 84letni wujek wypuszcza ją w dzień[czego nie robił z moimi sukami],karmi ją.Tylko jutro muszę z nią pojechać do weterynarza,żeby ją obejrzał ,odrobaczył i odpchlił.Ona się zaczyna robić PRZEKOCHANA
.Z synową stwierdziłyśmy,że ona się nikomu nie zgubiła,tylko ktoś jej się chciał pozbyć.Jest wiele rzeczy które o tym świadczą.Jestem sama na siebie wściekła,a miało być tak pięknie po 17tu latach obowiązków z psami
,
,
,
,
,ale,ale ale-nie oddam już jej
,
.