Różne dziwne potrawy regionalne!

Sprawdzone (i nie tylko) przepisy na smakołyki

Różne dziwne potrawy regionalne!

Postautor: Sz_elka » wt lut 24, 2009 6:10 pm

Myślę, że Cebulka w chwili wolnej uporządkuje Kulinaria i znajdą się tutaj już wpisane wcześniej, ciekawe - nie tylko z nazwy - potrawy! 8)

Czy wiecie, co kryje się pod nazwą "HECZEPECZE" [?] [?] [?] [rol]
Podpowiedzią niech będzie, że w Przemyślu wiedzą co to jest [!] [!] [!] :P

No doooobrze! Koniec zgadywania! [lol]

SOS Z GŁOGU, czyli "HECZEPECZE" [diabel] (PRZEMYŚL)

- szklanka suchego lub świeżego głogu,
- 2 szklanki rosołu,
- łyżka masła lub margaryny,
- 1,5 szklanki białego wytrawnego wina

Głóg umyć, zalać gorącym rosołem, ugotować na miękko i przetrzeć przez sito.
Zrobić jasną zasmażkę z tłuszczu i mąki, dodać przetarty głóg, wlać wytrawne wino, krótko zagotować i przecedzić.
Podawać do chudych mięs i drobiu.

Znalazłam przypadkiem - w książeczce wydanej przez WATRĘ w 1976r., pt. "Kuchnia regionalna wczoraj i dziś" , którą (tę kuchnię) wraz z obrzędowością świetnie zaprezentowała Biruta Markuza-Bieniecka wraz z Janem Dekowskim!
Jeszcze wywlokę, w chwili wolnej, różne prześmiewne obrzędy i powiedzenia, jak np. łódzkie porzekadło z drugiej połowy XIX wieku:

" O zalewajko, potraw królowo,
kto ciebie jada, ten czuje się zdrowo. "
;)

No to - " ZALEWAJKA " (ŁÓDŹ)

- 2l wody
- 1 duża cebula
- 50 dkg obranych ziemniaków
- ok.2 szklanki młodego zakwasu (żytniego lub owsianego) czy serwatki
- 5 dkg słoniny
- sól, pieprz

Ugotować w wodzie posiekaną cebulę. Włożyć obrane i pokrajane ziemniaki, ugotować je i rozetrzeć.
do zupy wlać zakwasu do smaku, zagotować, posolić, dodać pieprzu lub kminku i okrasić zrumienioną słoniną.

Smacznego! :)
Elka
Awatar użytkownika
Sz_elka
Weterani
 
Posty: 5359
Rejestracja: sob sty 27, 2007 8:42 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Baś_22 » śr lut 25, 2009 11:00 am

Zalewajkę znam bardzo dobrze i czasami ją robię. Jest to potrawa z rodzinnych stron mojego ojca - łódzkie :D
Tylko troszkę inaczej ją robię
- 3l wody
- 50 dkg ziemniaków
- 3 szklanki zakwasu żytniego
- 5 dkg słoniny lub boczku
- sól, piepr
- śmietana

Ziemniaki obrać i pokroić w dużą kostkę, wrzucić do wody i ugotować. Dodać zakwas, sól, pieprz i okrasić słoniną lub boczkiem.
Nie wszyscy tak lubią ale można dodać też śmietanę.
Jeszcze tyle przede mną :) [krolik]
Jestem także na: https://www.facebook.com/berberrus
Awatar użytkownika
Baś_22
Weterani
 
Posty: 8995
Rejestracja: sob sty 27, 2007 7:35 pm
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: belva » śr lut 25, 2009 6:50 pm

Och zalewajka!! Zapomnialam zupelnie o niej.. az do kilku dni temu.. kiedy to ktos na innym forum zarzucil mi ze "zalewam" ;) ;)

Podobno sa tez rozne zalewajki .. nawet z grzybow..

Moja mama robila czesto z sokiem po ogorkach kiszonych.. Mniam [kucharz]
Awatar użytkownika
belva
Weterani
 
Posty: 3182
Rejestracja: pt maja 23, 2008 5:19 am

Postautor: amita » śr lut 25, 2009 10:06 pm

Zalewajkę robię tak/choć to jeszcze w domu było/ziemniaki w kostkę,kiełbaska w plasterki,żurek i zabielone śmietaną.Na koniec skwarki z cebulką.
Gwiżdżę na wszystko,zadzieram głowę,oglądam drzewa mandarynkowe.A sekret tego jest wciąż ten sam,że ciasny kaftan na sobie mam.
Awatar użytkownika
amita
Weterani
 
Posty: 7634
Rejestracja: śr lut 28, 2007 7:37 pm

Postautor: Jedynka » sob mar 07, 2009 6:56 pm

Zalewajkę u nas się gotuje taką jak Amita. Pychota [lol]
Kto zezar Harnasia ?!!!!!!!
Awatar użytkownika
Jedynka
Weterani
 
Posty: 1393
Rejestracja: sob mar 01, 2008 8:12 pm

Postautor: Sz_elka » ndz mar 08, 2009 9:48 am

Tak mnie dzisiaj wzięło na Kaszubczenie ;) Obrazek
Elka
Awatar użytkownika
Sz_elka
Weterani
 
Posty: 5359
Rejestracja: sob sty 27, 2007 8:42 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Cebulka » ndz mar 08, 2009 11:10 am

Robiłam kiedyś kwas chlebowy i wyszło... [oops] no klapa wyszła [zly] ...
Ale może jeszcze kiedyś [lol]
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Postautor: aga » pn sie 24, 2009 12:23 pm

z mojego regionu polece dwie potrawy,
quiche lorraine


Obrazek
tu instrukcja jak sie ja robi
http://www.teteamodeler.com/cuisine/recette-cuisine-salee/recette-tartes-quiches/quiche-loraine.asp

a przepis wyglada tak:
niska foremke najlepiej okragla wykladamy kruchym ciastem,naklowamy widelcem i podpiekamy
jakies 125 do 150g boczku pocietego w kostke podpiekay z 3 cebulami.
gdy ciasto sie podpiecze wrzucamy farsz i zalewamy rozbeltanymi 3 jajami z kubkiem smietany,(sol,pieprz i galka muszkatalowa)pieczemy jakies 30minut az sie
pieknie zapiecze.

i tarte flambee alsaciene
Obrazek

tarta flambee to specjalnosc kuchni alzackiej lorenskiej i niemieckiej;)
to tak naprawde tutejsza pizza.
robi sie ja na bardzo cienkim ciescie drozdzowym,rozwalkowac na prostokat na grubosc do 0.5cm
posmarowac gesta smietana lub jogurtem zmieszanym ze smietana,posypac ziolami,sola,pieprzem,i posypac podpieczonym wczesniej boczkiem z cebula(wiorka)
zapiec jak pizze.

smacznego!
Awatar użytkownika
aga
Ekoludki
 
Posty: 83
Rejestracja: wt sie 18, 2009 7:31 pm

Postautor: ulotna chwila » pn sie 24, 2009 9:56 pm

a ja właśnie jestem z wizytą u Teściów i teściówka robi pigoły :D (to z wołynia)
to coś jak cepeliny tyle, że z nadzieniem z białego sera

a jutro na obiad będą jakieś dziwne placki na drożdżach z surowymi tartymi ziemniakami
ciekawe jak smakują...jutro się dowiem :-)
Mistrzyni w kocham Cię Misiu:-)
Awatar użytkownika
ulotna chwila
Weterani
 
Posty: 1182
Rejestracja: wt sie 04, 2009 5:18 pm

Postautor: beza » śr sie 26, 2009 8:27 pm

Usłyszałam dzisiaj jak dwie panie rozmawiały o sójkach, które zrobiły na festyn dożynkowy. Słyszałam o sójkach już dawno temu od mojej mamy, która opowiadała mi jak brała taka sójkę na drogę zamiast dzisiejszych kanapek.
Podobno jest to taki niby pieróg z ciasta drożdżowego wypełniony kapustą z kaszą jaglaną i grzybami...
czy może ktoś z Was zna jakiś dobry przepis na te sójki ?
kwiaty kwitną nawet wtedy,
gdy nikt im się nie przygląda...

Phil Bosmans
Awatar użytkownika
beza
Weterani
 
Posty: 1938
Rejestracja: wt lip 17, 2007 11:36 am

Postautor: aga » śr sie 26, 2009 10:29 pm

a to nie kulebiak?
ja robie z roznymi farszami,ciasto drozdzowo kruche albo z ciasta listkowego.
Awatar użytkownika
aga
Ekoludki
 
Posty: 83
Rejestracja: wt sie 18, 2009 7:31 pm

Postautor: beza » czw sie 27, 2009 11:33 am

Nie wiem czy to kulebiak [rol] znam tylko tę nazwę - sójka.
O kulebiakach też słyszałam, że takowe są, ale co to, to nie mam pojęcia :?
kwiaty kwitną nawet wtedy,
gdy nikt im się nie przygląda...

Phil Bosmans
Awatar użytkownika
beza
Weterani
 
Posty: 1938
Rejestracja: wt lip 17, 2007 11:36 am

Postautor: megan » czw sie 27, 2009 11:41 am

W necie znalazłam taki oto przepis-wklejam w całości bo za długo by stukać w klawiaturę

"Sójki mazowieckie"
Pierogi (bułeczki) półdrożdżowe z kapustą, jagłami i grzybami, tradycyjny wypiek na wschodnim Mazowszu, w XIX w., opisywany przez Oskara Kolberga. "Sójki" pieką dotychczas dobre gospodynie wiejskie w okolicach Mińska Mazowieckiego na Nowy Rok i w całym okresie świątecznym Bożego Narodzenia.

Składniki: 2 kg mąki, 4-5 łyżek oleju, 5 dag drożdży, 1 łyżeczka cukru, duża szczypta soli;
farsz: 2 szklanki kaszy jaglanej, garść grzybów suszonych, boczek surowy i słonina, ok.25-30 dag, ok.1/2 kg kwaszonej kapusty "prosto z beczki", sól i pieprz do smaku.

Drożdże rozkruszyć, dodać cukier, rozprowadzić letnią wodą pozostawić w ciepłym miejscu "aż się poruszą", wlać do wymieszanej z olejem i solą mąki. Ciasto wyrabiać długo i dokładnie, aż będzie ostawać od ręki.
Kaszę jaglaną ugotować na sypko; grzyby namoczyć na noc w wodzie i ugotować, a ostudzone pokroić w drobne w cienkie paseczki, podlać wodą w której się moczyły i gotowały. Kapustę opłukać, odcisnąć, posiekać, przesmażyć na pokrojonym w kostkę boczku i słoninie. Wszystkie składniki razem połączyć, poddusić, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Z rozwałkowanego ciasta wykrawać krążki lub kwadraty, nakładać farszem, mocno skleić i upiec w piekarniku. Dawniej piekło się "sójki" w niezbyt gorącym piecu chlebowym po wyjęciu z niego gotowych bochenków. Upieczone "sójki" należało nieco przestudzić, ale jeść jeszcze ciepłe, aby nie straciły aromatu i smaku. Można je było przechowywać ok. 2 tygodni i przed spożyciem odświeżać, zawijając w wilgotną, lnianą ściereczkę i odparowując na płycie kuchennej, albo w "duchówce". W zimowe świąteczne wieczory do "sójek" gotowano kompot z suszonych owoców z dodatkiem macierzanki i kwiatu lipowego, posłodzony miodem.
:D :D
Nowy dzień-nowe wyzwania,a czasem i stare.
Awatar użytkownika
megan
Weterani
 
Posty: 628
Rejestracja: pt lip 31, 2009 9:46 am
Lokalizacja: mazowieckie

Postautor: aga » czw sie 27, 2009 12:25 pm

w takim razie to cos bardzo podobnego do kulebiaka
To najsławniejsza z potraw kuchni rosyjskiej. Klasyczny składa się z ciasta drożdżowego nadzianego farszem z kapusty. Obecnie w kuchni europejskiej można spotkać odmiany kulebiaka z ryżem, drobiem, grzybami, czasem z ciasta francuskiego.


Kulebiak - potrawa kuchni kresowej; duży, pieczony pieróg nadziewany farszem z mięsa (czasem z ryb) z dodatkiem jarzyn, ryżu i przypraw.

Również potrawa regionalna z województwa podlaskiego - pieczony pieróg z ciasta drożdżowego z nadzieniem z kapusty i grzybów (danie wielkanocne).

Źródło „http://pl.wikipedia.org/wiki/Kulebiak”





farsze zazwyczaj sa z kwasnej kapusty z grzybami,slodkiej z pieczarkami,ryzu i lososia,miesa i kapusty itd
jak mi sie nie chce kleic pierogow to zawijam farsz w ciasto a potem kroje na plastry [diabel]


Obrazek
mozna zrobic go z ciasta krucho drozdzowego,drozdzowego lub francuskiego(chyba taki lubie najbardziej)
Obrazek
Awatar użytkownika
aga
Ekoludki
 
Posty: 83
Rejestracja: wt sie 18, 2009 7:31 pm

Postautor: Samanta » czw sie 27, 2009 1:13 pm

Przepis na kulebiak mam, piekę kulebiaki lub kulebiaczki (małe) zawsze na świeta BN i mogę wklepać wieczorem jeśli chcecie.
Ale sójki to pierwsze słyszę i bardzo chętnie wypróbuję bo z opisu to musi być pyszne.
I mogę polecic moje bułeczki z soczewicą bo sa przepyszne i zawsze sie udają. Nawet chyba w chlebach pokazałam zdjęcie tych bułek.
Jeśli mówisz do Boga, to się modlisz. Jesli Bóg mówi do ciebie, masz schizofrenię.
Awatar użytkownika
Samanta
Weterani
 
Posty: 1868
Rejestracja: sob paź 18, 2008 10:40 pm

Postautor: beza » czw sie 27, 2009 7:08 pm

Megan :* no super że znalazłaś ten przepis ... duuuża bużka dla Ciebie :*
I wszystko się zgadza z tą okolicą :D
Te dobre gospodynie spod Mińska Mazowieckiego widać dostały zamówienie nie tylko na Nowy Rok ale i na dożynki w pełni lata :D
Dzięki Megan ...

No i ten kulebiak faktycznie trochę podobny do sójki :)
kwiaty kwitną nawet wtedy,
gdy nikt im się nie przygląda...

Phil Bosmans
Awatar użytkownika
beza
Weterani
 
Posty: 1938
Rejestracja: wt lip 17, 2007 11:36 am

Postautor: megan » czw sie 27, 2009 9:02 pm

Ciesze się, że moja bezsenność na coś się zdała ;) A tak serio lubię nocką,gdy uśpię maluchy,posiedzieć przed komputerem i nacieszyć się dostępem do niego.W dzień to czasem bardzo truuudno [diabel]
Nowy dzień-nowe wyzwania,a czasem i stare.
Awatar użytkownika
megan
Weterani
 
Posty: 628
Rejestracja: pt lip 31, 2009 9:46 am
Lokalizacja: mazowieckie

Postautor: amita » czw sie 27, 2009 9:36 pm

A ja jadałam u ciotki zupę z jabłek.Ze skwarkami z boczku i cebulką ;) z gęstą śmietaną a do tego ugotowane osobno ziemniaki z koperkiem. Hard core,nie ;) ale jakie to było pyszne.
Gwiżdżę na wszystko,zadzieram głowę,oglądam drzewa mandarynkowe.A sekret tego jest wciąż ten sam,że ciasny kaftan na sobie mam.
Awatar użytkownika
amita
Weterani
 
Posty: 7634
Rejestracja: śr lut 28, 2007 7:37 pm

Postautor: Onaela » pt sie 28, 2009 6:35 am

amita pisze:A ja jadałam u ciotki zupę z jabłek.Ze skwarkami z boczku i cebulką ;) .


[shock] [shock] [shock] To dopiero awangarda [!] [lol] Niczym śledzie z czekoladą [!] [haha]
Ostatnio poczęstowano mnie gorzką czekoladą z mango i chili ;) :) .Śmiesznie było [lol] (czekolada o takim smaku wyprodukowana przez producenta,nie jakieś domowe eksperymenty :) )
Onaela
Weterani
 
Posty: 3761
Rejestracja: pn cze 14, 2010 12:02 pm

Postautor: aga » pt sie 28, 2009 9:32 am

bardzo znana czekolada z chili [lol] goraca czekolade uwielbiam wlasnie posypana chili
robilam kiedys male papryczki w gorzkiej czekoladzie,pycha
wodka z chili tez super [lol]
Awatar użytkownika
aga
Ekoludki
 
Posty: 83
Rejestracja: wt sie 18, 2009 7:31 pm

Postautor: Samanta » pt sie 28, 2009 11:40 am

amita pisze:A ja jadałam u ciotki zupę z jabłek.Ze skwarkami z boczku i cebulką ;) z gęstą śmietaną a do tego ugotowane osobno ziemniaki z koperkiem. Hard core,nie ;) ale jakie to było pyszne.

Pamiętam tę zupe z dzieciństwa - to była moja ulubiona letnia zupa.
A jeszcze lepiej, jesli śmietana z mąką była nie za dokładnie rozbita i sie porobiły takie niby kluseczki.
Zapomniałam o niej kompletnie, jutro gotuję. Amita, dziekuję za przypomnienie. [lol]
Jeśli mówisz do Boga, to się modlisz. Jesli Bóg mówi do ciebie, masz schizofrenię.
Awatar użytkownika
Samanta
Weterani
 
Posty: 1868
Rejestracja: sob paź 18, 2008 10:40 pm

Postautor: aga » pt sie 28, 2009 4:33 pm

mam nadzieje ze wam nie zasmiecam watku potrawami z mojego regionu? [rol]
pzrez ciagle przeprowadzki poznalam kuchnie kilku krajow,jak chcecie to troche dziwnych potraw wam pokaze ;)
bardzo tesknie za zwykla kaszanka,jedza tu co prawda cos takiego z krwi ale nie ma tam kaszy przez co dla mnie jest nie do zjedzenia :(
Obrazek
nie odkrylam jeszcze jak robia bialy boudin,ale popytam ;)
tak jak polska kaszanke je sie ja na cieplo z musztarda.
Awatar użytkownika
aga
Ekoludki
 
Posty: 83
Rejestracja: wt sie 18, 2009 7:31 pm

Postautor: Samanta » pt sie 28, 2009 5:13 pm

Dawaj Aga , wszelkie potrawy regionalne są mile widziane. Jeśli miałaś okazję przetestować kuchnie wielu narodów, to tym lepiej i tym ciekawiej.

Gdzies kiedys obiecałam wpisać przepis na prawdziwe knedle czeskie. Chyba Bezie obiecałam ale nie dam głowy. Ani żadnej innej części ciała. Ale że po linii, to tu wpiszę
Knedel
1 kg mąki (u mnie szymanowska)
8 dkg drożdży
szczypta soli
1 jajko (po słowacku:vaicko)
Mąkę przesiać do miski, dodać sól, jajko.

Teraz jak mawia koleżanka, zakwas. Chociaż jak dla mnie to nie żaden zakwas tylko rozczyn.
200 ml letniej wody+malutka łyżeczka cukru, wkruszyc drożdże, posypać mąka po wierzchu i 0odstawić żeby urosło.
Wlać to do miski z mąką i zagnieść aż odejdzie od ręki jak każde drożdżowe. Ma być plastyczne ciasto jak plastelina.
Przykryć i niech w cieple urośnie . Tak z pół godziny., czasem mniej.
Wyjąć wyrosnięte ciasto na blat posypany mąkąi uformować bochenki, takie podluzne. Ja to robie tak jak roladę, jak makowiec. Nastawiamy wodę i czekamy aż zawrze a w tym czasie ciasto rośnie, tak z 5 minut.
W garnku ma byc sama woda, żadnej soli, żadnego tluszczu, nic!!!
Kiedy woda delikatnie wrze, wlożyć do niej ostroznie te bochenki albo narazie jeden zaleznie od wielkości garnka.
Przykryć i gotowac na malutkim gazie. Woda ma tylko lekko wrzeć.
Wyjąć , nakłuć widelcem, posmarować po wierzchu olejem z obu stron.
Można mrozić .

Bardzo to polecam do różnych gulaszy, sosów, a szczególnie jak na przedwiosniu już kartofle sa brzydkie.
Jeśli mówisz do Boga, to się modlisz. Jesli Bóg mówi do ciebie, masz schizofrenię.
Awatar użytkownika
Samanta
Weterani
 
Posty: 1868
Rejestracja: sob paź 18, 2008 10:40 pm

Postautor: aga » pt sie 28, 2009 5:56 pm

uwielbiam,nauczyla mnie go robic kolezanka czeszka,
z tym ze robie je na parze,tak samo mozna je na parze odgrzewac ,oraz odsmazac.
z moich stron rodzinnych knedel zwie sie kluski na parze,albo na gaciach ,(z innych stron to pampuchy)z tym ze robi sie male buleczki i jada sie z sosem z truskawek.
na pewno wywodza sie z czech ale jedza je takze niemcy [lol]
Awatar użytkownika
aga
Ekoludki
 
Posty: 83
Rejestracja: wt sie 18, 2009 7:31 pm

Postautor: Samanta » pt sie 28, 2009 7:57 pm

Ja takie małe na parze robię od lat, ale to trochę inny przepis. Przede wszystkim są na mleku w przeciwieństwie do tego knedla który jest na wodzie. No i oczywiście nie wsadzamy ich do wody tylko gotujemy na parze. U nas jakoś najchętniej wchodzą polane stopionym masełkiem, ale z sosami, gulaszami tez jak najbardziej.
Jeśli mówisz do Boga, to się modlisz. Jesli Bóg mówi do ciebie, masz schizofrenię.
Awatar użytkownika
Samanta
Weterani
 
Posty: 1868
Rejestracja: sob paź 18, 2008 10:40 pm

Postautor: kra1013 » śr paź 28, 2009 8:41 pm

Czytam właśnie Sergiusza Piaseckiego i rzecz traktuje może nie o kulinariach, ale jest tam fragment w którym ciekawie pisze na temat przysmaków regionalnych. Wszystkie potrzebne produkty łatwo dostępne, choć z pianinem może być kłopot. Jestem pod wrażeniem oryginalności tych przysmaków, więc fragment pozwolę sobie zacytować – może kogoś zainspiruje. Rzecz dzieje się w Nowy Rok 41-go roku na Wileńszczyżnie, ale przepisy pochodzą ze wschodu.

Cyt „– Drodzy towarzysze! Zaraz będzie Nowy Rok. Zaczniemy go specjalną zakąską do wódki. Jest to najlepsze na świecie burżujskie jedzenie!
Poszedł on do szafki i wyjął dużą papierową torbę. Przyniósł ją i wyrzucił zawartość na stół. Było to coś podobnego do strąków dużego bobu, albo do małych ogórków.
– Co to jest? – spytałem.
– Banany – powiedział Dubin. – Nasze chłopaki z NKWD tu u pewnego burżuja, który miał dawniej owocarnię, rewizję robili i dużo tego specjału znaleźli. Więc i mnie trochę dali.
– Dawać tu banany! – krzyczy Jegorow. – Dość burżujom tym się obżerać. Teraz nasza kolej!
No, nic. Dubin banany porządnie w umywalce wymył i kilka z nich plasterkami na talerzu pokrajał, potem, oczywiście, odpowiednio posolił i każdemu wódki nalał.
– Zdrowie piechoty! – powiedział.
Wypiliśmy i bananami zagryzamy. Ale, cholera go wie, jakoś niesmaczne było. Ja nawet wypluć chciałem.
A Sinicyn wówczas powiedział:
– Do tych bananów trzeba octu i tak samo pieprzu.
Pieprz był, ale po ocet Dubin do gospodyni poszedł pożyczyć. Zaprawialiśmy banany octem, no i, rzecz jasna, pieprzem. I zupełnie inny smak wyszedł. Ale wszystko jedno nie podobały mi się. Wolę kiszone ogórki, a nawet cebulę. Ale nic, pod wódkę to nawet i banany pójdą. Tylko to było najgorsze, że kapitan Jegorow, nieco za wcześnie, chorować zaczął.
Sinicyn do pianina go poprowadził, przykrywkę u góry instrumentu otworzył i powiedział:
– Walcie, towarzyszu do środka, bo szkoda podłogę zanieczyszczać. A w tym głupim instrumencie miejsca dość. Wszystko się zmieści.
Widzę ja z drugiej strony pianina Maślannikow przysposobił się, i też naloty na Rygę robi.
Ale ja dobrze się trzymałem i dalej wódkę pod banany chlastałem. A potem posłyszałem jak Dubin powiedział:
– Te banany to najlepiej z olejem jeść i cukrem. Ale szkoda, że nie mam.
Nie zdążył on tego wypowiedzieć, jak kapitan Jegorow od pianina oderwał się, do stołu zbliżył się, jeden banan (jeszcze nie pokrajany) wziął i Dubina nim w zęby jak zajedzie.
– Otrułeś mnie, draniu! – krzyczy. – Nigdy ja od wódki tak prędko nie rzygałem. Banany należy się kiszone jeść, albo marynowane, a ty surowe dałeś!
I w mordę go, i w mordę. Więc Dubin zaczął bronić się. Chwycili się za włosy i po podłodze tatłają się. Kapitan Jegorow naszego gospodarza całego bananami zanieczyścił. Ale to drobiazg: ot, trochę śmiechu było i już. A potem my znów pili, ale na banany jakoś wszyscy apetyt stracili. Tylko Dubin dalej jadł, żeby nie zmarnowały się.
– Szkoda, że wam nie podobają się – mówił. – To przecież sama najlepsza burżujska przekąska. Tylko pewnie trzeba do nich chrzanu, albo musztardy dodawać.
– To niech sobie tę przekąskę burżuje i żrą! – powiedział kapitan Jegorow. – A ja za takie kpiny i śmiechy będę w mordę bił!
Ale nie bił więcej. Pewnie bardzo osłabł, bo rzygał on długo. Bawiliśmy się tak chyba do trzeciej rano. Dobrze nie pamiętam, bo przytomność straciłem i tylko nad ranem z zimna obudziłem się. A zimno musiało być, bo kapitan Jegorow, w trakcie zabawy, wszystkie okna krzesłem powybijał i pół pieca uszkodził.”
Życzę smacznego!
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: Tomuś » pn lis 23, 2009 1:40 pm

To ja "podrzucę " przepis na kugiel .
To taka regionalna potrawa z okolic nadpilicznego Przedborza , co prawda z wieloma modyfikacjami/mięsko/ bo była to potrawa żydowska na gęsim tłuszczu.
Składniki :3-4 kg ziemniaków 1 kg żeberek lub golonki ,albo tłustego mięska, 4 duże cebule , główka czosnku /jak ktoś nie lubi to nie/ sól, pieprz, majeranek, 1/2 szlkanki mleka ,tłuszcz do wysmarowania garnka . Żeberka lub inne mięsko bejcujemy najlepiej w przyprawie do żeberek ok 2 godzin, ziemniaki cebulę trzemy dodajemy wszystkie dodatki i mieszamy i układamy warstwę w garnku lub tak zwanej gęślarce po uprzednim wysmarowaniu tłuszczem, na warstwę masy ziemniaczanej kładziemy żeberka /pokrojone w małe kawałki, lub inne mięsko i znów warstwa masy. Możemy wierzch posmarować tłuszczem, koniecznie przykrywamy i do pieca z powodu braku pieca chlebowego do piekarnika temperatura ok100 stopni czas minimum 6 godzn .Dlaczego tak długo bo to się nie tylko musi upiec ale mięsko musi oddać swój smak do ziemniaków i musi się "przegryżć" Dodane mleko sprawi że masa nie wyschnie .Podajemy z sosem grzybowym i gorącą herbatą i koniecznie z zimną /ustawa o wychowaniu w trzeżwości/,Smacznego i na zdrowie



P.S. A co do zalewajki to można ją gotować na 10000000000000 sposobów , i wszystkie są dobre .
Pamiętacie "Jak rozpetałem II wojnę światową " "zaliwajkaaaaaaaa ,zaliiiiiiiiiiiiiiiiiwajka" [lol] [lol] [lol] [lol] "
Tomuś
Ekoludki
 
Posty: 34
Rejestracja: pn paź 26, 2009 12:37 pm

Postautor: Sz_elka » sob sty 09, 2010 9:08 pm

Szukajcie a znajdziecie! :D

Oficjalna strona Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a na niej, między innymi w zakładce: Jakość żywności - Produkty regionalne i tradycyjne wpisane na listę produktów tradycyjnych, a tam np. w województwie łódzkim:
Chleb wiejski na zakwasie z pieca ceglanego z Białej
http://www.minrol.gov.pl/index.php?/pol ... o-z-Bialej

Może przyda się komuś! ;>
Elka
Awatar użytkownika
Sz_elka
Weterani
 
Posty: 5359
Rejestracja: sob sty 27, 2007 8:42 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: amita » sob sty 09, 2010 9:55 pm

No,przyda się w robieniu smaka.Jak ja dawno nie jadłam żymloka!!!
Gwiżdżę na wszystko,zadzieram głowę,oglądam drzewa mandarynkowe.A sekret tego jest wciąż ten sam,że ciasny kaftan na sobie mam.
Awatar użytkownika
amita
Weterani
 
Posty: 7634
Rejestracja: śr lut 28, 2007 7:37 pm

Postautor: Sz_elka » sob sty 09, 2010 10:34 pm

Ileż to roboty! ;> Zatnij się w palec i zagryź bułką! [devil]
Elka
Awatar użytkownika
Sz_elka
Weterani
 
Posty: 5359
Rejestracja: sob sty 27, 2007 8:42 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Sz_elka » ndz sty 10, 2010 3:33 pm

Człowiek całe życie się uczy i ja też! ;>
Pogoda dała mi do myślenia w kwestii kulinariów - śnieg od paru dni sypie, temperatura w okolicach zera i na drogach wstrętne błoto pośniegowe czyli bryja! I tu właśnie jest pies pogrzebany - bryja to też nazwa śląskiej potrawy wigilijnej, inaczej zwanej moczką! 8)
Pozwólcie,że przytoczę tu Wam cały artykuł ze strony:
http://www.jastrzebianie.pl/index.php?o ... Itemid=119 nie tylko w sprawie bryi! :)

Świąteczna Kuchnia - Autor: ank_ha -23.12 2009r.
Jeszcze niespełna sto lat temu kuchnia śląska wykazywała pewną monotonię i jednostajność czyli małe urozmaicenie produktów spożywczych. W tradycyjnych śląskich gospodarstwach te same potrawy jadało się w ciągu całego dnia, a nawet tygodnia.

Trzeba zaznaczyć, że już wtedy ludzie wiedzieli, że pierwszy posiłek dnia czyli śniadanie musi być najbardziej obfite i kaloryczne. Do kolejnych posiłków nie przykładano już tak wielkiej wagi. Jedynie w okresie intensywnych prac rolnych zwiększano liczbę posiłków dla osób ciężko pracujących. Od zawsze istniał jednak wyjątek - jadło wigilijne, które było na Śląsku zastawiony stół podczas wieczerzy wigilijnej miał symbolizować urodzaj na nadchodzący nowy rok, miał na celu zapewnienie sobie i rodzinie zdrowia, pomyślności i wszelkich korzyści oraz przychylności losu, a także dobrej wegetacji rolnej zarówno w okresie zimy, jak i w całym nadchodzącym roku. zawsze urozmaicone i pieczołowicie przygotowywane . Działo się tak, bowiem obficie

Marek Szołtysek w swojej książce „Kuchnia Śląska – Jodło Historia Kultura Gwara” pisze, że tradycyjne potrawy wigilijne, przygotowuje się na Śląsku od 150 lat. Tradycja śląskiej wieczerzy wigilijnej jest starsza, niż na innych ziemiach polskich. W XIII wieku mnich cysterski Rudolf z Rud wspomina w „Katalogu magii”, że wśród ludu zastawia się stół w „nocy narodzenia Chrystusa”. Na podstawie ustnych przekazów rodzinnych w starych śląskich rodach można stwierdzić, że to, co się jada dzisiaj w Wigilię, jadło się przynajmniej 150-200 lat temu. Jest to możliwe, ponieważ składniki tych produktów to mąka, mleko, cukier, mak, suszone owoce, ziemniaki, groch, kapusta oraz ryba.
Moczka, makówki i kompot z pieczek były i są nadal bodajże najbardziej charakterystycznymi potrawami wigilijnymi na śląskich stołach.


Ślonsko moczka

Jak możemy przeczytać na stronie internetowej Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z wywiadów przeprowadzonych z mieszkańcami powiatu rybnickiego, raciborskiego i wodzisławskiego ale także jastrzębskiego wynika, że moczka znana była już w XIX w. pod nazwą bryja. Dawniej produkty do tej potrawy przygotowywano już późnym latem, suszono jabłka, gruszki, śliwki. Bryja, a następnie moczka, była też przyrządzana na wywarze z warzyw, między którymi królował pasternak. W odległych czasach, gdy tworzyły się podstawy śląskiej kuchni, na Śląsku nie żyło się bogato. Zdarzały się lata prawdziwych klęsk głodowych. Ludzie żyli tu zawsze bardzo oszczędnie. „Swoje musiało styknąć”, mówiło się na Śląsku. Podczas tworzenia się sztuki kulinarnej na Śląsku, podstawową strawę stanowiły polywki, bryje i placki, i one to zadowalały podniebienia Ślązaków, skoro przetrwały do dziś. Obecną postać moczka przyjęła w latach sześćdziesiątych XX w., chociaż w niektórych domach do dziś przyrządza się ją na bazie pasternaku. „(…) bo na wilijo to musi być moczka, siemieniotka, makówki, kartofle, ryba i co tam jeszcze się dowo zawsze. To musi być jak mo być wilijo”. – pisze Elżbieta Łabońska w „Śląskiej kucharce doskonałej”.

Odpowiednia konsystencja, dobór składników i odpowiedniej ilości dodatków...przyrządzenie dobrej moczki to nie lada wyzwanie kulinarne. Składniki niby zawsze te same, ale w każdym śląskim domu moczka smakuje trochę inaczej a receptura przygotowywania przekazywana jest od dawien dawna z pokolenia na pokolenie.

-Jak przyrządza się dobrą moczkę? - spytałam więc specjalistkę od śląskiej kuchni, panią Rutkę.

Na moczka muszymy mieć piernik, kiery trza pokroć, zaloć wodom i zostawić aż się dobrze rozmoczy. Potym warzymy to, dobrze mieszając coby się nie przipoliło i nie było konsków piernika. Do tygla bierymy dość szykowny konsek masła, trocha mónki i robjymy z tego leko zasmażka. Jak zawre dowomy to do piernika i cołki czos mieszomy. Potym dodowomy kompot z pieczek (patrz: przepis na kompot z pieczek) i kompoty z krauzy – dobre są śliwki i pozimki, szczypta soli i zaft z cytrona do szmaku. Trza też dać dobro szekólada, posiekane łorzechy: włoski, laskowe i migdały - kierych downij nie było. I już momy gotowo moczka na cołki świynta.

Jeśli za pierwszym razem moczka nie wyjdzie do końca taka jak sobie wyobrażaliśmy nie można się zrażać. W końcu to praktyka czyni mistrza.

Makówki

Makówki (makiełki) są kolejną śląską tradycyjną potrawą a ich spożycie gwarantować miało, że rodzina będzie się trzymać razem, nie rozejdzie się. Według ustnych przekazów makówki były zawsze najbardziej oczekiwanym daniem na wigilijnym stole. Podawało się je na samym końcu wieczerzy wigilijnej. Dawniej rodziny były liczniejsze i zgodnie z tradycją potrawy wigilijne jadło się przez całe święta. A makówek powinno starczyć do rana po drugim dniu świąt. Dlatego przygotowywało się je w wielkich naczyniach w ilościach naprawdę imponujących, tak żeby każdy mógł się najeść nimi do syta.

Podstawowy składnik makówek to dobry mak, sie wie! Najlepij kupować taki na kila i skosztować zanim się kupi coby nie był gorski. Na makówki mak trza dobrze zmleć i pomjyszać z cukrym. Do gorka dowomy trocha masła, wsuwomy tyn mak z cukrym i zalywomy to ciepłym mlykiem. Całkom masę warzymy. W tym czasie muszymy pokroć czyrstwe żymły abo strucla na kromki. Siekomy tyż leko łorzechy laskowe, włoski i migdały. Bierymy miska, ukłodomy warstwowo żymły, posypujymy łorzechami i rozynkami, i zalywomy każdom warstwe goroncym mlykiem z makiem. Potym trza to dobrze przykryć i odstawić do lauby. Jak łochłudnom, strojymy je jeszcze po wjyrchu łorzechami rozynkami i makówki gotowe!

Kompot z pieczek

Śląskie pieczki to suszone owoce z drzew owocowych, popularne od dawien dawna do dzisiaj na obszarze Śląska. Z licznych na tym terenie przydomowych sadów zbierane były i są owoce: śliwki, jabłka i gruszki. W przeszłości niedobór pożywienia na tym obszarze sprawił, że okoliczna ludność wykorzystywała wszystkie dary natury do cna, by zaspokoić głód, stąd pojawił się pomysł suszenia owoców. Pieczki, czyli suszone owoce, po dziś dzień wykorzystuje się w gospodarstwach domowych do sporządzania smacznego kompotu. Napój z pieczek podawany jest tradycyjnie podczas kolacji wigilijnej. W przeszłości podawano je również dzieciom jako słodkie, zdrowe i sycące smakołyki umilające, zwłaszcza zimą, drogę do szkoły. W artykule Marii Pilch do „Głosu Ziemi Cieszyńskiej” nr 40/75 pt. „Z nolepy i piekarskiego pieca” czytamy: Dobre też były pieczki. Na jesień, jak już były jabłka-polki, gruszki-polki (polne) i śliwki-węgierki, nasuło się jich pełny kosz do ciepłego piekarskiego pieca, już po upieczeniu chleba. Pieczki były uwolane w popiele, ale na to się tam żaden nie dziwoł. Przinosiły je ciotki dziecka, jak szły kany z nowiydzką. Na bómbóny żoden ni mioł piniedzy, tóż były ty pieczki.

Z przygotowaniem świątecznego kompotu z pieczek nie było już dużo roboty. W pocukrowanej wodzie w gorku warzymy pieczki z jabłek, gruszek, śliwek, dodowomy rozynki i gotowe. Kompot z pieczek mo wyndzony szmak i dobrze gasi pragnienie.

W dniu 31 sierpnia 2006 roku Moczka / bryja oraz Makówki / makiełki zostały wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych w kategorii Gotowe dania i potrawy, zaś 2 lata później, 20 lutego 2008 roku, w kategorii Orzechy, nasiona, zboża, warzywa i owoce trafiły Śląskie pieczki.



Słowniczek wyrazów gwarowych:

* bómbóny - cukierki
* bryja – moczka
* gorski - gorzki
* krauza – słoik
* lauba – przedsionek
* pieczki – podsuszone i uwędzone owoce: jabłka, gruszki i śliwki
* polywka – zupa
* siemieniotka – zupa wigilijna stanowiąca tradycyjne danie regionalne Śląska; sporządzona z nasion (siemienia) konopi
* styknąć – starczyć
* tygiel – mała patelnia, rondel
* wilijo – Wigilia Bożego Narodzenia
* wsuć - wsypać
* zaft z cytrona – sok z cytryny
* żymła – bułka pszenna

Zobacz Profil Autora: Ank_ha
Elka
Awatar użytkownika
Sz_elka
Weterani
 
Posty: 5359
Rejestracja: sob sty 27, 2007 8:42 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Tosia » wt sty 12, 2010 12:13 pm

* bryja – moczka
Szelko bryja to nie to samo co moczka.

Bryje robi się z śliwek suszonych i piernika.
a to przepis według mojej 92 letniej cioci:
śliwki suszone rozgotować, dodać kawałek rozmoczonego piernika i zagotować, zalać mlekiem z mąka i doprawić solą i cukrem.

Do moczki dodaje się jeszcze bakalie i kompoty, no i nie dodaje się mleka.Przepis jest śląski, przechodził w rodzinie cioci od pokoleń.
Pozdrowienia Tosia.
Awatar użytkownika
Tosia
Weterani
 
Posty: 2131
Rejestracja: ndz lip 06, 2008 10:31 am

Następna

Wróć do Kulinaria

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron