Tą główną stronę sprawdzę jutro bo na dziś dość już mam robienia błędów a że jestem w samym środku paskudnego grypska to mi mózg nie funkcjonuje jak należy,a jak się zaczynam denerwować to mi od razu gorączka skacze
A teraz trochę o sobie.Całe życie mieszkałam w W-wie i zaczynałam od tzw.dzikich zaniedbanych działek,najpierw przy torach kolejowych póżniej w innym miejscu wszystko mi wandale dewastowali przychodząc na szaber,póżniej mieszkałam na parterze i założyłam ogródek pod oknem pech chciał żew ciągu 2 lat miałam 2 trupy samobójców z góry w moim wypieszczonym ogródku aż go zaniedbałam bo bałam się do niego wychodzić,wkońcu kupiłyśmy z mamą domek na wsi i 3000m,ale 100km.od W-wy miałyśmy przepiękne rośliny/na krowiaku/60szt.wiśni,ponad 200 krzaków pomidorów i inne rzeczy i parenaście lat temu żadnych chemicznych oprysków ichorób.Od10lat mieszkam w Legionowie i znów na nowo tworzyłam ogród w trawie do pasa mam tu640 m. działki i wszystko bardzo naćkane,a 2 lata temu odziedziczyłam domek na wsi nad Narwią i zaniedbany teren i znów mam pole do popisu ale tylko w dni wolne,tam już nie będę tak szalała bo nie dam rady ze wszystkim,miała być tylko trawa do koszenia żeby pojechac na odpoczynek ale jak ktoś ma bzika na punkcie kwiatków to żadna siła go na zadku nie utrzyma.A pusty teren to jest dopiero frajda dla wyobrażni.