Amitko ,niczym się nie przejmuj.Ile ja kwiatków posadziłam ,posiałam a potem skopałam to tylko ja wiem. U sąsiadów pięknie rosło a u mnie -spuścić zasłonę miłosierdzia. Wzięłam się na sposób, przestałam się przejmować. Oczywiście , najlepiej rosną mi te kwiaty , które lubię.Te których nie lubię radzą sobie jakoś same. I równowaga jest zachowana. A wracając do ziół-kto wie jakie zioło oprócz kocimiętki jest dla kota przysmakiem?
amita pisze:U mnie wszystkie próby hodowania ziół skończyły się niepowodzeniem.Jak ja taką"rękę" będę miała na działce to czarno to widzę
Amitko - moim zdaniem to hodowanie w domu rzeczy "naturalnie polowych" czyli ziół czy warzyw, to znacznie trudniejsze niż hodowanie w naturalnych warunkach! Na pewno z częścią rzeczy pójdzie Ci śpiewająco, a z częścią źle - i to chyba normalne
Może ktoś wie, jak postępować z roślinkami wysianymi do skrzynek na rozsady? Wysiałam trochę roślin do skrzyneczek. Przykrywłam folią spożywczą. Teraz niektóre z nich już wzeszły, czy jeszcze je przykrywać folią, czy już nie?? Oczywiście wietrzone są codziennie wszystkie roślinki.
Zależy jaką mają temperaturę w pomieszczeniu i jakiej są wielkośći. Ja w ogóle nie przykrywam rozsad. Nie mogą stać w przeciągu-to wiadomo.Podlewam je bardzo delikatnie .W zasadzie to podlewam je łyżką.Zbyt silny strumień może je uszkodzić.Podlewam wodą odstaną o temperaturze pokojowej.Jeśli będą mieć zbyt zimne podłoże to mogą paść-to jest chyba zgorzel siewek.Przeważnie sieję kwiaty , z warzyw zrezygnowałam. Np.gazanie mają już z pięć centymetrów Nie będę ich pikować tylko wysadzę od razu do gruntu.To moje pisanie nie jest wiedzą książkową ale powiedziałabym "nabytą" I w zasadzie nie mogę narzekać.Rozsada mi się udaję. Może coś z tych moich wypocin się przyda.
Lucysiu, możesz już go siać. Tylko do osobnych pojemniczków - bo rośnie dosyć szyko więc łatwiej się go sadzi w miejsce docelowe.
Ja już dziwaczków nie sieję - same się wysiewają w tym samym miejscu co roku z nasionek które spadły.
Ostatnio widziałam w sklepe kłącza dziwaczków gotowe do sadzenia.
Nigdy ich nie wykopywałam na jesieni, może warto będzie spróbować?
Ja pierwiosnki siałam, tylko nie pamiętam - w ubiegłym roku, albo 2 lata temu. W każdym razie jesienią wysadziłam kilkanaście kępek na stałe miejsca i liczę, że mi zakwitną. Ciekawe jakie będą kolorki - bo to były "pierwiosnki mix".
A dziwaczka ja też mam od Anamarii, to wysieję po świętach, jak wrócę do domu... To takie fajne roślinki...
Wiosną przywiozłam z Mazur cebulicę (wykopałam z cebulkami jak kwitła). A że na działkę jakoś nie mogłam dotrzeć, to kwitła sobie na balkonie. Teraz listki juz jej zżólkły, więc wykopałam cebulki żeby były na jesień do sadzenia. Tyle że pozbierałam tez nasonka i teraz nie wiem co z nimi robić. Czy wysiac je juz teraz do gruntu (tak by się przecież stało, gdyby roślinka rosła sobie na miejscu stałym), czy czekać do wiosny?
Cebulice szybko tworzą młode cebulki. Co roku będziesz ich miała więcej. Pod warunkiem, że oberwiesz przekwitnięte kwiatostany. W tedy całe siły roślinki pójdą na tworzenie cebulek przybyszowych. Z nasionkami nie mam doświadczenia.
Tak, zdecydowanie zgadzam się z tym, że jako reguła zawiązane nasiona z wszelkich roślin wieloletnich należy jak najszybciej usuwać.
aaale czytałam tez, że "półdzikie" rośliny cebulowe jak cebulice, krokusy botaniczne czy rodzime cyklameny potrafią rozmnażac się równiez nie tylko przez przyrost cebul, ale i przez nasiona - podobno pomagaja im w tym mrówki, przenosząc je. Dlatego trudno w tym wypadku powiedzieć, o robić - myślę że jeżeli chcemy je pielęgnować i rozsadzać co parę lat zagęszczone cebule, to faktycznie obrywać - będzie więcej cebulek. Natomiast jeśli mają dac sobie radę same, to może warto zostawiać nasienniki? Przyrost cebul będzie mniejszy, więc sie nie zagęszczą przesadnie, a może faktycznie cos się z nasionek nasieje?
Dziekuję wszystkim za odpowiedzi! Troche mnie nie było, ale wreszcie dotarłam.
Z tymi mrówkami to by rozwiązywało mój dylemat. Te cebulice porastały prawie szczelnie "trawnik" w pewnym mazurskim ogródku. Ale nie dość na tym, bo rozrosły sie też za płot i.... przez drogę asfaltową Zastanawiałam sie usilnie jak to mozliwe, bo że w rowie ich tam nikt nie zasadził - tego jestem pewna. Cebule też przecież nie mogłyby tak same przewędrować na druga stronę ulicy. No, ale może to właśnie te nasionka się przyczyniły - pewnie pomógł im tez wiatr.
Przedchwilą Amitka zastrzeliła mnie stwierdzeniem, że clematis po przecięciu można ukorzenić Ja swoich nie przycinałam, bo chciałam aby były duże. I nawet mi do głowy nie przyszło, że można w ten sposób pozyskać roślinkę.
Natomiast teraz chciałabym przenieść jednego z nich tutaj i mam pytanie, kiedy i jak ukorzeniać clematisa i wiciokrzew?, bo pewnie też można
Cebulko, ja też tą ,,mgiełkę,, uważałam za coś złego ... Jak fajnie, że nie jestem jedyną
Emmi,nie wiem czy po przycięciu Ja teraz powsadzałam w doniczki pędy i czekam aż się ukorzenią.Może i można po przycięciu,ale to już doświadczeni niech się wypowiedzą.A co do cięcia,ja swoje miałam zamiar ukatrupić,dlatego na jesień sciełam je całkiem i nawet korzenie wycięłam.Odbiły piękne,mocno kwitnące.dlaczego chciałam ukatrupić?Bo poprzednia właścicielka nie cięła i mi się kojarzyły jako chaszcze,brzydkie.Bo pięły się po starych,suchych badylach.
Gwiżdżę na wszystko,zadzieram głowę,oglądam drzewa mandarynkowe.A sekret tego jest wciąż ten sam,że ciasny kaftan na sobie mam.
Tak sobie czytam i chyba pamiętacie,że mój clematis walnął uwiąd(cóż z tego,że nie starczy?) Przesadzony,ładnie odbija.Z drugiego,który jest w dość dobrej kondycji nic z ukorzeniania nie wyszło;( Niby stały te doniczki a nagle nic już nie było,ślimaki ślą pozdrowienia
Gwiżdżę na wszystko,zadzieram głowę,oglądam drzewa mandarynkowe.A sekret tego jest wciąż ten sam,że ciasny kaftan na sobie mam.
U mnie część doniczek z ukorzenianymi powojnikami jeszcze stoi. Zostawię je chyba do wiosny, bo korzonków ani słychu.Druga część padła. Jak u Amity uwiędło im się.
Lucysiu, rzuć hasło "zaopiekuję się jeżówką" w odpowiednim temacie, a zaraz posypią się oferty od miłych darczyńców . Jeśli moja się rozrosła, bo sama dostałam w ubiegłym roku od Jedyneczki, to się z Tobą podzielę .