Mam kłopot, z którym nie wiem jak sobie poradzić. Dawno jeszcze na kafe czytalam o ph gleby. Andrzej polecał wtedy pehametr z płynem Heliga. Kiedy byłam w sklepie takiego nie było więc kupiłam jakiś elektroniczny. Ten elektroniczny pokazywał w róznych miejscach na polu 6,5. do 7. No to się cieszyłam.
Pole było wtedy po żniwach, z takim podoranym lekko ścierniskiem. Później było zaorane w głęboką skibę na zimę. Wiosną bylo dwa razy wydrapane i uwałowane, aby je wyrównać. Później przed zalożeniem łąki my /ja i mąż/ jeszcze raz je grabiliśmy, aby jeszcze bardziej wyrównać i wygrabić wszystkie resztki kłączy i kamieni, zasialiśmy łąkę i uwalcowaliśmy walcem około 100 kg. Wszystko wydawalo się ok. Ale teraz mamy inwazję chwastów lubiących kwaśne gleby- szczaw polny, gwiazdnica, czerwiec roczny, rumian polny. To mnie zastanowiło i kupiłam na allegro kwasomierz polecany przez Andrzeja. Zbadałam glebę jeszcze raz i mam odczyn czerwony, czyli ph około 4,5. I to wlaśnie ten mój kłopot. bo na jesień chciałam mały sad założyć.
Na początku myślałam tak:
Ziemia jest lekka, piaszczysta, ale nie nosilam jej do badania jakich skladników brakuje. Pomyslalam więc, że zostawię łąkę, zrobie tylko dolki na drzewka. Do zaprawiania dołków użyję jakiegoś podłoża typu substrat torfowy.
Teraz sama nie wiem co robić. Na ten sad to jakieś 200m2 ma być przeznaczone. Łąka zarosła w tym miejscu chwastami. Odchwaścić teren ręcznie czy Randupem? Jak długo po Randupie trzeba czekać z oczyszczeniem poletka? Po jakim czasie nawapnować glebę? W jakim czasie po wapnowaniu mozna sadzić drzewka? A może nie wapnować calego terenu tylko dołki? A może zamiast wapna do dołków popiołu dodawać z ogniska? Czy biorąc pod uwagę wszystkie okresy karencji to ja zdążę do jesieni?
Same watpliwości. Pomocy.
"Najtrudniejsze dzieło świata od łatwego trzeba rozpocząć, a największe dokonania od drobiazgów"
Lao Tsy