Bardzo ostrożnie powinniśmy natomiast podchodzić do zielonych pomidorów. Nie zawierają one tylu substancji odżywczych, co dojrzałe, mają natomiast znacznie więcej tomatyny, która jest szkodliwym alkaloidem. Uaktywnia się on zwłaszcza po skropieniu warzyw octem. Dlatego właśnie jedzenie znacznych ilości sałatki z zielonych pomidorów z sosem winegret może powodować migreny. Takich sensacji nie będą natomiast wywoływać przetwory z tych samych zielonych pomidorów. Tomatyna pod wpływem temperatury traci wszystkie swoje szkodliwe właściwości.
mietek pisze:To nie możliwe. Lepiej powiedz co chcesz wiedzieć
Pozdrawiam M.
mietek pisze:Nic nie trzeba przewracać.
Pasteryzację wynalazł Ludwik Paster dawno temu, to ten sam co wynalazł pierwszą szczepionkę przeciw wściekliźnie. Na temat: pasteryzacja polega na ogrzaniu do określonej temp. i utrzymaniu jej w określonym czasie (ma to pozabijać bakterie) temp. dla różnych produktów jest różna - chodzi o to żeby potrawa nie zmieniła smaku co nie zawsze jest możliwe.
W domowych gospodarstwach (często mylnie) pasteryzacją najczęściej nazywamy obróbkę termiczną mającą na celu zachermetyzować słoiki.
I tak: niektóre rzeczy gotuje się w garnku z wodą przez jakiś czas i gotowe.
Jaki czas to zwykle zależy co chcemy i na jak długo przechować, ale są też sposoby bardzo proste i ja je najczęściej sosuję.
Np. grzybki marynowane: jedni gotują, odcecają, płuczą zalewają i pasteryzują (gotują zamknięte w garnku z wodą) nawet dwa razy, ja gorące wkładam do słoików i zalewam gorącą zalewą - wytrzymują najmniej dwa lata. Jak robię zupe to zawsze wychodzi mi kocioł, zatem zaraz po ugotowaniu wlewam do słoików i zakręcam zakrętki - do dwóch miesięcy mam swoją zupe ze słoika.
Ale np. kompoty robię przy okazji tzw. pasteryzacji tzn. owoce zasypane cukrem lub zalane syropem w zamkniętych słoikach gotujemy w garnku z wodą przez określony czas; ja wstawiam do piekarnika z temp. ok 80 st. C.
Przetwory z surowego mięsa "gotuję" (ma się tylko pyrcić) czasem ponad 1 godzinę zależnie co i na jak długo
W uproszczeniu: podgrzać zawartość słoika do temp. i przetrzymać jakiś czas - w wyniku temp. para wydostaje się nieszczelnościami, a po schłodzeniu podciśnienie przyssa nakrętkę - temp. zabiła niepotrzebne bakterie a zassanie nie dopuszcza powietrza z zewnątrz - ot cała sztuka.
Czasem robi się dwa w jednym, czyli to co pisałem wcześniej - wkładasz surowe otrzymujesz ugotowane.
Pozdrawiam M.
belva pisze:[
No dobrze ale przeciez ogorki kiszone musza byc surowe.. wiec jak spowodowac zeby sie zassaly??
belva pisze:A po co ludziska w takim razie przewracaja sloiki do gory nogami??
Czy dzemy trzeba pasteryzowac dlugo czy tylko zassac?
Co jezeli nakretki sa troche naruszone i nie zakrecaja sie dokladnie??
belva pisze:Mietku a dlaczego tak robisz z miesem?? Czy to w przypadku gdyby wysiadla zamrazarka?? Pomyslalam ze ten sposob jest super na przechowywanie miesa wlasnie w takich warunkach jak wakacje w namiocie czy cos w tym stylu? Czy mam racje?
Czy smak miesa sie zmienia ?
mietek pisze:belva pisze:Mietku a dlaczego tak robisz z miesem?? Czy to w przypadku gdyby wysiadla zamrazarka?? Pomyslalam ze ten sposob jest super na przechowywanie miesa wlasnie w takich warunkach jak wakacje w namiocie czy cos w tym stylu? Czy mam racje?
Czy smak miesa sie zmienia ?
Robię tak bo wtedy wiem co jem, a i na smak takiej konserwy mam wpływ.
Nie wiem jakie wędliny jada się w usa, wim że jak poczytam skład piasny najmniejszymi literkami to często jest tylko ok 30-40 % mięsa w mięsie - reszta to woda, zagęstniki, kukurydza modyfikowana i wiele bliżej nie zidentyfikowanych substancji. Jak kupie nieprzetworzone mięso to mam szanse na 80% mięsa w mięsie - reszta to najczęściej woda i substancje żelujące. Dlatego wędliny robię sam i bardzo rzadko kupuje gotowe - te z kolei wieszam na lince i suszę suszarką, a i tak trzeba oblepić to grubo musztardą żeby miało choć jaki taki smak...
Pozdrawiam M.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości