Jak niektórym wiadomo,pieska wzięliśmy tydzień temu ze schroniska.Jest bardzo spokojny i przyjacielski,ale jak wszystkie psy z takiego miejsca-chory
.Jest w trakcie leczenia-najgorsze,to psi swierzb,który umiejscowił sie w uszach i bardzo mu dokucza
.Dostał juz jeden silny antybiotyk w zastrzyku,w czwartek powtórka.Mam nadzieję,ze to mu pomoże,ale na wygojenie sie ran,które te paskudne roztocza zrobiły mu w uszach trzeba będzie pewnie jeszcze poczekać.(dla przerazonych
-spokojnie, psi świerzb nie przenosi sie na człowieka).
Nie wiemy,jaką traumę pies ma za sobą-w schronisku,w którym przebywa 600 lub 800 psów (wiadomosci z dwóch róznych żródeł) przebywał 7 miesiecy.Nie wygląda jakby był bity,bo nie boi sie kija w ręku ani podniesionej ręki(to tak na próbę sprawdzalismy).Jednak boi sie zostać sam na podwórku -kiedy go zostawilismy nic nie przeczuwajac-przeskoczył przez ogrodzenie.Nocą tez nie chce spac na dworze,drapie w drzwi,wiec wpuszczam go do domu
Podejrzewamy,ze albo zgubił sie włascicielowi,albo został po prostu porzucony gdzieś w obcym dla niego miejscu
Narazie poznajemy się nawzajem i z kazdym dniem jest lepiej.Jak biorę go ze sobą na pole lub spacer to nie oddala sie dalej niz w promieniu kilku metrów.Ma kiepski apetyt,mimo,ze podsuwam mu same smakołyki
.Chyba skurczył mu sie zoładek w tym schronisku,bo siedział w boksie z dwoma suczkami(jest wykastrowany,a suczki były wysterylizowane).Jak jest w schronisku z jedzeniem,to chyba sie wszyscy domyslają