Swego czasu przestudiowałam ten temacik od deski do deski i wyszłam z założenia, że jak uprawiać pomidorki to tylko pod osłonami, bo nic się z nimi nie dzieje. Ale, że zostaliśmy posiadaczami różnych sadzonek pomidorków niespodziewnanie i okazało się, że nasz ,,tunel,, jest zbyt mały, więc w ramach ekseprymentu posadziliśmy pod osłonami i pod gołym niebem na foli. Pomijając, że w tunelu nie zachowaliśmy preferowanych odległości i wyrosła nam dzungla, to ogólnie w tym roku nie widzę większej różnicy w krzaczkach i owocach sadzonych w tych dwóch miejscach. Na pewno pod folią miały ciszej kiedy wiatry wiały, nie było zagrożenia połamiania, ale znów czy padał deszcz czy nie to pod folią trzeba było podlewać .
krzaczki rosnące pod gołym niebem i nie wiem czy to ma wpływ, ale na nich pojawił sie pierwszy zarumieniony pomidorek.
tutaj dzungla spod folii
czekamy aż trochę się ochłodzi, bo na obecną chwilę, to parówa jest w tunelu i nie da się tam wysiedzieć i będziemy jakoś starali się odzyskać ścieżkę, która tam teoretycznie jest
No i nie widzę w tej dzungli możliwości na późniejsze zbieranie owoców.