Koleje kocich losów są różne.Przyzwyczajamy się ,lubimy a potem ich nie ma
.
U nas kolejna koteczka znikła(ta z długim futrem rudaśna).Życie nie lubi pustki,teraz mam dwie kociczki,całkiem różne od tego co zawsze chciałam miec.Mimo to nie oddam ich za żadne skarby:
Biała ma na imię Miłka a bura Burcia
.Miłka to ma charakterek,nawet Tygrys przed nią zwiewa,a Burcia to owijająca się wokół nogi przylepa.Miłcię wziełam od szwagra ,przyszły do niego bezpańskie koty z kociakami i złowiliśmy żeby odratowac kociaki.Złowiłam jeszcze jednego dla sąsiadki,tym sposobem 2 odratowane,co z resztą nie wiem,były jeszcze 2 ,ale jak zaczął się remont za ogrodzeniem to zwiały.
A Burcia to inna historia.Odwoziłam na skup sliwki i zdążyli 2 dni wcześniej przynieść sobie kociaka,zachwyciłam się i chciałam ,ale wiadomo że jak przynieśli a nie u nich się okociły to nie chcieli wydać.Tydzień temu tel.
kociła mi się kotka ,nie chce pani tej kociczki co tak się podobała?"No pewnie że chce,pytanie!I tym sposobem mam dwa złotka
,już się poznakomiły,choć łatwo nie było i teraz się ślicznie bawią.