hihi
A takie coś znalazłam (szukając zdjęć na starych płytach
) - to się podzielę
Autentyki
> - HALO !!! HALO !!! Niech Pan mi pomoże !!!
> - Co się stało ?? W czym mogę Panu pomóc
> - Proszę Pana !! Jestem w bankomacie ! Nie mogę stąd wyjść... tu na nim
> jest Wasz numer więc dzwonie do Was, bo mam komórkę...
> - Jak to "w bankomacie"?? Rozumiem że jest Pan w zamkniętym pomieszczeniu
z
> bankomatem do którego Pan wszedł przeciągając kartę przez czytnik na
> zewnątrz...
> - NO WŁAŚNIE ! NO WŁAŚNIE! ! NA ZEWNĄTRZ BYŁ !! A TU W ŚRODKU NIE MA !!!
> - ... hm... hmmm... a klamka w drzwiach jest?
> - O JEEEEZU !! RZECZYWIŚCIE !!! ... DZIĘKUJĘ !
> - Proszę ....
>
> ===========================
>
> Niedaleko sosnowieckich akademików jest sklep DEL-a,
> taki co to się jeździ wózkami, kiedyś jak tam byłem na zakupach to była
> promocja Milki (wiecie, tej krowy) i jako reklamę wystawili naturalnych
> rozmiarów sztuczną krowę z ogggggromnym dzwonkiem pasterskim, krowa była
> sztuczna ale dzwon prawdziwy. Podczas gdy
> ja szukałem zupek w proszku, jakiś facet podszedł do krowy i z całej siły
> zadzwonił w ten dzwon, rozległ się donośny gong, a potem następny, ludzie z
> zaciekawieniem obracają głowy a gostek na całe gardło:
> "Módlmy się....!"
>
> ==========================
>
> Jeden z moich klientów przyniósł mi ostatnio jakieś
> faktury podpisane przez jego pracownika nieczytelnie bardzo.
> Pytam czyj to jest podpis.
> A on do mnie:
> - Nie wiem. Ja się podpisuję swoim ptaszkiem
>
> ===========================
>
> Tak jak pisałem pracuję w firmie, która obsługuje ruch
> kart płatniczych w Polsce. Często zdarzają nam się
> autoryzacje kart zagranicznych, przy których jest wymagany kontakt z
> wystawcą karty (nie ważne czy to Republika Burkina Faso, Bangladzesz czy
> inne podobne) ...dzwoni się wtedy do banku i wszystko ...
> Niestety nie zawsze taki bank jest otwarty a przodują w tym Francuzi,
> których banki często są zamknięte od piątku do poniedziałku... wtedy
> uzyskanie autoryzacji nie rzadko graniczy z cudem ... No i któregoś
> pięknego piątku naszej koleżance pod koniec zmiany trafiła się
> właśnie taka francuska karta i opłata za hotel. Gość chciał! już wyjechać
i
> zapłacić a system żądał kontaktu z bankiem ... kumpela mordowała się
prawie
> godzinę dzwoniąc na przemian to do banku to do Mastercard France ...no i
> dupa ...- nic z tego nie wyszło ... Miałem okazję wracać z nią autobusem
> ...stoimy sobie "na kole"... na kolejnym przystanku do autobusu wsiada
> nasza koleżanka z innego zespołu i zaczyna sobie z moją kumpelą gaworzyć
> ..autobus nabity .. ledwo się ruszyć
> można...
> no i w pewnym momencie kumpela wali na głos taki tekst :
> - Wiesz Gośka! Robiłam dzisiaj prawie godzinę francuza ... i jak zwykle
> dupa!
>
> ==============================
>
> Niedziela. Autobus podmiejski, pełno pseudokibiców. Na
> mecz Legii jechali do Warszawy. I takaż to rozmowa między nimi sie
> wywiązała:
> Kibol 1- Jedziesz w czwartek napierdalać globalistów?
> Kibol 2- Anty!
> Kibol 1- Ja ci k.. dam anty jakie anty, jedziesz ityle!
> Kibol 2- Antyglobalistów!
> Kibol 1- Jeden ch.. - to co jedziesz?
> Kibol 2- Ale za co???
> Kibol 1- Jak to k..za co?? za Legię!!!
>
> ================================
>
> To były fajne czasy. Miewalem czesto wolną chate. A
> wolna chata nie mogła się zmarnować toteż często organizowałem klasowe
> imprezki, nasiadówy itp. Każdy wiedział że na imprezach u mnie panowała
> samoobsługa ... każdy wiedział gdzie jest kuchnia, czajnik, kawa, herbata
i
> lodówka ... każdy mógł się obsłużyć sam.
> Przyznaje że czasami złośliwe ze mnie bydle. Ale pewnie każdy z Was zna
taką
> osobę, której serdecznie nie cierpi. Staram się nie oceniać osób po
> wyglądzie ale w przypadku tej panienki, która została gwiazdą wieczoru
(jak
> za chwilę przeczytacie) już od pierwszego
> momentu jak ją zobaczyłem poczułem, że z chęcią kopnąłbym ją w d...
> Córka podwarszawskiego badylarza, który posiadał hektary pomidorów pod
> szkłem. Na każdym kroku pokazywała wszystkim jaka to ona ważna i jak
trzeba
> się z nią liczyć .... No i nieszczęście padło na naszego kumpla z klasy.
> Zakochał się biedaczek w tej wywłoce.
> No i któregoś dnia kolega przywędrował do mnie na dżamprezę z tą topielicą
> ...
> Właśnie dansowałem na środku pokoju grupą koleżanek, kiedy to nieboskie
> stworzenie podeszło do mnie i szepnęło mi do ucha: - Czy możesz mi zrobić
> kawy? Tylko z mlekiem jeśli masz... A ze akurat kończył się utwór, muzyka
> przycichła więc wszyscy znajdujący spojrzeli na nas. I w tym momencie! cos
> we mnie pękło i rzekłem na głos wskazując jednocześnie drzwi do
przedpokoju:
> - Kupę ?? ... tam jest łazienka!!!!
> Panna wyszła z imprezy 60 sekund później... a towarzystwo rżało do rana...
> Nasz kolega rozstał się z nią parę dni później.
> W zasadzie uratowałem mu życie..
>
> ===============================
>
> Jestem pilotem wycieczek zagranicznych. Jadę z ulubionymi kierowcami -
> Pawłem i Sławkiem, oni znają drogę więc o nic się nie musze martwić
jedynie
> o szczęście turystów. W autobusach jest klimatyzacja, co objawia się
> wyciekaniem wody z rury wydechowej i co prawie każdy
> postój przychodzi zmartwiony turysta informując, że
> woda cieknie z rury! Chce pomóc kierowcom i dlatego też informuję
> pasażerów. Stoimy na postoju, podchodzi turysta i patrząc na Sławka chce
coś
> powiedzieć, a Sławek (piana z pyska już mu leci):
> - Tak wiem!!! Cieknie mi z rury! Ale to normalny objaw! Wszyscy to mają!!!
> A turysta:
> - No tak, prostata!!!!