Ja to całkiem mało podróżuję, zaczynam jednak rozumieć głębszy sens powiedzenia "podróże kształcą".
Też się zastanawiałam nad tym drugim końcem makaronu wewnątrz Twojego ciała Rysiu i objawiła się mi wizja żołądka, w którym pięknie niczym motek wełny (nie mylić z kłębkiem) układają się nitki, wypełniając sobą wolną przestrzeń.
Od chwili przeczytania teorii nawijania makaronu, jedzenie spagetti nigdy nie będzie dla mnie tą samą czynnością co dotychczas. Towarzyszyć mu będzie wzniosła atmosfera ratowania Matki Ziemi.
W sumie to rzeczywiście fajnie tam było na tej Sycylii.
"Najtrudniejsze dzieło świata od łatwego trzeba rozpocząć, a największe dokonania od drobiazgów"
Lao Tsy