Fajnie jest „ćwiczyć” tę własna wyobraźnię.
Jest takie miejsce, gdzie lubię przebywać. Rosną tam stare drzewa, jest przestrzeń i woda... I mój życiorys, bo pomimo 8 przeprowadzek prawie zawsze (tylko nie wtedy, gdy mieszkałem w pobliżu Lęborka) z tą płynącą wodą byłem. Teraz znowu jestem! Ta woda to Rzeka Wda ze swym kanałem i jego Strażnikiem.
Lubię koło niego przechodzić, a on „Zaspany Staruszek” leniwie jedną powiekę otwiera i groźnie na mnie się patrzy.
-Czemu tak groźnie i posępnie się patrzysz Staruszku! Nie masz do ludzi zaufania?
Napiszę wam o tym Strażniku, jego braku zaufania do ludzi i mojej okolicy. Kiedy to ja ostatnio go widziałem? Dzień po Walentynkach. Dawno! Muszę się tam wybrać znowu.
To co? O „Powalentynkowej miłości” będzie w „Jak zarazić się winogronozą”, ale dopiero jutro (pojutrze), bo za dużo myśli w mojej głowie się kłębi.