Takie fajne bułeczki, kanapkowe, bardzo łatwe i tanie, udadzą się napewno bo tam nie ma co się nie udać a zresztą dla ułatwienia zrobiłam zdjęcia.
Przepis podała Margot na forum Cin Cin ale ja mam go stąd:http://www.beawkuchni.com/2008/03/saatka-nicejska-i-mokry-chleb.html i podaję go tak jak tam był:
Bułeczki Pan Bagnat
250 g mąki pszennej
200 g mąki ‘wiejskiej’ z domieszką żyta i orkiszu
1,5 łyżeczki suchych drożdży
2 łyżeczki soli
2 łyżeczki cukru trzcinowego
300 - 350 ml wody*
*w zależności od użytej mąki należy dodać więcej lub mniej wody
Mąkę, sól i drożdże wsypać do miski i wyrabiać z wodą dolewaną po trochu aż do otrzymania odpowiedniej konsystencji by ciasto nie kleiło się do rąk. Uformować kulę i zostawić ją przykrytą ściereczką do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę.
Odgazować ciasto i podzielić je na 4 równe części - można podzielić na więcej części, jeśli chce się otrzymać nieco mniejsze bułki. Utoczyć kulki, lekko je spłaszczyć, ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i zostawić do wyrośnięcia na około 40 minut.
Piekarnik nagrzać na 275° (przez 20 min.), umieścić w nim naczynie z wodą.
Obniżyć temperaturę do 230° i piec bułki 12-15 min. Mają mieć lekko zmieniony kolor.
Zostawić na kratce do wystygnięcia.
Ciasto można oczywiście wyrobić w maszynie i zostawić je do wyrośnięcia aż do zakończenia cyklu.
Moje modyfikacje:
Mąkę dałam tortową z Lidla wymieszaną z 10 dkg krupczatki – często mieszam w ten sposób mąkę do drożdżowego ciasta.
Moja kuchenka grzeje tylko do 250 stopni i to tym bułkom spokojnie wystarcza.
Zagniecione ciasto tak wyglądało:
Tak wyglądało po godzinie rośnięcia:
Bułki zrobiłam różnej wielkości:
Upiekły się po 12 minutach:
Bardzo wszystkich zachęcam do upieczenia tych bułeczek bo są łatwe, szybko się je robi, nieupierdliwe są no i tanie - nawet jajka ani mleka nie trzeba do nich. A dobre są bardzo, zapewniam.
Jeśli mówisz do Boga, to się modlisz. Jesli Bóg mówi do ciebie, masz schizofrenię.