No to może na mnie teraz przyszła kolej
Mam na imię Bożena... lat 45...mieszkam w Mińsku Mazowieckim...
Razem z mężem mamy domek z ogródkiem o pow. ok. 900 m kw. - to tak na dzień dzisiejszy bo z tego 200 m tzw. teren współwłasny należy nadal oficjalnie do Urzędu Miasta, od którego chcemy ten kwałek odkupić...ale czy się uda to zobaczymy... nie można było inaczej zrobić niż inni sąsiedzi którzy poprzesuwali sobie granicę działki w kierunku drogi... ten kawałek jest już obsadzony krzewami
Ogród uprawiam od 10-ciu lat a mąż mi w tym pomaga... wykonuje cięższe prace i to o co go poproszę
resztę robię sama, czyli pielenie, sadzenie, przesadzanie, przycinanie itp... bo wydaje mi się że tylko ja to zrobię najlepiej
nie, sklamałabym pisząc że mąż nic nie robi z roślinkami... ostatnio wydobył z siebie jakieś drzemiące gdzieś w nim głeboko tęsknoty do natury i co roku namiętnie wysiewa kwiaty jednoroczne w taki pojemnik na parapecie a później ja wysadzam sadzonki do ogrodu...zawsze te same gazanie - jego ulubione...
o i jeszcze podlewa ogród i kosi trawę bo przy tym relaksuje się po bardzo absorbującej pracy
uwielbia też kwiaty cebulowe, za którymi ja nie przepadam ale jestem zmuszona je gdzieś co roku utykać między moimi bylinkami i krzewami...
Po ogrodzie biegają sobie do woli dwa koty a pies ma swoje miejsce przed domem... do niego należy cała przednia część ogrodu...
W ogrodzie mamy miejsce na grill ze stolikiem i ławeczkami, gdzie odbywają się spotkania rodzinne i towarzyskie...
jeszcze duża część ogrodu jest niewykorzystana i dopiero jest w fazie marzeń... jednym z nich jest takie prawdziwe oczko wodne z plażą żwirkową...
ciągle coś przybywa lub ubywa i praca jest na okrągło przy roślinach... zastanawiam się jak to będzie dalej kiedy człowiek się zestarzeje i nie będzie siły pracować...chciałabym aby to nastąpiło jak najpóźniej