Gapa ze mnie, nie przedstawiłam psiaka, wabi się Axel . Coś dzisiaj dużo więcej śpi. I z siusianiem już częściej "tafione-zatopione" .Ciekawski okropnie, ale już chętniej zasypian na kolanach, nie chce sam leżeć w legowisku. Zobaczymy co z niego wyrośnie .
Cieszę się, że się Wam podoba, może niektórzy będą mieli okazję poznać go osobiście jak Bazylka, bo Bazyl to był taki "Zlotowy".... .
magdziołek pisze:Dzisiaj rano drapał w drzwi wejściowe i piszczał. Otworzyliśmy mu drzwi na ganek, biegał, obwąchiwał buty i płakał... .
... a może po prostu chciał siku zrobić na dworze?[oops]
Słyszałam, że dobrze jest od początku próbować wyprowadzać jak drapie w drzwi i że za którymś razem zaskoczy, a ze ścierkami, to różnie bywa później! Ale ja się mogę nie znać, bom tylko kociara a psy znam tylko "ze słyszenia" !
Szeluś masz rację, że dobrz jest od razu uczyć załatwiania się na dworze ale dzisiaj było -8 a on jeszcze nigdy nie był na dworze, tyle co trwało przejście z ich domu do samochodu i z samochodu do naszego domu i to jeszcze na moich rękach i opatulony, że tylko nosek wystawał. Może zrobiłam się przewrażliwiona... ale jakoś tak nie darowałabym sobie, gdyby się przeziębił. Jeśli tylko temperatury spadną do zera, zaraz będziemy go uczyć załatwiać się na podwórku.
Magdziołku,Onaelko jakie piękne psiaki Mały jest słodziutki,za to ten duuży to dopiero okaz siły.Po prostu świetne zderzenie kruchości pudelka z siłą owczarka.Oba pieski dopiero dziś zobaczyłam i dlatego tak mi się na porównania zebrało.
A u nas nieszczęście zwierzyńcowe.Moją ukochaną rudo-białą Kizię zabił samochód.I to w samą Wigilię Gapa była,na myszy do sąsiadki to było komu chodzić,ale już przechodząc przez drogę nie było komu się obejrzeć czy coś nie nadjezdża i nieszczęście gotowe.Nie dość,że skunksica mnie zostawiła to jeszcze w dodatku nie zostawiła mi po sobie pociechy w postaci małej miniaturki siebie.EGOISTKA!!Strasznie pusto na tym moim parapecie bez niej.Nie mam na kogo sobie popatrzeć. Tylko Tygi mi został.
Onaelu, Cezar jest taki poważny, dostojny... czy w tym lesie, to bawiliście się w chowanego . Kolor sierści taki jesienny, zupełnie wtopił się w krajobraz .
Jedyneczko, mam nadzieję, że polubi podróże, bo raczej nie ma wyjścia, my często wyjeżdżamy. Zresztą po zachowaniu w samochodzie, gdy wieźliśmy go do nas, widać, że jest odważny, nic sobie nie robił z tego, że jedzie.
£apka i pyszczek w porz±dku-kotek jeszcze troszkê kuleje-ale pyszczek sobie radzi niesamowicie dobrze-kot sta³ siê ¿ar³oczkiem po usuniêciu drutów-i jak piêknie wsuwa such± karmê-i nie tylko :D
saginata pisze:Moja niunia znalazła towarzystwo do zabawy
Ależ super zabawa!!Tak trochę podobny kociak do mojego Tygiego.Super te dachowce są.Z tym że mój to się tak zapasł na zimę że nie mam siły jedną ręką go wziąść.
Oj szkoda ,szkoda tej mojej Kiziuni,takie pustki nastały na moim parapecie.Wredne toto było,głaskać się nie dało,chodziło własnymi drogami nie do wytropienia,a mimo to najbardziej ukochane było.
w lutym/marcu minie ćwierć wieku, jak na powrót mojej kiziuni czakałam to suczka była, takie małe czarne jamnikopodobne, największa dziwka w okolicy i szczenięta dwa razy do roku ale jak pomyślę o niej, to wciąz mi szkoda, że z którejś łazęgi nie wróciła
Gryby Misiu, choć odchodzą od nas ukochane zwierzęta i próbujemy je "zastąpić" innymi, to i tak czule wspominany te, z którymi przeżyliśmy wspólne chwile, nie zapominamy ich.
Fotosik nie działa, więc nie mogę dołączyć nowych zdjęć, może jutro rano się uda .
Lucysiu, bardzo .mi przykro. Kiedyś mieliśmy starego dochodzącego kocura. Przychodził kiedy był chory albo głodny. I pewnego dnia przyprowadził ze sobą maleńkiego kociaka. Maluch był dość nieufny, więc trzeba było trzymać się z daleka kiedy opróżniał miseczkę. Potem zaczęła przychodzić jeszcze jego mama. Może Twój Tygi przyprowadzi jakieś potomstwo?