autor: magdziołek » ndz lis 16, 2008 11:14 am
W piątek mąż przywiózł krew. W nocy była druga transfuzja. W banku krwi, po pierwszej próbie lakarze odkryli, że w organiźmie Bazyl nastąpiła autoimunoagresja, to znaczy, że jego organizm podjemując próby walczenia z zatruciem wewnętrzny zamiast go leczyć, zabija go. Po drugiej transfuzji krwi, morfologia była super... . Radość jednak nie była długa, bo badania biochemiczne potwierdziły, że narządy wewnętrze nerki, wątroba właściwie nie pracują. Wczoraj podjęliśmy decyzję z lekarzem, że póki nie cierpi, póki nerki produkują mocz, póki nie ma gorączki to będzie dostawał wszystkie możliwe zastrzyki i 2 razy dziennie kroplówki. Zaraz po kroplówkach jest świetnie, Bazyl sam staje na łapki, nawet robi parę kroków ale już w połowie czasu do następnek kroplówki widać jak siły z niego opadają. Jutro będziemy robić kolejne badania biochemiczne z krwi. Jeśli poprawią się choć o tyci, to walczymy dalej, jeśli nie.... . Aż się boję o tym myśleć.