Ekotopik

Pomijając akcję hurtowego zakupu tejże książeczki

Miałam swój osobisty egzemplarz - z inną szatą graficzną. Wydawnictwo CiS . Seria "Biblioteczka ptaka dodo" . Na okładce dorodny kogut, pomalowane na szmaragdowo okno obwiedzione kwitnącą na różowo pnącą różą. No i NI MA , proszę koleżeństwa. Przetrzepałam 3 razy wszystkie półki. Błagam, niech ktoś rozwieje mroki mej pamięci....

rozumiem Twój ból!
Z pomroków mej pamięci jawi mi się tylko obraz, że dodatkowy egzemplarz z hurtowego zakupu , odsprzedałaś na usilną prośbę, chyba Borosi!
Nie dane mi było zachwycić się urodziwym kogucikiem "z różą w zębach", ale mam cichutką nadzieję, że tajemnica się rozwikła i rozkwitnie uśmiech na Twym licu!

A co takie go jest w tym jajku Tobie?

Aaaa... Taka pozytywnie nastrajająca książeczka o dziewczynie, która wyemigrowała gdzieś w Góry Sowie , aby tam hodować drób nieśny
Perypetie młodej gospodyni - czytam dla poprawy humoru...a teraz mi mój poprawiacz wcięło i stąd ten temat

W dodatku miałam silny związek z TYM właśnie wciętym egzemplarzem, bo wyżebrałam go w wydawnictwie dłuuugo po tym , jak Jajko zostało wydane. Było praktycznie nie do zdobycia, ale nawiązując bardzo miłą rozmowę z właścicielami wydawnictwa ( punktem zaczepienia były koty oraz Wańkowicz)
. Dostałam jeszcze w gratisie Lemoniadowego Joe . No i go zapomniałam kto go pożyczył....buuuuuu.......

A, Góry Sowie, to niedaleko od mojej siostry. I od mojego szwagra, który mi wlasnie wysłał egzemplarz swojej naleweczki ze wszystkiego, 3-letni. Co to za dom, co to za rodzina ze przez 3 lata nie wypili?! Jestem oburzona.

Farmerko ,,czytałaś,, nam ją na zagrodzie w kafeterii, może warto prześledzić te strony i z nich coś Ci się przypomni? A córcia nie wzieła? Sąsiadka? Przyjacióła? Piję do tego, że ,,byle komu,, byś tego nie pożyczyła

Skleroza to pewnie od żółtek

Ale tak serio to trzymam kciuki Farmerko żeby się znalazła
Faktycznie może jak mówi Emmi - zaglądnij do tych stron na Zagrodzie - może coś Ci sie przypomni

Mam jedną podejrzaną - nie zna Józefa, nie jest ogrodnikiem ani Zagrodzianką. Zadzwonię i zapytam "z grubej rury"

Nie pytaj, tylko każ zwrócić, to nie będzie miała czasu na myślenie!

Masz rację Elciu, najlepiej zadziałać z zaskoczenia

Aaaaa!!!!!!

Znalazłam zaginione Jajko! A właściwie samo się znalazło - moja własna, rodzona Matka zapytała wczoraj, czy ma to Jajko ode mnie na zawsze, czy tylko pożyczone, bo bardzo zagustowała w lekturze... Chyba mi się zamula szara substancja, bo za Chiny Ludowe nie pamiętam, żebym macierzy mej pożyczała

Podsumowując- cofam obelgi wobec niewinnych czytelników. A w tak zwanym międzyczasie ( straciwszy nadzieję , że Jajko odzyskam) , kupiłam na Allegro kolejny egzemplarz i to tego samego wydania

No to prezent dla Mamy masz z głowy

Acha

Mówi, że zachichiwała się w trakcie lektury i tacie czytała na głos co śmiszniejsze fragmenty. Podobno główna bohaterka w niektórych momentach to jak w pysk strzelił rodzona córcia ...Ciekawe w których

farmerka63 pisze:Chyba mi się zamula szara substancja, bo za Chiny Ludowe nie pamiętam, żebym macierzy mej pożyczała

Może sobie pożyczyła bez Twojej wiedzy? Tzn. wzięła i zapomniała Ci o tym powiedzieć? Nieważne, grunt że się "Jajko" odnalazło i możesz je teraz mamie sprezentować

Cholera, przypomniało mi się że muszę mojej mamie tą książkę Umberto Eco oddać zanim się zorientuje że pozyczyłam