Strona 1 z 3

Sarny i zające

Post: czw sty 03, 2008 2:05 pm
autor: Cebulka
Link do strony z repelentami na zwierzynę płową:
wac pisze:podsyłam małe co nieco na zające: [wac]
http://www.zol-tarnobrzeg.com.pl/repelenty/


Metody bardziej naturalne (słonina, mikstury) omawialiśmy w temacie pielęgnowanie sadu :D

Re: Sarny i zające

Post: ndz sie 03, 2008 5:25 pm
autor: belva
Wczoraj mialal straszna przygode z baby-sarenka... Dotychczas sie trzese i placze.. Powiedzcie ze mama jej nie odrzuci jej po tym wszystkim.. bo jezeli tak to dostane rostroju nerwowego...
Sarny przeskoczyly parkan po czym przestraszyly sie psow i mama uciekla oczywiscie a na dziecko... bylo za wysoko..Biegalo toto po calej posesji..psy za nia.. Ono beczalo jak mala owieczka..w koncu kilka razy rzucilo sie na szyby w domu.. na parkan... Cale pokaleczone.. W koncu wpadla do basenu skad ja wylowilam... Tak sie wyrywala ze przez chcwile myslalam ze polamie sobie nozki... Podrapala mnie calusienka ostrymi malymi kopytkami.. Nie wiem czy nie bede musiala porobic zastrzykow na wscieklizne)

W koncu dalo rade ja wypuscic i pobiegla szukajac mamy... Ona czekala za parkanem ale nie widzialam czy sie spotkaly..

Moje serce peka... mam watpliowsci czy nie powinnam jej zatrzymac u siebie bo boje sie ze po tej walce matka ja odrzuci... Boze !!! daj zeby to nie byla prawda!!!!

Post: ndz sie 03, 2008 6:19 pm
autor: juleczka2
Nie martw się belwo o sarenke,mama jaj nie odrzuci skoro na nia czekala,ale co z Tobą,byłas u lekarza?

Post: ndz sie 03, 2008 6:29 pm
autor: Jedynka
Skoro czekała to na pewno się spotkały.A z tego co piszesz to mała niezłe larmo podniosła. Oglądałam film przyrodniczy. Matka czekała na małe dwa dni i wszystko było w porządku.A tu jeszcze czekała za parkanem. Nie martw się. Na pewno wszystko jest w porządku. Matka małą wyliże i będzie ok. [tuli]

Post: ndz sie 03, 2008 6:33 pm
autor: Jedynka
Posłuchałabym Juleczki i na wszelki wypadek poszła do lekarza. Dobrze zrobiłaś, że postarałaś się ją wypuścić. Na pewno się spotkały.Choć pewnie groźnie to wyglądało to myślę, że dla sarniątka skończyło się na wielkim strachu.

Post: ndz sie 03, 2008 6:59 pm
autor: belva
Jedynka pisze:Posłuchałabym Juleczki i na wszelki wypadek poszła do lekarza. Dobrze zrobiłaś, że postarałaś się ją wypuścić. Na pewno się spotkały.Choć pewnie groźnie to wyglądało to myślę, że dla sarniątka skończyło się na wielkim strachu.


Dzieki dziewczyny.. ja caly czas placze i lzy na klawiature mi sie leja.. Modle sie aby sie spotkala z mama i ta jej nie odrzucila...

Wczoraj dzwonilam do weterynarza i powiedzial mi zeby isc na pogotowie jezeli cos poczuje dziwnego.. Na razie czuje sie dobrze wiec nie ide bo tu 2 razy nie zastanowia sie zeby wladowac mi serie zastrzykow .. moze neipotrzebnie..

Post: ndz sie 03, 2008 7:21 pm
autor: Jedynka
Już nie lej łez, choć wiem, że to trudne.Nie martw się. NA PEWNO jej nie odrzuciła. Musiałaby przebywać wśród ludzi bardzo długo. Parę tygodni a i wtedy nie wiadomo czy skończyłoby się odrzuceniem. Mała wróciła do mamy i jest dobrze. Pewnie już zapomina o przygodzie. Nie ma powodu,żebyś myślała, że sarniątko będzie odrzucone. NAPRAWDĘ

Post: ndz sie 03, 2008 8:39 pm
autor: belva
Jedynka pisze:Już nie lej łez, choć wiem, że to trudne.Nie martw się. NA PEWNO jej nie odrzuciła. Musiałaby przebywać wśród ludzi bardzo długo. Parę tygodni a i wtedy nie wiadomo czy skończyłoby się odrzuceniem. Mała wróciła do mamy i jest dobrze. Pewnie już zapomina o przygodzie. Nie ma powodu,żebyś myślała, że sarniątko będzie odrzucone. NAPRAWDĘ


Kochana jestes Jedynko.. masz racje.. W koncu widzialam ze na nia czekala..
Z czasem ja sie tez uspokoje.
Nie powinnam mieszkac w lesie.. gdzie tyle zwierzakow sciera sie z ludzka .. wstretna cywilizacja.. Co kilka dni mam jakas przykrosc..

Post: ndz sie 03, 2008 10:13 pm
autor: Cebulka
Belvo - będzie dobrze [!]
Myślę że wbrew pozorom bardzo szczęśliwą okolicznością był tu basen.
Matka może odrzucić małe, jeśli przesiąknie ono zapachem czlowieka - a jeśli miałas ją na rękach tylko chwilę to jest to bardzo mało prawdopodobne, a w dodatku piszesz że dotykałaś ją gdy już była mokra - na mokrym futrze zapach na pewno się nie utrzymał :)

Ale przeżycie całej historii musiało być strasznym szokiem na pewno dla ciebie [pociesz]

Post: pn sie 04, 2008 2:29 am
autor: belva
Cebulka pisze:Belvo - będzie dobrze [!]
Myślę że wbrew pozorom bardzo szczęśliwą okolicznością był tu basen.
Matka może odrzucić małe, jeśli przesiąknie ono zapachem czlowieka - a jeśli miałas ją na rękach tylko chwilę to jest to bardzo mało prawdopodobne, a w dodatku piszesz że dotykałaś ją gdy już była mokra - na mokrym futrze zapach na pewno się nie utrzymał :)

Ale przeżycie całej historii musiało być strasznym szokiem na pewno dla ciebie [pociesz]


Tak to byl szok dla wszystkich... modle sie o to malenstwo.. miala chyba ze 2 dni najwyzej...
Gdyby nie basen to nie zlapalabym jej...
Dzisiaj rozmawialam z sasiadka i powiedziala mi ze widziala olbrzymie stado i to malenstwo tam... ale to bylo przed.. teraz nie wiem..

Post: pn sie 04, 2008 7:56 am
autor: cicho_borowska
Belvo, ja myślę, że to maleństwo, nadal wołałoby mamę, gdyby go nie przygarnęła.

Post: pn sie 04, 2008 10:29 am
autor: amita
Nie chcę straszyć,ale jak poczujesz się dziwnie,to już nie będzie sensu podawać zastrzyku [cry] Dziwny lekarz. Może uznał,że mało prawdobodobne jest zarażenie się w taki sposób,lub że stado jest zakażone.

Post: pn sie 04, 2008 2:53 pm
autor: belva
amita pisze:Nie chcę straszyć,ale jak poczujesz się dziwnie,to już nie będzie sensu podawać zastrzyku [cry] Dziwny lekarz. Może uznał,że mało prawdobodobne jest zarażenie się w taki sposób,lub że stado jest zakażone.


Amitko... ten lekarz byl weterynarzem :)

Oni nie sa tacy skorzy do robienia zastrzykow..ludziom..

Mysle ze po dwoch dniach jezeli jeszcze nie mam piany na ustach to juz bedzie ok..

Mam nadzieje ze dzidzia znalazla mame...
Wczoraj pokazalam sasiadce w razie gdyby mnie nie bylo i ona cos zauwazylaby.. gdzie sa wszystkie furtki aby wypuscic te sarny ewentualnie.. Ale po powrocie z wakacji podwyzsze parkan z jednej strony bo widocznie w tym puncie jest za niski i one tamtedy wlasnie wskakuja... Duza sarna umie wyskoczyc a malenstwo nie... W tamtym roku dwa male tez zostaly tylko ze jakos udalo mi sie je wypuscic bo psy byly w domu i nikt ich nie gonil...
Jedyna dobra sprawa z tego wszystkiego to to ze dowiedzialam sie ze sarna jest swietnym plywakiem i ze umie sie wydostac z basenu sama..

Mnie z tego na pamiatke zostal olbrzymi siniak na udzie wielkosci spodka od szklanki..i kilka zadrapan...
Na noc musze brac nerwosol bo wciaz mysle o sarence i nie moge usnac..

Post: pn sie 04, 2008 7:31 pm
autor: Jedynka
Popatrz na to z innej strony. Dla Ciebie skończyło się siniakiem , dla małej strachem czyli koszty niewielkie a mogło być znacznie gorzej. A poza tym uratowałaś to sarniątko i to jest ważne.

Post: pn sie 04, 2008 8:51 pm
autor: koliberek
Och belvo spokojnie napewno sarenka jest juz z mamą :) Martwię się o Cebie bardziej, ze nie poszłas do lekarza, nawet nie tyle o wścieklizne, ale moze przeciw tężcowi coś by się przydało ...[skrob]

Post: wt sie 05, 2008 2:16 am
autor: belva
koliberek pisze:Och belvo spokojnie napewno sarenka jest juz z mamą :) Martwię się o Cebie bardziej, ze nie poszłas do lekarza, nawet nie tyle o wścieklizne, ale moze przeciw tężcowi coś by się przydało ...[skrob]


Jezeli mialabym miec tezca Koliberku to juz chyba mialabym jakies objawy???

sarenka skakala w okna i na parkan i byla poraniona w oko i z nosa leciala jej krew... biedactwo... Juz nie powinnam o niej myslec a caly czas jakos nie moge..przestac

Post: pt maja 08, 2009 12:25 am
autor: belva
Dzisiaj rano na balkonie widzialam malenkiego zajaczka... Skaczace cudo!! Pluszowe sliczne stworzonko. Weszlo po schodach i nie moglo znalezc drogi z powrotem.. Patrzylo sie w dol z balkonu ale widzocznie bylo za wysoko dla niego.. Polecialam po apart a ten skubaniec akurat w tym momencie znalazl schody i tyle go widzialam.. Nawet zrobilam mu zdjecie ale zbytnio sie ruszal i nic nie widac.. :D
Jak juz byl na dole to dal takiego gazu ze hej.. Torpeda rakieta!! Biedactwo musial troche sie chyba przestarszyc na tym balkonie?

Obrazek

Obrazek

Post: pt maja 08, 2009 11:01 am
autor: Cebulka
Jaki słodyszek... [tuli]

Post: pt maja 08, 2009 11:25 am
autor: cicho_borowska
Ciekawe jaki będzie jak duży urośnie.
O tym "moim" to już we wsi gadają. Kiedyś jeden sąsiad w sklepie do mnie powiedział: "Ten panin zając to dziwok jakijś - cinki i długi."
W ubiegłym tygodniu jedna sarenka też mnie o zawał o mało nie przyprawiła. Pracowałam w warzywniku, a ona chciała przebiec przez działkę. Kiedy mnie zauważyła uciekła do lasu. Biegnie biegnie skrajem i na "furtkę" w siatce trafiła do "Samosiejkowego Lasku", nagle przyhamowała bo o mało nie wpadłaby w tego grilla kamiennego. Tak się przestraszyła, że wielkiej na 4m "bramy" nie zauważyła. O metr od bramy bombnęła w siatkę i się przewróciła. Na szczęście nic się jej nie stało. Pozbierała się i już "bramą" pobiegła w pola. Brama i furtka w " ", bo to są po prostu przerwy w siatce. :-D

Generalnie w tym roku dużo więcej niż w ubiegłych latach zwierzyny mamy na działce. Widziałam co najmniej dwa stada saren po kilka sztuk.

Jaszczurki mieszkają na łące.

Bażanty się w pobliżu osiedliły.

Tylko "paninego zająca" nie spotkałam nigdy osobiście. :-D

Post: pt maja 08, 2009 12:46 pm
autor: pedro
Generalnie jestem miłośnikiem zwierząt. Jednak od czasu jak zamieniliśmy mieszkanie w bloku na własny domek pod lasem to na sarny patrzeć nie mogę. W tym roku kończę ogrodzenie i myślę, że znów mi sarenki będą się podobać. Te zmyślne stworzenia wybierają co lepsze kąski. A to kapusta, innym razem młode buraczki itd. Zrezygnowałem z ambitnych planów uprawiania warzywnej działki do czasu ogrodzenia posesji. Jednak najbardziej denerwują mnie rogacze (pan sarna [lol] ). Każdego roku niszczą rogami drzewka z takim trudem wypielęgnowane. I tak mam trzy daglezje, które miały rosnąć jako regularne choinki, a zrobiły się za sprawą rogaczy krzaczaste i nie ma szans aby wyrósł im ładny wierzchołek, bo każdego roku zostaje obdarty z kory [zly] . Mimo tych przeciwności nie zamieniłbym mojej chałupki pod lasem na mieszkanie chociażby było w najlepszym apartamentowcu :D .

Post: pt maja 08, 2009 12:49 pm
autor: Cebulka
pedro pisze: Mimo tych przeciwności nie zamieniłbym mojej chałupki pod lasem na mieszkanie chociażby było w najlepszym apartamentowcu :D .


Pedro - i wcale Ci się nie dziwię... [tuli]
Zresztą tak jak mówisz - jak ogrodzisz to znów ci się spodobają [haha]

A w Jaworznie nie ma zajęcy :( Kłusownicy, psy...

Post: pt maja 08, 2009 3:16 pm
autor: beza
Cebulko z zającami to teraz jest bardzo krucho :( nie tylko kłusownicy czy psy, ale jest jakas choroba która bardzo atakuje zające i nie ma na nią żadnego leku. Zające masowo wymierają.

Post: wt maja 26, 2009 8:22 am
autor: Alcyk
Pedro, u nas to samo z sarenkami, zjadają wszystko co nie jest zabezpieczone. Ale i tak je lubie [lol]
Jedna z moich sąsiadek na codziennym wypasie
Obrazek

Post: wt maja 26, 2009 8:56 pm
autor: Cebulka
O, Ala, czyżbyś studiowała jakieś języki obce ale niedalekie? [lol]
Teraz dopiero zobaczyłam jaki masz opis :P

Post: wt maja 26, 2009 9:22 pm
autor: amita
A Ty,Cebulko?też niedalekie,ale czy to nie znaczy,że prawie obce?Wiesz ile musiałam się namysleć,żeby mój zastały angielski wyciągnąć z głębin mojej rozległej wiedzy ;) [?]

Post: śr maja 27, 2009 6:44 am
autor: Alcyk
A nie, czeski to pozostałość z dzieciństwa. Ale ciągle się przydaje, szczególnie przy górskich wędrówkach :D

Post: ndz lip 26, 2009 2:37 am
autor: belva
Ostatnio codziennie widze stado..na mojej ulicy ale jest okolo 5 samcow ze sporymi rogami.. i moze dwie samiczki..
Nie boja sie... zatrzymujemy sie zeby im sie przyjrzec.. One gapia sie tymi wielkimi ocami i carnym nosem na nas.. My odjezdzamy a one powracaja do jedzenia...
Dzisiaj znowu na ulicy spotkalam sarenkowego malucha. Byl sam, przebiegl jezdnie moze w poszukiwaniu mamy??
Mamo gdzie jestes??

Post: czw lis 12, 2009 3:59 pm
autor: belva
Kochani, ostatnio zrobilismy odkrycie ze te sarny to nie sarny ale jelenie chyba...

Pamietacie moja przygode z baby?? To baby chyba wyroslo na przystojnego mlodzieniaszka bo nic sie nie boi.. Widzial mnie, zrobilam mu kilka zdjec ( bez flesza bo za szyba) :) :)

Sliczne stworzonko!! Ma male rozki jak widac.. Dorosle samce maja olbrzymie rozlozyste rogi.. Jak tu nie kochac zwierzat??

Obrazek Obrazek

Post: czw lis 12, 2009 7:11 pm
autor: Cebulka
śliczny [tuli] jaki wysmukły :)

Ale to chyba jakiś tamtejszy gatunek, Polska rogacizna o ile się znam nie ma takich jasnych plam :)

Post: pn lis 16, 2009 6:58 pm
autor: ..
Jaki piêkny jelonek [shock]

Post: pn lis 23, 2009 1:27 pm
autor: Tomuś
Nie jestem wielkim znawcą gwary myśliwskiej , ale to jest chyba "sorek" czyli samiec sarny,zwany też koziołkiem ;)

Post: pn lis 23, 2009 6:16 pm
autor: mietek
Tomuś pisze:Nie jestem wielkim znawcą gwary myśliwskiej , ale to jest chyba "sorek" czyli samiec sarny,zwany też koziołkiem ;)

Ja to się na "tych" sprawach tak całkiem nie znam, ale jeśli to jest "pan" sarenka to tak jak u ludzi - też może być jeleniem [haha]

M.