Biedronki, czyli broń ekologiczna :)
: pt kwie 12, 2013 8:27 am
Przejrzałam temat o owadach, przeszukałam całe forum w poszukiwaniu informacji o biedronkach i... bardzo, bardzo niewiele znalazłam. Myślę, że warto założyć dla nich osobny temat - bo przecież biedronka to super silna i w dodatku ekologiczna broń każdego ogrodnika w walce z mszycami.
Na początek wklejam co znalazłam ciekawego - mimo kilku literówek artykuł z wieloma nowymi jak dla mnie informacjami
http://swiatmakrodotcom.wordpress.com/2 ... za-krowka/
I tekst, bo po jakimś czasie linki często się już nie otwierają - strasznie mnie to zawsze wkurza.
"...
Wygląd.
W zasadzie, nie muszę tutaj chyba zbyt wiele pisać, wszak jaka biedronka jest, każdy wie, dla porządku jednak przedstawię jej opis. Czarna główka oraz przedplecze, na bokach którego znajdują się dwie, białe plamki, a także czerwone pokrywy z siedmioma, czarnymi plamkami. Długość jej ciała wynosi zaś od 5 do 8 mm. Klasyka swej rodziny, można by rzecz. Należy jednak pamiętać, że rzadko, bo rzadko, ale jednak, mogą się trafiać różne odstępstwa od klasycznego ubarwienia. U niektórych osobników, kropki mogą się zlewać w większe plamy. Istnieją również melanistyczne (czyli w dużej mierze czarne) odmiany tego gatunku. Dymorfizm płciowy jest u biedronek bardzo słabo zaznaczony. Dlatego bardzo trudno jest na oko ocenić, czy mamy do czynienia z samce czy z samicą.
Występowanie.
Także tutaj, nie będzie dużym zaskoczeniem to, co napisze. Biedronki siedmiokropki występują dosłownie wszędzie. Można je spotkać w całej Polsce, zarówno w środowisku naturalnym (leśne polany, obrzeża lasów, łąki, brzegi wód), jak również w tych antropogenicznych (nieużytki, ogrody, działki, a nawet miejskie trawniki).
Z życia biedronki.
Tutaj dochodzimy do znacznie ciekawszych aspektów, mianowicie do jej życia. To, jak w przypadku każdego innego owada, zaczyna się od jajeczka, a właściwie od jednego z wielu, ponieważ samiczka biedronki, składa je na spodzie liści, w skupiskach, liczących jakieś kilkadziesiąt sztuk (wg Wikipedii ok 40). Po jakimś czasie na świat przychodzą larwy biedronek. Trzeba przyznać, daleko im do urody postaci dorosłych, ale swój urok posiadają, zwłaszcza jeśli zechce się poznać je bliżej. Ich ciała są niebieskoszare, z żółtymi plamami na przedtułowiu, pierwszym oraz czwartym segmencie odwłoka. Dodatkowo pokrywają je liczne brodawki. Od momentu wyklucia, przez cały swój czterotygodniowy rozwój, spędzają swój czas na zdobywaniu pokarmu. Tym oczywiście są najczęściej mszyce oraz czerwca, ale prócz nich, zjada także inne drobne owady (mączliki, młode skoczki), oraz roztocza (z braku tych stawonogów, może dojść wśród nich nawet do kanibalizmu). Trzeba przyznać, w pożeraniu są naprawdę bardzo skuteczne. Jedna larwa jest wstanie skonsumować około 600 mszyc (choć dysponuje danymi, które mówią, że liczba ta, może wynieść nawet 2000!). Sporo, jak na takie małego żarłoka. Nie każdy gatunek mszycy im jednak odpowiada. Jak można wyczytać w „Owadach” Heiko Bellmanna, mszyce bzowe, są dla tego gatunku śmiertelnie trujące (choć inne biedronki są wstanie zjadać je bez problemu). Marek W. Kozłowski w swych „Owadach Polski. Chrząszcze.” do bzowych, dodaje także mszyce magnoliowe. Przez cały swój rozwój, larwy biedronek linieją cztery razy, za piątym zaś, dochodzi do przepoczwarczenia się. W tym celu, larwa zaczepia się spodnią stroną, koniuszka odwłoka do spodu liścia, murku, lub pnia drzewa i tam dochodzi do metamorfozy. Poczwarka jest żółtopomarańczowa w czarne plamy. W momencie zaniepokojenia, może się kiwać na boki, co może mieć na celu zniechęcić wroga do ataku. Po tygodniu, wreszcie dochodzi do chwili, gdy dorosły owad wychodzi na światło dzienne. Początkowo jednak, wcale nie wygląda tak jak klasyczna biedronka. Jej ubarwienie wcale nie jest bowiem czerwone w czarne kropki, lecz zupełnie… żółte. Jest to jednak zupełnie normalne, z czasem zaś, biedronka staje się pomarańczowa, pomarańczowo-czerwona, aż wreszcie na następny rok przybiera intensywną, czerwoną barwę. Co ciekawe, w dzieciństwie wiele osób uważa, że wiek biedronki można określić po liczbie kropek na ciele. Jak się jednak okazuje, to nie one, lecz intensywność ubarwienia, są pewnego rodzaju wskaźnikiem ich wieku. Innymi słowy, im biedronka jaśniejsza, tym jest młodsza. Ile jednak tak naprawdę żyją biedronki? O ile larwy tych owadów przechodzą przechodzą stosunkowo krótki rozwój, o tyle w przypadku dorosłych, jest to już znacznie dłuższy proces i jeśli nic tego nie zakłóci, imago może przeżyć nawet do 14 miesięcy. Jak jednak zostaje wykorzystany ten czas? Biedronki siedmiokropki prowadzą dzienny tryb życia, noc, przeczekują natomiast na roślinach, często pokryte w tym czasie drobnymi kropelkami rosy. W czasie swojej aktywności, są niezwykle ruchliwe, zaś w miejscu siedzą głównie wtedy, gdy natrafią na źródło pokarmu. Podobnie jak larwy, także dorosłe osobniki są w dużej mierze drapieżnikami polującymi na mszyce, czerwce i inne, drobne owady. Nie są one takimi żarłokami jak larwy, ale i tak liczba zjadanych przez nie mszyc nie jest mała (jedna, dorosła siedmiokropka, jest wstanie zjeść około 240 mszyc). Oprócz pokarmu zwierzęcego (tu znów mogę się odwołać do „Owady Polskie. Chrząszcze”) biedronkom siedmiokropkom, zdarza się także korzystać z pokarmu roślinnego, np. pyłku kwiatowego. Bardzo chętnie, zlizują również słodką wydzielinę, produkowaną przez miodniki, czyli specjalne, gruczołowate organy, wytwarzane przez wiele gatunków roślin. Osobiście mogę to potwierdzić, gdyż zdarzało mi się obserwować biedronki siedmiokropki, które zlizywały z nich nektar, jak również takie, które zjadały pyłek z roślin baldaszkowatych. Należy jednak pamiętać, że pokarm roślinny to zaledwie dodatek do ich diety, zaś do zdrowego funkcjonowania tych owadów niezbędny jest pokarm pochodzenia zwierzęcego. Biedronki jednak, same mogą posłużyć innym drapieżnikom za pokarm. Wiele gatunków ptaków, czy drapieżnych owadów tylko czeka, by móc je pożreć. Boże krówki, wcale jednak nie są takie bezbronne, na jakie wyglądają. Czerwone pokrywy i czarne kropki nie oznaczają ich wieku, ale spełniają inną ważną rolę. Pełnią rolę ostrzeżenia. Biedronki bowiem, gromadzą w swoich ciałach całkiem spore ilości alkaloidów. Krótko mówiąc, są trujące. To jednak nie jest ich jedyna forma obrony. Zdarzyło wam się kiedyś wziąć biedronkę do ręki, a ona po chwili zostawiła na skórze żółte kropelki? Co niektórzy mogą pomyśleć, że biedronka po prostu załatwiła swoją potrzebę fizjologiczną. Prawda jest jednak nieco inna. Wspomniana ciecz, to nic innego jak hemolimfa, czyli owadzia krew. Zaniepokojona biedronka, dosłownie krwawi, jednak żadna krzywda jej się przy tym nie dzieje, ponieważ hemolimfa wypływa ze specjalnych szparek, w błonach, łączących poszczególne człony nóg. Można więc powiedzieć, że cała ta akcja, z hemolimfą, jest z góry „zaplanowana” przez biedronki na wypadek spotkania się z jakimś wyjątkowo natrętnym drapieżnikiem lub… człowiekiem. Teraz jednak wszyscy zaczną drapać się po głowie i zastanawiać, po co właściwie ta cała „zabawa” z puszczaniem kropelek hemolimfy? Odpowiedź jest bardzo prosta. Krew biedronek zawiera w sobie substancje o intensywnym zapachu. Nie jest ona aż tak „śmierdząca,” jak choćby u pluskwiaków z rodziny tarczówkowatych i tak jednak działa odstraszająco na wielu drapieżników. Owady te, w razie zagrożenia, potrafią także udawać martwe. Można by więc rzec, że przy takiej ilości środków obronnych, biedronki w świecie przyrody są praktycznie nietykalne. Nic bardziej mylnego. Jest bardzo wiele drapieżników, na które owe sztuczki nie działają i to zarówno wśród ptaków, jak i wśród stawonogów. W przypadku tych ostatnich, biedronki upodobały sobie np. drapieżne muchówki z rodzaju wierzchołówek (Larphia spp.), a także niektóre pająki. Istnieje także błonkówka z gatunku Dinocampus coccinella, należąca do rodziny męczelkowatych (Braconidae). Nie jest ona jednak drapieżnikiem, lecz parazytoidem. Samice tych owadów wyszukują dorosłe biedronki, a kiedy na którą trafią, podgina swój odwłok i wbija w jej ciało pokładełko, za pomocą którego składa w jej ciele jedno jajo. Kiedy wylęga się z niej larwa, najpierw, przy pomocy ogromnych żuwaczek, niszczy ewentualną konkurencje w postaci innych jaj i larw swego gatunku, następnie zaś pożera biedronkę od środka, zaczynając od jej hemolimfy (na którą nie działają jej toksyczne właściwości), później dobiera się do ciała tłuszczowego oraz gonad, sterylizując tym samym gospodarza tak, by ten nie tracił czasu na składanie jaj (w przypadku samic), lub tworzenie plemników (jeśli trafi na samca). Na koniec niszczy częściowo nerwy prowadzące do odnóży, pozbawiając biedronkę możliwości chodzenia, a następnie tworzy tuż pod jej ciałem kokon w którym się przepoczwarcza. Dość przerażające. Jak na ironię, samice tej błonkówki, odnajdują biedronki m.in. po zapachu, jaki wytwarza ich hemolimfa. Krew, która ma zapewniać bezpieczeństwo, może więc czasem przynieść jej zgubę. W przyrodzie nie ma jednak lekko. Jednego dnia biedronka pożera mszyce, innego dnia sama zostaje pożarta, niejednokrotnie od samego środka. To jednak nie koniec. Zdobywanie pokarmu, zmagania z drapieżnikami, a niejednokrotnie także i rozmnażanie (w przypadku, gdy powstaje drugie pokolenie) zajmują biedronce większą część lata, oraz jesień. Zima nadchodzi jednak wielkimi krokami. Nie oznacza ona jednak końca żywota biedronek, tak jak ma to miejsce w przypadku wielu innych owadów. Na jesieni bowiem, biedronki zaczynają bowiem zbierać się w duże skupiska. Udaje im się to, m.in. dzięki zapachowi hemolimfy, który działa niczym swego rodzaju zaproszenie, na które potrafi odpowiedzieć bardzo wiele osobników. Takie spotkania powstają nie bez powodu. W grupie bowiem jest o wiele bezpieczniej, zwłaszcza jeśli całość tworzy dużą, czerwono-czarną masę, co znacznie skuteczniej oddziałuje na zmysły drapieżników, niż pojedyncze, szwendające się wśród przebarwiającej się roślinności osobniki. Na miejsce spotkań, biedronki wybierają głównie ściółkę leśną, wnęki pod odstającą korą, dziuple drzew, a czasami również miejsca powstałe przy udziale człowieka. W takim stanie zapadają w stan diapauzy i trwają w nim, aż do wiosny przyszłego roku. Biedronki, opuszczają swe zimowiska, kiedy tylko zaczyna się robić ciepło, dlatego też można je obserwować już w marcu, nawet jeśli rośliny wciąż jeszcze się nie zazieleniły, a więc i brakuje żerujących na nich mszycach. Biedronki mogą jednak korzystać wtedy z zapasów, jakie zgromadziły w swych organizmach tuż przed zimowaniem, lub też polować na inne owady. Zresztą, na wiosnę to nie zdobywanie pokarmu jest najważniejsze, lecz rozmnażanie się. Można wtedy obserwować sporo kopulujących ze sobą osobników. Kiedy kopulacja dobiega końca, samice zaczynają szukać miejsc na złożenie jajeczek. Jak na początku wspomniałem, składają je na spodzie liści, w kupkach po kilkadziesiąt sztuk. Łącznie jednak, mogą ich złożyć aż do 700. Każde jajeczko jest podłużne i jaskrawo pomarańczowe. Kiedy wylęgną się larwy, cały proces rusza od nowa. Ale to jeszcze nie koniec biedronkowych informacji.
(...)
Inwazja biedronek na plażach.
Osobiście tego nie zaobserwowałem, ale są takie lata, że nad naszym Bałtykiem zbierają się ogromne ilości tych kolorowych chrząszczy. Biedronki przestają być wtedy miło postrzegane, wszak co za dużo to nie zdrowo, zwłaszcza gdy człowiek chce się po opalać, a tu nagle łazi po nim cała horda tych pięknych, ale jednak owadów. Zjawisko to nie jest jednak jakoś szczególnie wyjątkowe i zdarza się nie tylko biedronkom, lecz także innym owadom ( można powiedzieć, że co rok plaże przeżywają oblężenie różnych gatunków owadów od pluskwiaków, przez stonki aż po błonkówki, czasem dochodzi też do kumulacji różnych gatunków). Biedronki są bowiem skore do migracji. Podczas lotu w okolicach linii brzegowej morza, natrafiają jednak na lokalne wiatry, które dają o sobie znać, wiejąc po suchej stronie z lądu do morza, po mokrej zaś w sposób odwrotny. Tworzy się w ten sposób bariera, która dla owadów jest nie do przebycia. Dodatkowo fale wypłukują na brzeg te osobniki, które znalazły się w wodzie i tak nad brzegiem zbierają się biedronki z okolicznych lasów oraz łąk.
Czy biedronki gryzą?
Kiedy pisałem artykuł o biedronkach azjatyckich, wspominałem, że są one wstanie gryźć i to dość boleśnie. Czy nasze siedmiokropki, także są jednak do tego zdolne? Osobiście nigdy nie zostałem ugryziony przez jakąkolwiek z nich, ostatnio jednak słyszałem jednak od kilku osób, że zostały przez nie ugryzione. Również plażowicze, którzy mieli okazje przeżyć masowe pojawienie się biedronek na plażach, także uskarżali się na to, że są przez nie pogryzieni. Oczywiście w wielu przypadkach, ludzie po prostu mylą siedmiokropki z Harmonia axyridis, które rzeczywiście są do tego zdolne. Kiedy jednak zgłębiłem się w temat siedmiokropek, do głowy przyszła mi myśl: skoro siedmiokropki są tych samych rozmiarów co Harmonia i mają tak samo zbudowany aparat gębowy typu gryzącego, do dlaczego i one nie mogły by ugryźć? Okazuje się, że jak najbardziej są wstanie przegryźć się swymi żuwaczkami przez naszą skórę i delikatnie mówiąc „dziabnąć.” Na nasze szczęście jednak, bardzo rzadko do tego dochodzi, gdyż gryzienie ludzi nie leży w ich naturze, nie jest to także ich mechanizm obronny. Zjawisko to wynika bowiem z tego, że w okresach, gdy biedronek jest bardzo dużo, zaś mszyc jest coraz mniej, o prostu „próbują” swymi żuwaczkami, czy to na czym się znajdują, nadaje się do jedzenia, czy też nie. Z tego też powodu, najczęściej dochodzi do tego właśnie podczas masowego wystąpienia biedronek na plażach. W innych przypadkach, jest to bardzo mało prawdopodobne, nie mniej, należy pamiętać, że przy całym, łagodnym usposobieniu tych owadów, taka sytuacja jest możliwa.
Pożyteczna i szkodliwa działalność biedronek.
Co do pożyteczności biedronek właściwie nikt nie ma zastrzeżeń. Te owady są naprawdę bardzo cennym sprzymierzeńcem ogrodników w walce z szkodliwymi owadami. W samej naturze, pełnią również bardzo ważną rolę przy ograniczaniu mszyc i innych, drobnych stawonogów. To wszystko sprawia, że biedronki są wykorzystywane jako broń biologiczna w walce z mszycą i to dosłownie. Należy być jednak bardzo ostrożnym, przy wprowadzaniu biedronek w miejsca, gdzie do tej pory nie występowały, ponieważ może to mieć bardzo przykre konsekwencje. Wszyscy wiemy co się stało, gdy Amerykanie sprowadzili do siebie biedronkę azjatycką. Wcale jednak nie muszę sięgać po jej przykład, by pokazać wam, do czego może prowadzić wprowadzanie biedronek na tereny, gdzie do tej pory nie występowały. Wystarczy, że zostaniemy przy naszej siedmiokropce. Ona również została wykorzystana do biologicznego zwalczania szkodników i podobnie jak Harmonia axyridis, miała tego dokonać w USA. Nikt jednak nie przypuszczał, że jej pojawienie się, zachwieje liczebnością lokalnych gatunków biedronek, w tym znanej również w naszym kraju biedronki dwukropki (Adalia bipunctata). Stało się tak dlatego, że amerykańskie dwukropki, nigdy do tej pory nie miały do czynienia z siedmiokropką, w przeciwieństwie do naszych rodzimych, dlatego też nie były wstanie przygotować się na konkurencje, jaką przygotował im większy i coraz liczniejszy gatunek. Wprowadzenie później Harmonia axyridis, stało się dla dwukropek gwoździem do trumny i z tego też powodu, gatunek ten, jest obecnie w USA bardzo rzadki.
Ten przykład pokazuje, że owszem, biedronki są pożyteczne, ale głównie na własnym podwórku, wprowadzone bowiem gdzie indziej, mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. "
Dużo wyszło - zawsze można skasować i zostawić sam link.
Na początek wklejam co znalazłam ciekawego - mimo kilku literówek artykuł z wieloma nowymi jak dla mnie informacjami
http://swiatmakrodotcom.wordpress.com/2 ... za-krowka/
I tekst, bo po jakimś czasie linki często się już nie otwierają - strasznie mnie to zawsze wkurza.
"...
Wygląd.
W zasadzie, nie muszę tutaj chyba zbyt wiele pisać, wszak jaka biedronka jest, każdy wie, dla porządku jednak przedstawię jej opis. Czarna główka oraz przedplecze, na bokach którego znajdują się dwie, białe plamki, a także czerwone pokrywy z siedmioma, czarnymi plamkami. Długość jej ciała wynosi zaś od 5 do 8 mm. Klasyka swej rodziny, można by rzecz. Należy jednak pamiętać, że rzadko, bo rzadko, ale jednak, mogą się trafiać różne odstępstwa od klasycznego ubarwienia. U niektórych osobników, kropki mogą się zlewać w większe plamy. Istnieją również melanistyczne (czyli w dużej mierze czarne) odmiany tego gatunku. Dymorfizm płciowy jest u biedronek bardzo słabo zaznaczony. Dlatego bardzo trudno jest na oko ocenić, czy mamy do czynienia z samce czy z samicą.
Występowanie.
Także tutaj, nie będzie dużym zaskoczeniem to, co napisze. Biedronki siedmiokropki występują dosłownie wszędzie. Można je spotkać w całej Polsce, zarówno w środowisku naturalnym (leśne polany, obrzeża lasów, łąki, brzegi wód), jak również w tych antropogenicznych (nieużytki, ogrody, działki, a nawet miejskie trawniki).
Z życia biedronki.
Tutaj dochodzimy do znacznie ciekawszych aspektów, mianowicie do jej życia. To, jak w przypadku każdego innego owada, zaczyna się od jajeczka, a właściwie od jednego z wielu, ponieważ samiczka biedronki, składa je na spodzie liści, w skupiskach, liczących jakieś kilkadziesiąt sztuk (wg Wikipedii ok 40). Po jakimś czasie na świat przychodzą larwy biedronek. Trzeba przyznać, daleko im do urody postaci dorosłych, ale swój urok posiadają, zwłaszcza jeśli zechce się poznać je bliżej. Ich ciała są niebieskoszare, z żółtymi plamami na przedtułowiu, pierwszym oraz czwartym segmencie odwłoka. Dodatkowo pokrywają je liczne brodawki. Od momentu wyklucia, przez cały swój czterotygodniowy rozwój, spędzają swój czas na zdobywaniu pokarmu. Tym oczywiście są najczęściej mszyce oraz czerwca, ale prócz nich, zjada także inne drobne owady (mączliki, młode skoczki), oraz roztocza (z braku tych stawonogów, może dojść wśród nich nawet do kanibalizmu). Trzeba przyznać, w pożeraniu są naprawdę bardzo skuteczne. Jedna larwa jest wstanie skonsumować około 600 mszyc (choć dysponuje danymi, które mówią, że liczba ta, może wynieść nawet 2000!). Sporo, jak na takie małego żarłoka. Nie każdy gatunek mszycy im jednak odpowiada. Jak można wyczytać w „Owadach” Heiko Bellmanna, mszyce bzowe, są dla tego gatunku śmiertelnie trujące (choć inne biedronki są wstanie zjadać je bez problemu). Marek W. Kozłowski w swych „Owadach Polski. Chrząszcze.” do bzowych, dodaje także mszyce magnoliowe. Przez cały swój rozwój, larwy biedronek linieją cztery razy, za piątym zaś, dochodzi do przepoczwarczenia się. W tym celu, larwa zaczepia się spodnią stroną, koniuszka odwłoka do spodu liścia, murku, lub pnia drzewa i tam dochodzi do metamorfozy. Poczwarka jest żółtopomarańczowa w czarne plamy. W momencie zaniepokojenia, może się kiwać na boki, co może mieć na celu zniechęcić wroga do ataku. Po tygodniu, wreszcie dochodzi do chwili, gdy dorosły owad wychodzi na światło dzienne. Początkowo jednak, wcale nie wygląda tak jak klasyczna biedronka. Jej ubarwienie wcale nie jest bowiem czerwone w czarne kropki, lecz zupełnie… żółte. Jest to jednak zupełnie normalne, z czasem zaś, biedronka staje się pomarańczowa, pomarańczowo-czerwona, aż wreszcie na następny rok przybiera intensywną, czerwoną barwę. Co ciekawe, w dzieciństwie wiele osób uważa, że wiek biedronki można określić po liczbie kropek na ciele. Jak się jednak okazuje, to nie one, lecz intensywność ubarwienia, są pewnego rodzaju wskaźnikiem ich wieku. Innymi słowy, im biedronka jaśniejsza, tym jest młodsza. Ile jednak tak naprawdę żyją biedronki? O ile larwy tych owadów przechodzą przechodzą stosunkowo krótki rozwój, o tyle w przypadku dorosłych, jest to już znacznie dłuższy proces i jeśli nic tego nie zakłóci, imago może przeżyć nawet do 14 miesięcy. Jak jednak zostaje wykorzystany ten czas? Biedronki siedmiokropki prowadzą dzienny tryb życia, noc, przeczekują natomiast na roślinach, często pokryte w tym czasie drobnymi kropelkami rosy. W czasie swojej aktywności, są niezwykle ruchliwe, zaś w miejscu siedzą głównie wtedy, gdy natrafią na źródło pokarmu. Podobnie jak larwy, także dorosłe osobniki są w dużej mierze drapieżnikami polującymi na mszyce, czerwce i inne, drobne owady. Nie są one takimi żarłokami jak larwy, ale i tak liczba zjadanych przez nie mszyc nie jest mała (jedna, dorosła siedmiokropka, jest wstanie zjeść około 240 mszyc). Oprócz pokarmu zwierzęcego (tu znów mogę się odwołać do „Owady Polskie. Chrząszcze”) biedronkom siedmiokropkom, zdarza się także korzystać z pokarmu roślinnego, np. pyłku kwiatowego. Bardzo chętnie, zlizują również słodką wydzielinę, produkowaną przez miodniki, czyli specjalne, gruczołowate organy, wytwarzane przez wiele gatunków roślin. Osobiście mogę to potwierdzić, gdyż zdarzało mi się obserwować biedronki siedmiokropki, które zlizywały z nich nektar, jak również takie, które zjadały pyłek z roślin baldaszkowatych. Należy jednak pamiętać, że pokarm roślinny to zaledwie dodatek do ich diety, zaś do zdrowego funkcjonowania tych owadów niezbędny jest pokarm pochodzenia zwierzęcego. Biedronki jednak, same mogą posłużyć innym drapieżnikom za pokarm. Wiele gatunków ptaków, czy drapieżnych owadów tylko czeka, by móc je pożreć. Boże krówki, wcale jednak nie są takie bezbronne, na jakie wyglądają. Czerwone pokrywy i czarne kropki nie oznaczają ich wieku, ale spełniają inną ważną rolę. Pełnią rolę ostrzeżenia. Biedronki bowiem, gromadzą w swoich ciałach całkiem spore ilości alkaloidów. Krótko mówiąc, są trujące. To jednak nie jest ich jedyna forma obrony. Zdarzyło wam się kiedyś wziąć biedronkę do ręki, a ona po chwili zostawiła na skórze żółte kropelki? Co niektórzy mogą pomyśleć, że biedronka po prostu załatwiła swoją potrzebę fizjologiczną. Prawda jest jednak nieco inna. Wspomniana ciecz, to nic innego jak hemolimfa, czyli owadzia krew. Zaniepokojona biedronka, dosłownie krwawi, jednak żadna krzywda jej się przy tym nie dzieje, ponieważ hemolimfa wypływa ze specjalnych szparek, w błonach, łączących poszczególne człony nóg. Można więc powiedzieć, że cała ta akcja, z hemolimfą, jest z góry „zaplanowana” przez biedronki na wypadek spotkania się z jakimś wyjątkowo natrętnym drapieżnikiem lub… człowiekiem. Teraz jednak wszyscy zaczną drapać się po głowie i zastanawiać, po co właściwie ta cała „zabawa” z puszczaniem kropelek hemolimfy? Odpowiedź jest bardzo prosta. Krew biedronek zawiera w sobie substancje o intensywnym zapachu. Nie jest ona aż tak „śmierdząca,” jak choćby u pluskwiaków z rodziny tarczówkowatych i tak jednak działa odstraszająco na wielu drapieżników. Owady te, w razie zagrożenia, potrafią także udawać martwe. Można by więc rzec, że przy takiej ilości środków obronnych, biedronki w świecie przyrody są praktycznie nietykalne. Nic bardziej mylnego. Jest bardzo wiele drapieżników, na które owe sztuczki nie działają i to zarówno wśród ptaków, jak i wśród stawonogów. W przypadku tych ostatnich, biedronki upodobały sobie np. drapieżne muchówki z rodzaju wierzchołówek (Larphia spp.), a także niektóre pająki. Istnieje także błonkówka z gatunku Dinocampus coccinella, należąca do rodziny męczelkowatych (Braconidae). Nie jest ona jednak drapieżnikiem, lecz parazytoidem. Samice tych owadów wyszukują dorosłe biedronki, a kiedy na którą trafią, podgina swój odwłok i wbija w jej ciało pokładełko, za pomocą którego składa w jej ciele jedno jajo. Kiedy wylęga się z niej larwa, najpierw, przy pomocy ogromnych żuwaczek, niszczy ewentualną konkurencje w postaci innych jaj i larw swego gatunku, następnie zaś pożera biedronkę od środka, zaczynając od jej hemolimfy (na którą nie działają jej toksyczne właściwości), później dobiera się do ciała tłuszczowego oraz gonad, sterylizując tym samym gospodarza tak, by ten nie tracił czasu na składanie jaj (w przypadku samic), lub tworzenie plemników (jeśli trafi na samca). Na koniec niszczy częściowo nerwy prowadzące do odnóży, pozbawiając biedronkę możliwości chodzenia, a następnie tworzy tuż pod jej ciałem kokon w którym się przepoczwarcza. Dość przerażające. Jak na ironię, samice tej błonkówki, odnajdują biedronki m.in. po zapachu, jaki wytwarza ich hemolimfa. Krew, która ma zapewniać bezpieczeństwo, może więc czasem przynieść jej zgubę. W przyrodzie nie ma jednak lekko. Jednego dnia biedronka pożera mszyce, innego dnia sama zostaje pożarta, niejednokrotnie od samego środka. To jednak nie koniec. Zdobywanie pokarmu, zmagania z drapieżnikami, a niejednokrotnie także i rozmnażanie (w przypadku, gdy powstaje drugie pokolenie) zajmują biedronce większą część lata, oraz jesień. Zima nadchodzi jednak wielkimi krokami. Nie oznacza ona jednak końca żywota biedronek, tak jak ma to miejsce w przypadku wielu innych owadów. Na jesieni bowiem, biedronki zaczynają bowiem zbierać się w duże skupiska. Udaje im się to, m.in. dzięki zapachowi hemolimfy, który działa niczym swego rodzaju zaproszenie, na które potrafi odpowiedzieć bardzo wiele osobników. Takie spotkania powstają nie bez powodu. W grupie bowiem jest o wiele bezpieczniej, zwłaszcza jeśli całość tworzy dużą, czerwono-czarną masę, co znacznie skuteczniej oddziałuje na zmysły drapieżników, niż pojedyncze, szwendające się wśród przebarwiającej się roślinności osobniki. Na miejsce spotkań, biedronki wybierają głównie ściółkę leśną, wnęki pod odstającą korą, dziuple drzew, a czasami również miejsca powstałe przy udziale człowieka. W takim stanie zapadają w stan diapauzy i trwają w nim, aż do wiosny przyszłego roku. Biedronki, opuszczają swe zimowiska, kiedy tylko zaczyna się robić ciepło, dlatego też można je obserwować już w marcu, nawet jeśli rośliny wciąż jeszcze się nie zazieleniły, a więc i brakuje żerujących na nich mszycach. Biedronki mogą jednak korzystać wtedy z zapasów, jakie zgromadziły w swych organizmach tuż przed zimowaniem, lub też polować na inne owady. Zresztą, na wiosnę to nie zdobywanie pokarmu jest najważniejsze, lecz rozmnażanie się. Można wtedy obserwować sporo kopulujących ze sobą osobników. Kiedy kopulacja dobiega końca, samice zaczynają szukać miejsc na złożenie jajeczek. Jak na początku wspomniałem, składają je na spodzie liści, w kupkach po kilkadziesiąt sztuk. Łącznie jednak, mogą ich złożyć aż do 700. Każde jajeczko jest podłużne i jaskrawo pomarańczowe. Kiedy wylęgną się larwy, cały proces rusza od nowa. Ale to jeszcze nie koniec biedronkowych informacji.
(...)
Inwazja biedronek na plażach.
Osobiście tego nie zaobserwowałem, ale są takie lata, że nad naszym Bałtykiem zbierają się ogromne ilości tych kolorowych chrząszczy. Biedronki przestają być wtedy miło postrzegane, wszak co za dużo to nie zdrowo, zwłaszcza gdy człowiek chce się po opalać, a tu nagle łazi po nim cała horda tych pięknych, ale jednak owadów. Zjawisko to nie jest jednak jakoś szczególnie wyjątkowe i zdarza się nie tylko biedronkom, lecz także innym owadom ( można powiedzieć, że co rok plaże przeżywają oblężenie różnych gatunków owadów od pluskwiaków, przez stonki aż po błonkówki, czasem dochodzi też do kumulacji różnych gatunków). Biedronki są bowiem skore do migracji. Podczas lotu w okolicach linii brzegowej morza, natrafiają jednak na lokalne wiatry, które dają o sobie znać, wiejąc po suchej stronie z lądu do morza, po mokrej zaś w sposób odwrotny. Tworzy się w ten sposób bariera, która dla owadów jest nie do przebycia. Dodatkowo fale wypłukują na brzeg te osobniki, które znalazły się w wodzie i tak nad brzegiem zbierają się biedronki z okolicznych lasów oraz łąk.
Czy biedronki gryzą?
Kiedy pisałem artykuł o biedronkach azjatyckich, wspominałem, że są one wstanie gryźć i to dość boleśnie. Czy nasze siedmiokropki, także są jednak do tego zdolne? Osobiście nigdy nie zostałem ugryziony przez jakąkolwiek z nich, ostatnio jednak słyszałem jednak od kilku osób, że zostały przez nie ugryzione. Również plażowicze, którzy mieli okazje przeżyć masowe pojawienie się biedronek na plażach, także uskarżali się na to, że są przez nie pogryzieni. Oczywiście w wielu przypadkach, ludzie po prostu mylą siedmiokropki z Harmonia axyridis, które rzeczywiście są do tego zdolne. Kiedy jednak zgłębiłem się w temat siedmiokropek, do głowy przyszła mi myśl: skoro siedmiokropki są tych samych rozmiarów co Harmonia i mają tak samo zbudowany aparat gębowy typu gryzącego, do dlaczego i one nie mogły by ugryźć? Okazuje się, że jak najbardziej są wstanie przegryźć się swymi żuwaczkami przez naszą skórę i delikatnie mówiąc „dziabnąć.” Na nasze szczęście jednak, bardzo rzadko do tego dochodzi, gdyż gryzienie ludzi nie leży w ich naturze, nie jest to także ich mechanizm obronny. Zjawisko to wynika bowiem z tego, że w okresach, gdy biedronek jest bardzo dużo, zaś mszyc jest coraz mniej, o prostu „próbują” swymi żuwaczkami, czy to na czym się znajdują, nadaje się do jedzenia, czy też nie. Z tego też powodu, najczęściej dochodzi do tego właśnie podczas masowego wystąpienia biedronek na plażach. W innych przypadkach, jest to bardzo mało prawdopodobne, nie mniej, należy pamiętać, że przy całym, łagodnym usposobieniu tych owadów, taka sytuacja jest możliwa.
Pożyteczna i szkodliwa działalność biedronek.
Co do pożyteczności biedronek właściwie nikt nie ma zastrzeżeń. Te owady są naprawdę bardzo cennym sprzymierzeńcem ogrodników w walce z szkodliwymi owadami. W samej naturze, pełnią również bardzo ważną rolę przy ograniczaniu mszyc i innych, drobnych stawonogów. To wszystko sprawia, że biedronki są wykorzystywane jako broń biologiczna w walce z mszycą i to dosłownie. Należy być jednak bardzo ostrożnym, przy wprowadzaniu biedronek w miejsca, gdzie do tej pory nie występowały, ponieważ może to mieć bardzo przykre konsekwencje. Wszyscy wiemy co się stało, gdy Amerykanie sprowadzili do siebie biedronkę azjatycką. Wcale jednak nie muszę sięgać po jej przykład, by pokazać wam, do czego może prowadzić wprowadzanie biedronek na tereny, gdzie do tej pory nie występowały. Wystarczy, że zostaniemy przy naszej siedmiokropce. Ona również została wykorzystana do biologicznego zwalczania szkodników i podobnie jak Harmonia axyridis, miała tego dokonać w USA. Nikt jednak nie przypuszczał, że jej pojawienie się, zachwieje liczebnością lokalnych gatunków biedronek, w tym znanej również w naszym kraju biedronki dwukropki (Adalia bipunctata). Stało się tak dlatego, że amerykańskie dwukropki, nigdy do tej pory nie miały do czynienia z siedmiokropką, w przeciwieństwie do naszych rodzimych, dlatego też nie były wstanie przygotować się na konkurencje, jaką przygotował im większy i coraz liczniejszy gatunek. Wprowadzenie później Harmonia axyridis, stało się dla dwukropek gwoździem do trumny i z tego też powodu, gatunek ten, jest obecnie w USA bardzo rzadki.
Ten przykład pokazuje, że owszem, biedronki są pożyteczne, ale głównie na własnym podwórku, wprowadzone bowiem gdzie indziej, mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. "
Dużo wyszło - zawsze można skasować i zostawić sam link.