Już z kiedyś widziałem ten filmik ( była to raczej cała seria filmików na temat szkodliwości tego typu środków i modyfikacji genetycznych) i ...
I postanowiłem się tym nie przejmować!
Może, w wypadku Roundap’u skuteczniej go używać, jeśli zmieszać z czymś „karmiącym” dolistnie – a więc pół łyżeczki Florowitu, czy szczypta siarczanu amonu ( na 2-3 l ). Można go zaoszczędzić, ale i nieco spokojniej spać.
Oczywiście wiem, że za jakiś czas może się okazać, że i z nim będzie tak jak z „babską pończochą lat 60-tych”, kiedy to ogrodnicy powszechnie, rozbierali „babę” do połowy, a może raczej powinienem powiedzieć, że nawet nie w jednej czwartej (bo im tylko jedna pończocha była potrzebna), ładowali do owej części garderoby „Azotox” ( pył zawierający osławione DDT ) i potrząsali tym nad kalafiorem! Skuteczność gwarantowana, bez względu jak często „baba” się „prała”.
![Embarassed [oops]](./images/smilies/icon_redface.gif)
Później naukowcy ze zdziwieniem znajdowali owe DDT nawet na Antarktydzie, choć tam takich „figlików” ogrodnicy przecież nie wyprawiali. Tak zwyczajnie - łańcuchy pokarmowe TO nawet tam zaniosły.
Na dziś jest o wiele więcej zmartwień z tym, co nam może zaszkodzić. Patrzę na ogródki, pola, sady przy liniach kolejowych, przy szosach, fabrykach. Na bezwzględnie komercyjne traktowanie klientów przez duże koncerny i wiem co jest „grane”...
Czasem kupuję soczek w kartoniku „bratanicy”, a ta krzyczy:
- Wujku! To najlepszy soczek, bo nawet medale dostał...
I rzeczywiście jakieś tam krążki złota farba przedstawia, nawet napis głosi, że zaopiniowano z Instytutem Matki i Dziecka...
A mnie czasem nachodzą dziwne myśli...
Czemu nie napisano, że Instytut Matki i Dziecka przeprowadza ciągły monitoring naszych produktów? Raz, to żaden raz! Jak chcę się napić naprawdę dobrego piwa, to jadę na Targi w Poznaniu. Tam jeszcze nigdy nie zawiodłem się na jakimkolwiek browarze, bo na targi i kontrolę producent potrafi zrobić coś przyzwoitego. Nawet często mam wrażenie, że później by dać nam coś „gratis”, staje się bardziej bezwzględny... I niebezpieczny. Wyższa cena nie zawsze jest oznaką „zdrowszego”, a raczej „bezwzględnej konkurencji”, pazerności i robienia nas w „balona”.
Pisałem Wam kiedyś, jak na Sycylii widziałem oprysk tuż przed zbiorem. Czym pryskali? Nie udało mnie się tego dociec, bo „zaprzyjaźniony” właściciel 40- sto hektarowej winnicy nagle stał się „niekumaty”!
Często krzepimy swe ciała takim „niekumatym” plonem, więc ja się za bardzo Roudap’em nie przejmuję!