Strona 32 z 42

Post: sob maja 07, 2011 10:27 am
autor: kra1013
mietek pisze: ... Moim zdaniem odkryłem na czas - już zaczynało pleśnieć - kopce już były (w słońcu) gorące - ten piach to robi czy co?
Wódki to ja prawie wcale nie piję...

Ja okrywam piaszczystą. Taka jaka jest u mnie. Słaba, uboga w próchnicę. Jedyne co staram sie uzyskać, to to, żeby warstwa z tą mała zawartoscią próchnicy była jak najgłębsza. Winorośl jest zdaje sie takim gatunkiem, które i na piachu zaowocuje. Jak agrest, czy aronia - może nawet dać niezwykle duży plon, przy tak mało zasobnej glebie. Jabłka, gruszki w czerwcu "pospadają" z niedożywienia" i braku wody, a winorośl zadowoli sie nawet Polifoską z saletrą.
To pleśnienie pod kopczykiem, to moim zdaniem efekt zbyt szybkiego przykrycia na jesieni. Ewentualnie jeszcze dodatkowo niepotrzebnie wysokiego, co przy tej ilości śniegu, mogło wpłynąć negatywnie, bo u mnie nawet trawa pod samym śniegiem zapleśniała.
:) ;) Myślę, że powinieneś zrewidować swoje poglądy na picie wódki na umór! Pij nie tylko w połowie kwietnia, ale i na jesieni przed okrywaniem winogron! Z tego co pamiętam, to pisałeś nam, że okrywasz w myśl zasady "co możesz zrobić pojutrze, zrobiłem przedwczoraj" i to palnikiem.
Ja, aby "ręce nie świerzbiły", a we łbie nie rodziły się głupie pomysły, używam do tego celu zwykłych "karbidówek". Nie warto pić wówczas lepszych wódek [oops] , bo następnego dnia "głowa nie boli", więc "łapki świerzbią" do roboty! A tak - jedną, dwie "karbidówki" rąbniesz dziennie, a następnego dnia z rana idziesz po piwo. Pijesz sobie te dwa piwa, przyniesione ze sklepu, zauważasz, że jeszcze od wczoraj zostało się trochę karbidówki na dnie butelki i też ją degustujesz, by sprawdzić czy to po niej tak głowa boli. Wracasz do sklepu po karbidówkę, by się upewnić... A jutro... Jak u Tuwima:

Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.

"Piasku mniej -
Nosić lżej!"
Cieszy się głuptasek.
Do dom wrócił,
Worek zrzucił,
Ale gdzie ten piasek?

Wraca Grześ
Przez wieś,
Zbiera piasku ziarnka.
Pomaluśku,
Powoluśku,
Zebrała się miarka.

Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem...

I tak dalej... i tak dalej...
Obrazek

Naprawdę polecam Ci karbidówkę Starogardzką po 13 zł/ 0.5 l. Jest wydajna i jak nie zakąszasz daje "kopa", a tę lepszą zostaw sobie jak dziewczyny przyjdą do zony, bo ich na karbidówkę nie weźmiesz. Za to na lepsza tak i wtedy będziesz miał ubaw!

Post: sob maja 07, 2011 8:43 pm
autor: amita
A ja [glupek] myslałam,że znicze to po fakcie trza palić i teraz śmialo mogę.Bo mi to co wyrosło na winoroślach zmarzło.A mój małżonek stwierdził,że mam nie dotykać,może ożyją.Taaa [rol] faktycznie świeczkę zapalić,paść na kolana a cud przyjdzie sam:)

12 miesięcy z winogronem

Post: sob maja 07, 2011 10:17 pm
autor: zomarel
Nasze winorośle ożyją,ożyją....ale za rok.Chyba,że rzeczywiście cud się stanie.

Re: 12 miesięcy z winogronem

Post: ndz maja 08, 2011 7:21 am
autor: Roman
zomarel pisze:Nasze winorośle ożyją,ożyją....ale za rok.Chyba,że rzeczywiście cud się stanie.


Cięcie sanitarne - z książki pana Romana Myśliwca

Obrazek

Post: ndz maja 08, 2011 8:29 am
autor: kra1013
Topsinem wypryskałem, bo to dobre "cholerstwo" na uszkodzenia mrozowe, zaś ciąć "do żywej tkanki" będę dopiero za dwa tygodnie.
:) ;) Gdy mnie się wszystko rozjaśni!
Generalnie pod wiaderkami wszystko żyje, zaś to nie okrywane albo wypuści pąki zapasowe, albo z ziemi wybije. Trzeba poczekać.

Trochę mam żal do żony, bo ja śledzie całą zimę pożerałem, a ona "się oszczędzała". W tym czasie już "wiaderka kradła" na swoje potrzeby! Gdyby nie to, to może by i na wszystkie jednoroczniaki starczyło, a teraz to nie wiadomo co robić. Przesadzać już z zapasu, czy czekać? Jak poczekam, to na przesadzanie będzie za późno

Post: ndz maja 08, 2011 11:43 am
autor: megan
U mnie jakoś wyjątkowo nie było przymrozków-więc wszystko co przeżyło zimę,żyje dalej.Mam nadzieję,że już 'zimna zośka' mnie nie odwiedzi :)

Post: ndz maja 08, 2011 10:43 pm
autor: tomicron
Okrywanie z grubsza zdało egzamin, a mróz był tęgi w nocy po 3 Maja - orzechy włoskie całe czarne aż po czubki, nawet paprocie i wierzbę Hakuro N. przypaliło [shock]
Generalnie wszystko zielone co było okryte i blisko ziemi pozostało zielone... Najlepszym materiałem antyprzymrozkowym okazała się świeżo skoszona trawa - łatwa w aplikacji, a zdejmowanie jej z okrytych winorośli to niczym splunięcie: wystarczy otrzepać łozę i już :D ... Kartony+gazety też się sprawdziły :)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Post: pn maja 09, 2011 1:48 pm
autor: Roman
Roman pisze:U mnie "Zośka" była od wczoraj wieczora do rana, idę sprawdzić czy dobrze posprzątała


Bez okrycia poległo jakieś 50%

Post: pn maja 09, 2011 5:26 pm
autor: wac
U mnie też. [wac]

Post: pn maja 09, 2011 6:41 pm
autor: Nina
Tak jak wszędzie winogronka nie okryte obmroziło :(

Post: śr maja 11, 2011 6:45 am
autor: koliberek
Hm.... u mnie to tak naprawdę musi Roman stwierdzić, ale mnie sie wydaje, że po zimie zdaje się przeżyły 2 - 3 winorośle i mam wrażenie, ze one sobie spokojnie żyją dalej mimo tego, ze w ten napad mrozu tez nie były okryte... W tym jedna zdaje się Suzanne, co to jak mi ja Roman dawał (z owocami ) to twierdził, ze nie jest odporna
i raczej jej nie uchoduje ;)

Post: pn maja 16, 2011 9:07 am
autor: kra1013
asdf

Post: wt maja 17, 2011 12:06 am
autor: Onaela
U mnie o dziwo nie było większych przymrozków w tym roku .Jedynie delikatnie ucierpiał orzech,ale już prawie nadrobił mrozowe straty.Natomiast sporo winogron "wyleciało " po zimie :( .A moze raczej po ubiegłorocznych podtopieniach. Niektóre puszczają coś tam mizernego miejscami,inne nie dają oznak życia.Najlepiej ma się Iza Z i chyba Nero.Mają ładne pąki kwiatowe. Najbardziej szkoda mi Arkadii,zaglądam do niej co dzień i nie widzę oznak życia [rol]

Post: wt maja 17, 2011 5:51 am
autor: megan
A może Arkadia jeszcze się nie obudziła?
Moje obudziły się najpóźniej ze wszystkich,dość długo myślałam,że nie przetrzymały zimy.A tu niespodzianka-żyją :)

Post: wt maja 17, 2011 9:48 am
autor: tomicron
Onaelko, ile czasu Twoje winorośle stały pod wodą ? Moje w sumie ok. 16 dni z tygodniową przerwą między 2 powodziami i przeżyły...
Tak jak Megan mówi - pewnie Arkadii zmarzły wszystkie główne pąki i będzie odbijać z jakichś przynasadowych albo od korzenia może nawet [pociesz]

Post: wt maja 17, 2011 10:27 pm
autor: Onaela
Tomi-moja Arkadia tak naprawdę mnie była pod wodą.Jednak cały ubiegły sezon wegetacyjny był u nas bardzo wysoki poziom wód gruntowych-jak kopnęłam szpadlem,to zaraz w dołku pojawiałą sie woda :( W niższej częsci działki woda stała często po kilka-kilkanaście dni . Straciłam dużo roślin-wszystkie dalie-miały już ok 30 cm wysokosci,dużo lilii,i nawet ostróżki trafił szlag [zly]
Obejrzałam dziś jeszcze raz Arkadię-ma coś jakby zgrubiały pąk gdzieś z 10 cm nad ziemią-moze coś wypuści ? Ale z drugiej strony czy jest sens trzymać taki krzew,który ma już pewnie szczątkowy system korzeniowy ?

Post: wt maja 17, 2011 10:36 pm
autor: tomicron
Faktycznie kiepska sprawa z tymi wysokimi wodami gruntowymi :( Ja bym pewnie nie wytrzymał i sprawdziłbym jak to wygląda pod ziemią - zawsze można taki osłabiony krzew wrzucić na jakiś ciepły rozsadnik i niech się ukorzenia do jesieni... A nuż coś z tego jeszcze będzie [rol]

Post: czw maja 19, 2011 9:06 am
autor: tomicron
Tak z kronikarskiego obowiązku ;) ...
Wczoraj robiłem profilaktyczny oprysk na mączniaka właściwego Amistarem.

Post: czw maja 19, 2011 10:40 am
autor: koliberek
aa.......Amistarm....
a to trzeba czyms prysnać.... no nie mam amistramu i dzis bedzie kiepsko ...
Tommi przypomnij mi jutro o tym ;)

Post: wt maja 24, 2011 10:54 am
autor: kra1013
Zdzichu napisał do mnie na PW, a że tu się nic nie dzieje, to „dwa w jednym”, czyli i odpowiedź dla Niego i coś tu skrobnę.

No i u mnie przymrozki nieco narozrabiały. Generalnie dotyczy to tego, czego nie okryłem tym wiaderkiem (mówię o jednoroczniakach). Obraz się z czasem nieco zmienia, bo nawet to, co zmarzło jednak odbija z pod ziemi, czy z zapasowych.
Porażką są w gruncie rzeczy 3-letnie Muskaty Odesskie, bo spodziewałem się owocowania. Tymczasem pąki nieokryte przed wiosennym przymrozkiem (czyli wszystkie), coś tam z zapasowych wypuszczają, ale jest to „anemia” i szans na gronka nie ma. Nawet te jednoroczne muskaty wydają się lepsze.
Również Arkadia mnie nie zachwyca! Na teraz, to chyba będę „dłubał” w Primie, Siegerze, Ortedze, Lili, a z ciemnych w Nero. One zdają najlepiej rozwijające. Marquette im nie ustępuje, ale mnie trochę zdenerwowała. Zamierzałem ją prowadzić wysoko i pozostawiłem dłuższą łozę. Tymczasem ona uparcie rozwija pąki przy ziemi, a nie te na końcówkach łozy. W ubiegłym roku, sadzonki Marquette ze sztobrów przyciąłem na 8-10 oczek, przykryłem i nieźle przezimowała, lecz na dziś górne pąki są żywe, wyraźnie zielone (tak naprawdę 6-8 pąk), lecz roślina nie chce ich rozwijać. Być może, gdybym wyciął to z dołu, to by końcowe rozwinęła, ale nie mam odwagi tak ciąć, bo to na dole nieźle idzie. Nawet zdziwiłem się, bo miała pąki kwiatowe na 3 oczku, więc dość blisko nasady łozy. Myślę, że może być to odmiana na przyszłość, choć niepokoi mnie jej późność. Zobaczymy!
Te odmiany (Prim, Lila, Ortga, Sieger i Nero ) zdają się być dobre i lepsze niż Arkadia z racji lepszego drewnienia. Przecież drewno w łozie, to nic innego jak „bibuła do odsysania” wody, a ta właśnie uszkadza komórki pąka, w chwili zamarzania. Potwierdza to nawet fakt, że wszystkie gorsze sadzonki tych odmian, które jako rezerwę posadziłem na wszelki wypadek, na „rozsadniku”, rozwinęły ładnie pąki. Sprawdza się też odmiana Aurora x V.R.
Oczywiście Arkadia ma bardziej imponujące grona, ale przy nie sprzyjającej jesieni, lub przeciążeniu, może kawał zrobić.
Zdzichu, na temat ukorzenienia Twych sztobrów odm. Eszter i Relianse, na razie za wcześnie cokolwiek powiedzieć. Tak w styczniu, jak przyszły znowu mrozy, nalałem do wanienki (takiej czarnej – budowlanej) wody. Zamarznięty blok lodu o wymiarach 40x50 i gruby na 30 cm ( tak rzeczywiście z 60 kg, bo sobie nieźle postękałem ) położyłem nad sztobrami i okryłem liśćmi i słabo rozłożonymi odpadami z kompostownika. W ostatnich dniach kwietnia wygrzebałem je (lód jeszcze był) i wrzuciłem je do wiaderka z wodą. Tak ze dwa tygodnie temu (po przymrozkach) dopiero wysadziłem do gruntu. Chyba łapią korzenie, ale pąki się rozwijają. Eszter ma sporo pąków kwiatowych. Trzeba będzie je wyłamać. Sądzę , że bez problemu się ukorzenią i w ten sposób nie ma z nimi kłopotów.
Zdzichu - ciekawe te uwagi na temat tego Muskata Blue. Może skorzystam i poprowadzę też na "Głowę", choć na razie jest pośród odmian na jednoramiennego Guyota i niech tak zostanie.

Post: wt maja 24, 2011 7:36 pm
autor: Roman

Post: wt maja 24, 2011 10:22 pm
autor: tomicron
A to ciekawe [rol] - w Toruniu na razie wszystko na szaro czyli chwilowo nie ma zagrożenia grzybkami :D

Post: śr maja 25, 2011 5:32 am
autor: koliberek
Tomek a Ty mi spojrzałes na te winogrona ? Mam to czyms popsikac, czy cos ?

Post: śr maja 25, 2011 7:05 am
autor: kra1013
Koli! Bez nerwów z tym pryskaniem. U mnie wszystko na szaro, dla Katowic też (nie wiem czy to adekwatne dla regionu gdzie mieszkasz), więc bez zagrożenia.
Myślę, że jeszcze za szybko Tomi łapie taką „ciężką artylerię” jaką jest Amistar. Ja tam na razie siarkolem i miedzianem prysnąłem (siarkolem przemywałem), bo te środki są „zdrowsze”, choć i mało skuteczne, ale jak nie ma zagrożenia…
:) ;) Prawdziwie zagrożone są uprawy winorośli na Kasprowym Wierchu!
Obrazek
Tam jest szara pleśń na czerwono, a więc najsilniejsze zagrożenie! Zobaczycie - latem sie na Kasprowy wybieżcie i już nie będzie tam szpalerów winorośli! ;)
Oczywiście nie kpię sobie z tej stronki, ale te zagrożenia podaje „bezduszna maszyna”, analizuje wilgotność i temperaturę, osuszające liście wiatry i strzela błędy. Te najwyraźniejsze błędy strzela w skrajnych przypadkach, jak na tym Kasprowym. Dla lokalizacji typowych, mniej więcej sie zgadza.
Ja posiłkuję się tą stroną w odniesieniu dla Chojnic, ale tam gdzie to meteo stoi jest glina, więc wyższe zagrożenie.
Myślę, że możesz sobie parę dni „kielicha strzelić”, a później wziąć się do pryskania. Kup lepszą wódeczkę za 13 PLN i pamiętaj - bez zakąszania! Na zdrowie! A później "Idzie Grześ przez wieś" jak w jednym z mych postów wyżej! :) ;)

Post: śr maja 25, 2011 8:11 am
autor: koliberek
haha Kra do mnie ta strona o winogronach czy zagrożeniach (ani żadna inna) nie przemawia bo:
po pierwsze primo - jestem blondynką (fakt że przefarbowną)
po drugie primo - Roman obiecał mi BEZOBSŁUGOWE WINOGRONA.... i tu do ROMANA: albo przyjedziesz i bedą bezosbsługowe, albo [lanie]

Co do Tomka to on je widział w naturze, ze tak powiem, dlatego pytam czy coś im jest czy nie bo ja nie wiem :D [shock]
Znaczy miedzianem mówisz [skrob] chyab mam miedźian :)
Co do tej lepszej wódeczki, to wiesz... dorosłam już do koniaku.... ;)

Post: śr maja 25, 2011 11:18 am
autor: tomicron
Beatko, obejrzałem dość dokładnie Twoją młodzież winną i nie stwierdziłem na niej śladów działalności żadnych przedziorków, szpecieli i innych szkodników ;)
Na pojawienie się objawów chorób grzybowych to trochę za wcześnie, ale ja nauczony doświadczeniami lat ubiegłych stosuję profilaktykę :) Cieszę się, że Kra chce poeksperymentować z tabelami weatheronline.pl - ja nie mam tyle odwagi [rol]
Tylko błagam Koli - nie pryskaj tych sadzonek miedzianem bo możesz więcej zaszkodzić młodym listkom niż im pomóc [!] Miedź jest dobra w fazie bezlistnej i jesienią, gdy i tak nie zależy nam na wzroście zielonego 8) Pewnie masz gdzieś w szafce Topsin 8) - użyj jego - zadziała profilaktycznie na mączniaka właściwego i sz. pleśń (a jeśli chodzi o rzekomego to nie wiem czy jest duże zagrożenie w Twojej okolicy [rol])

@Kra - nie chcę się spierać na temat szkodliwości poszczególnych środków, ale ciężka chemia to faktycznie jest potrzebna do ratowania gdy profilaktyka nie zadziała :?
A ten mój środek ma częściowo układowe działanie i działa w różnym stopniu na wszystkie ważniejsze grzybki.

Może jeszcze Roman coś dopowie/wyprostuje ? :)

Post: śr maja 25, 2011 1:19 pm
autor: kra1013
Może masz i Tomi rację. Ja pryskałem też Topsinem, choć raczej, by zapobiec "poprzymrozkowej" historii. U Ciebie na działce w ubiegłym roku woda stała. w tym roku pewno było wilgotno. U mnie piach na jakieś 6 m i wszystko się szybko osusza. Trzeba kilkudniowych ulew, lub kilku dni z rosą, by zarodniki wykiełkowały.
A te winogrona sklepowe, sa jednocześnie pryskane i zbierane, po drodze giberyliną i innymi "maściami" traktowane.
Stąd oceniam, ze u mnie łatwiej utrzymać w ryzach choroby grzybowe. Chrabąszcze mnie czereśnie zjadają, ale winogron nie ruszają, a przędziorków nie widzę.

Post: śr maja 25, 2011 8:49 pm
autor: koliberek
hahah...no to Panowie nieźle mi mieszacie w głowie :)

Poczekam na Romana, obiecał bezobsługowe to niech tera zprzyjedzie obsłużyc :)

Post: pt maja 27, 2011 10:18 am
autor: tomicron
Zgłaszam nowego szkodnika winorośli - ślimaki pogryźli mi najdelikatniejsze listki 1-roczniaków [zly]
Co ciekawe smakują im tylko Łora i NWK - muszę dokupić metaldehydu :?

Post: sob maja 28, 2011 2:25 pm
autor: magdziołek
Mam pytanie... czy winorośla już ostatecznie zawiązują "sysunie" ? Tzn. jeśli na jednych już są zawiązki kwiatostanów a na innych nie, to znaczy, że te drugie już nie zawiążą w tym roku owoców? .... :?

Post: sob maja 28, 2011 5:30 pm
autor: tomicron
Magdziołku, dużo zależy od odmiany... duża część kwitnie tylko na latoroślach z pąków głównych, ale są i takie, które kwitną z pąków zapasowych, na wilkach, a nawet na pasierbach [rol]
Jeśli na danej latorośli pokazują się już wąsy, a nie ma zawiązka "sysuni" to w większości przypadków na TEJ latorośli nie zobaczysz ani 1 kwiatka...

Post: sob maja 28, 2011 8:21 pm
autor: magdziołek
Dzięki Tomi, przyjrzę się im jutro. To tak na prosty rozum... jak są wąsy a nie ma "sysuni" to nie będzie owocków :( ... :?