prowadzenie winorośli

Odmiany, cięcie itd.

Postautor: Cebulka » czw lis 26, 2009 8:33 pm

Hej koledzy, koledzy... [lanie]

Wypada mi wpaść z miotłą w tym momencie.

Uprzejmie proszę zakończyć tą niewiele wnoszącą dyskusję i odnosić się do siebie z przyjaźnią i poszanowaniem dla odmiennych poglądów :)

Proszę już więcej nie komentować w ten sposób swoich postów, bo to nie przystoi na naszym forum :)

Dziękuję za zrozumienie - i wracam do kieliszka z - nomen omen - produktem z winorośli - co i Wam polecam :)
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Postautor: kra1013 » czw lis 26, 2009 9:09 pm

Cebulka pisze:wracam do kieliszka z - nomen omen - produktem z winorośli - co i Wam polecam :)

Poradź lepiej jak wymknąć się żonie, po nastempną butelkę? Bo ta wcześniej jakaś mała była?
Eee nic tam - powiem jej, że po ciastka idę. W sumie jutro jest sobota ;) to mogę z obolałą głową później wstać!
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: Cebulka » czw lis 26, 2009 9:16 pm

Niestety ze smutkiem informuję że jutro jest piątek dopiero [haha]

Choć też bym go chętnie zmieniła na sobotę [zly]

To nie wiem kurczę, czy mam przyciąć te moje winogrona, czy lepiej wiosną... Muszę się zdecydować do niedzieli - albo wtedy albo nigdy [rol]
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Postautor: Andrzej » czw lis 26, 2009 9:21 pm

Tnij 2 oczka dłużej niż trzeba i okryj :D
Pozdrawiam - Andrzej
Andrzej
Administrator
 
Posty: 2088
Rejestracja: pt sty 26, 2007 9:01 am

Postautor: Cebulka » czw lis 26, 2009 9:38 pm

Dobra [lol]

To teraz proszę wszystkich o trzymanie kciuki za pogodę w niedzielę rano, bo bez tego chyba bym musiałą urlop wziąć [kciuk2]

Słyszałam, że prawdziwe mrozy i śniegi mają przyjść dopiero w połowie stycznia [!]
Śpieszmy się czynić dobro
Awatar użytkownika
Cebulka
Administrator
 
Posty: 14922
Rejestracja: ndz lut 11, 2007 5:25 pm

Postautor: Andrzej » czw lis 26, 2009 9:44 pm

Cebulka pisze:To teraz proszę wszystkich o trzymanie kciuki za pogodę w niedzielę rano, bo bez tego chyba bym musiałą urlop wziąć [kciuk2]

Hihihi... będziemy ciąć w jednym czasie, bo ja też zaczynam w sobotę.
Mam nadzieję... że zacznę [rol]
Pozdrawiam - Andrzej
Andrzej
Administrator
 
Posty: 2088
Rejestracja: pt sty 26, 2007 9:01 am

Postautor: lucysia » sob gru 05, 2009 9:00 pm

Szukałam szukałam i nie znalazłam.Czy ktoś mi może poradzić jak długie ma być cięcie wymienionych odmian:
Krużownikowyj
Kostia
Sarolta
SWB.
Z góry dzięki.
https://docs.google.com/presentation/d/ ... p=drivesdk
*******************************************************************************
http://kosmetykinaturalnelucysi.blogspot.com

Obrazek
Awatar użytkownika
lucysia
Weterani
 
Posty: 3741
Rejestracja: sob sty 27, 2007 7:38 pm

Postautor: Andrzej » sob gru 05, 2009 11:23 pm

Kryżownikowyj - "Обрезка плодовых лоз на 6-10 глазков."
http://vinograd.info/sorta/stolovye/kryzhovnikovyi.html
Pozdrawiam - Andrzej
Andrzej
Administrator
 
Posty: 2088
Rejestracja: pt sty 26, 2007 9:01 am

Postautor: Nina » ndz gru 06, 2009 2:43 pm

cha cha trzeba sobie przypomnieć rosyjski :D
Awatar użytkownika
Nina
Weterani
 
Posty: 785
Rejestracja: sob sty 27, 2007 6:03 pm

Postautor: kra1013 » ndz gru 06, 2009 3:52 pm

...i przyzwyczaić do tego, że bukwa „W” w ich alfabecie jest raczej na początku. Trudno przez to coś wyszukać, ale to dobra strona, Często zacząłem z niej korzystać.
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: lucysia » pn gru 07, 2009 2:17 pm

Da,wsio w pariadkie,tolka u mienia płocho z paruski.
Jakoś poszło ;)
https://docs.google.com/presentation/d/ ... p=drivesdk
*******************************************************************************
http://kosmetykinaturalnelucysi.blogspot.com

Obrazek
Awatar użytkownika
lucysia
Weterani
 
Posty: 3741
Rejestracja: sob sty 27, 2007 7:38 pm

Postautor: mietek » śr gru 23, 2009 8:34 pm

Roman pisze:
Tadek pisze:no mam przygotowany wyrandapowany jeśenią i jakiś czas przykryte czarną folia stanowisko na jakies 3-do 4 dołki :D

Mam nadzieję Tadku, że masz osobny opryskiwacz do herbicydów :)

A ja nie mam [skrob] tj. mam kilka opryskiwaczy, których używam tak jak mi wygodnie - czyli duży do pryskania całości, mniejszy do specjalnych zastosowań i pomniejsze do szybkiej interwencji na małą skalę... i w każdym z używałem randap [oops]
Dla czego do herbicydów należy mieć osobny opryskiwacz?
Awatar użytkownika
mietek
Weterani
 
Posty: 1472
Rejestracja: sob gru 06, 2008 6:59 pm

Postautor: kra1013 » śr gru 23, 2009 10:13 pm

Szczerze mówiąc ja też mam osobny do Ruondap'u. Sądzę, że zarówno ten środek jak i Fusilade mogą niespodziankę "strzelić". Niby solidnie wymyty, ale nich tylko w wężyku coś się zostanie... Możemy później żałować, a winorośl raczej należy do szczególnie wrażliwych. Może taka "kapinka" nawet z nawozem dolistnym (takie nawozy stymulują działanie Roundapu, nawet zwykły siarczan amonu) nie zabije, ale może dać reakcje na liściach. Wygląd ich się zmieni, a my będziemy się zastanawiali, czy to grzyby, przędziorki, mszyce, podejrzliwie na sąsiada zaczniemy patrzeć, żonie pudrować nosek w pobliżu winogron zabronimy i zaczniemy niepotrzebnie "faszerować" je chemią, czy sąsiadowi gwoździe na podjeździe do garażu rzucać. Jak znam życie to do oprysków użyjemy nawet dużych stężeń, które nie pomogą, więc zabieg powtórzymy, a sąsiadowi to kapselek przebity małym „gwózdkiem” podłożymy, bo lepiej by go szlak gdzieś dalej w trasie „trafił” ( trzeba zakładać po obu stronach kół, chyba, że jeździ z dwiema zapasówkami ). [oops]
No i to dla tego.
Kiedyś pryskałem Roundap'em, po jakiś czasie nalałem Florowit. Popryskałem. Nic się nie działo, tylko nagietki zareagowały. Długo podejrzewałem mszyce, bo się zdarzały, ale później doszedłem do wniosku, że to w połączeniu z nawozem dolistnym mogło zmienić im liście, choć kwitły normalnie i jakiegoś zauważalnego tempa wzrostu to nie zahamowało. Od nagietków zacząłem pryskać, więc sądzę, że coś mogło właśnie w wężyku, czy przed samą dyszą pozostać.
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: mietek » ndz sty 03, 2010 1:36 pm

To jak już wszystko wiemy o cięciu i wyprowadzaniu różnych form ;) trochę zamieszam przypomnieniem pewnego starego artykułu [haha]

http://www.lodr.pl/winiarstwo/ciecie-i- ... emy-uprawy

pozdrawiam: M.
Awatar użytkownika
mietek
Weterani
 
Posty: 1472
Rejestracja: sob gru 06, 2008 6:59 pm

Postautor: mietek » wt sty 05, 2010 11:23 pm

Byłem dziś na wsi i choć ładnie to wszystko wygląda pod śnieżną pierzyną to wciąż nie daje mi spokoju myśl o skutecznym, mało pracochłonnym i estetycznym okrywaniu na zimę [skrob]

Bardzo jestem ciekaw co dzieje się pod folją ( niskim tunelem ok. 0,7m)

Co mnie zaciekawiło to to, że gdzieś juz czytałem iż w ziemi temp. nie spadają poniżej kilku stopni i o zbawiennym wpływem okrywy śnieżnej.

A tak jak sobie spacerowałem to pod żadną choinką śniegu nie ma w promieniu gałęzi - do tego te choinki mają płytki system korzeniowy i jeszcze jakby tego było mało to są zielone i życiowo aktywne.
Jakby tego było mało to pod tymi choinkami śpią (mieszkają) czy jak to nazwać koty, zające a i sarny widziałem.

No ale nie uwierzę, że drzewo załatwiło sobie ogrzewanie przez ssaki dając im schronienie przed wiatrem [haha]

mietek
Awatar użytkownika
mietek
Weterani
 
Posty: 1472
Rejestracja: sob gru 06, 2008 6:59 pm

Postautor: Baś_22 » śr sty 06, 2010 4:22 pm

mietek pisze:No ale nie uwierzę, że drzewo załatwiło sobie ogrzewanie przez ssaki dając im schronienie przed wiatrem [haha] mietek


Mietku to nie jest wcale wykluczone [haha]
Jeszcze tyle przede mną :) [krolik]
Jestem także na: https://www.facebook.com/berberrus
Awatar użytkownika
Baś_22
Weterani
 
Posty: 8995
Rejestracja: sob sty 27, 2007 7:35 pm
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: mietek » czw sty 07, 2010 9:42 am

Baś_22 pisze:Mietku to nie jest wcale wykluczone [haha]


Tylko, że drzew jest znacznie więcej niż zwierzaków, a pod choinkami jest naprawdę znacznie cieplej [skrob]

mietek.
Awatar użytkownika
mietek
Weterani
 
Posty: 1472
Rejestracja: sob gru 06, 2008 6:59 pm

Postautor: Zdzisław Żurek » sob sty 09, 2010 7:25 pm

jeszcze jeden link o prowadzeniu winorośli. Jeżeli już był na forum, to wybaczcie.
http://translate.google.pl/translate?hl ... GS9nTGdL7_
AaQ7fyXAg&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=1&ved=0CAkQ7gEwAA&prev=/search%3Fq%3DFormen
%2Bvon%2BReben%26hl%3Dpl%26lr%3D%26client%3Dfirefox-
a%26channel%3Ds%26rls%3Dorg.mozilla:pl:official%26hs%3DRBb%26sa%3DG
Zdzisław
Zdzisław Żurek
Ekoludki
 
Posty: 41
Rejestracja: pn gru 21, 2009 1:54 pm

Postautor: kra1013 » sob sty 09, 2010 11:21 pm

Czegóż to oni, w tym kraju Goethe’go i „Fausta” (a nawet Hitlera i jego „Panzerfausta” ) nie na wymyślają!
Powinni się kiedyś z „łopatą” do Stalingradu wybrać, zobaczyć zimę i na ziemię spaść. ;) :) Już raz w chłodniejszym klimacie
próbowali zaszczepić swą kulturę, ale się nie przyjęła, efekt był jedynie taki, że ja się sporo lat Ruska musiałem uczyć. Nie kupuję tego,
zanim termometr u mnie nie zrobi się bardziej optymistyczny !
To oczywiście Zdzichu żartem.
Na kolejnych stronach , to już w ogóle „egzotyką” mnie powiało. Choć nawet Lipsk pokazują, a on nie taki znowu odległy, to
jednak w takim dużym mieście, gęsta populacja ssaków wystarczająco „nachucha” nosem, ustami, biologiczną rurą wydechową,
jak i tą sztuczną – samochodową, czy kominową, by się zrobiło cieplej.
Ja tam w swoim „północnym grajdołku” jestem zimniej chowany, więc lubię i winogrona, i dziewczyny krótko cięte tyle, że te
drugie na „wysokiej nóżce” i mówiąc o tym krótkim cięciu o spódniczkę mnie chodzi.
Oczywiście dla „mrozopancernych” odmian ozdabiających chatkę, to te sposoby mogą i u nas mieć zastosowanie. Gdzieś na tym
forum widziałem blok kilka pięter obrośnięty winogronem „spuszczonym z łańcucha”, ale to chyba we Wrocławiu było.
Wiadomo ciepłe strony i „wychuchane”...
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: Zdzisław Żurek » ndz sty 10, 2010 11:14 am

kra1013 pisze:Oczywiście dla „mrozopancernych” odmian ozdabiających chatkę, to te sposoby mogą i u nas mieć zastosowanie. Gdzieś na tym
forum widziałem blok kilka pięter obrośnięty winogronem „spuszczonym z łańcucha”, ale to chyba we Wrocławiu było.
Wiadomo ciepłe strony i „wychuchane”...

Nawet w twoim chłodniejszym rejonie można prowadzić tymi sposobami odmiany wczesne, mrozoodporne, smaczne jak: Kristaly, Reliance, Iliczewskij Rannij. Do sprawdzenia mam odm. Supaga i Suville. Ta druga powinna zaowocować w tym roku. Jest jeszcze wiele innych mieszańców, ale raczej spełniają one funkcje ozdobną, chociaż niektórym konsumentom smak jagód odpowiada.
Zdzisław
Zdzisław Żurek
Ekoludki
 
Posty: 41
Rejestracja: pn gru 21, 2009 1:54 pm

Postautor: kra1013 » ndz sty 10, 2010 11:28 am

Nie wiem co jest ze mną nie tak, bo ja jak w takie strony się wgryzam, to myślę nie o winorośli, a o ludziach którzy te winorośl hodują. Ten „naród panzerfausta”
to cierpliwy i optymistycznie nastawiony być musi. Popatrzcie - proponują niskie prowadzenie, a to „niskie” u nich ma pieniek 50-60 cm i jakoś nie
mogę znaleźć nic na temat okrywania. Może i jest, ale jeszcze nie trafiłem, bo dla nich to sprawa drugorzędna. Zwróćcie uwagę też na to, ze
oni często opisują sposoby formowania winorośli trwające 5 (i więcej ) lat.
Czyli co? Oni nie boją się mrozów! Nie biorą pod uwagę, że jeden romantyczny zimowy dzień roziskrzony gwiazdami, przywoła ich marzenia
do porządku i staną się „starsi marzeniami” o 5 lat.
Ja to bym takim „wyeksportował” przede wszystkim nasze ZUS – owskie obyczaje i krajowe podejście do pacjenta. Zapewne to właśnie szybko
sprowadziło by ich na ziemię i nie robili by planów tak długowiecznych.
No, ale te moje dywagacje ni jak się zapewne mają do tych odmian
odpornych. W sumie i ja jesienią okryłem 3 najdłuższe latorośle (takie pod 3 mb.) tego Konkorda Ruskiego, by wiosną wybrać najzdrowszą i
puścić ją przy ścianie na wysokości pierwszego piętra. Mam nadzieję, że pójdzie.
Koleżanki żony (pamiętacie - te które zawsze miały tak namiętne podejście do tej odmiany z racji dużych liści na gołąbki i w „kozy
zmienione” wszystkie jak leci liście zrywały), teraz będą musiały się przystosować... Albo taka „koza” przyjdzie „krótko cięta” (podstawię i
przytrzymam jej drabinę – niech sobie powybiera, a nawet coś „skubnie” [oops] ), albo w „portkach” na... No dobra – oszczędzę sobie tego
wyrazu, poogląda sobie liście zadzierając nos do góry.
No i coś jeszcze z tej stronki można "skubnąć" - ogródkowe pomysły.
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: kra1013 » ndz sty 10, 2010 1:41 pm

Zapewne Zdzichu!
Ja tam „smakowo” jestem odporny. Nawet byle Labruchna z pestkami jak „śrut na grubego zwierza” przez mój przewód pokarmowy gładko
przechodzi i bezdzwięcznie wychodzi, choć inni mieli po niej „wesoło pachnące” zaburzenia gastryczne. Wiem, ze Kristaly (mam ją, choć
jeszcze nie jadłem), to nie Labruchna, że jest odporna, a jednak... Jednak ten mój klimat Kaszub lubi płatać figle. Kiedyś jesienią, Mietek pisał jak
mu pierwszy wrześniowy przymrozek Izę Z. załatwił, podobnie zresztą jak sąsiadom. Ty też kiedyś o tym właśnie pisałeś, że z Twoich obserwacji
wynika, że winorośl nie boi się tak bardzo zimy jak tych przymrozków, choć chyba miałeś na myśli wiosenne. Może ten „mrozik” u Mietka nie załatwił
jej na „Amen”, ale stanie on przed koniecznością odbudowy krzewu. Zapewne klimat i anomalie pogodowe były tego przyczyną. Ja mogę
spodziewać się tego samego, bo mieszkamy dość blisko. Wiem, że Mietek pryskał potasem, by przyspieszyć drewnienie, a jednak.
Klimat Kaszub to naprawdę „huśtawka” pogody. Stabilniejszy jest w bezpośrednim pasie pobrzeża, ale wystarczy od niego się nieco oddalić,
wspiąć się na byle pagórek i robi się „klimatyczny kogel - mogel” ze znacznym czynnikiem przypadkowości. Zarówno ja, jak i Mietek w tym
Chmielnie, gdzie ma tę swoją działeczkę, podpadamy pod tą „jajecznicę” pogodową.
Czytałem kiedyś na winogrona org o osobie u nas w Polsce zamieszkałej, która miała dylemat co posadzić na wys. bodajże 800m n.p.m. Różne
były głosy. Pokazywano nawet zdjęcia winorośli na tle alpejskich lodowców, ale te zdjęcia mogły tą osobę jedynie zachęcić do uprawy!
Tam jest inny klimat i mozaika mikroklimatów. Nawet dwumetrowa zaspa śniegu nie zaszkodzi winorośli, byle by była zawsze, nie była lawiną i byle
by wiosna przyszła, a przymrozki tylko w dolinkach się „szwędały”.
Mieszkałem kiedyś blisko owego pasa nadmorskiego (okolice Lęborka ),
lecz „po wysokiej” stronie ( u mnie było 105 m.n.p.m. ). Lębork miał zawsze wiosnę 2 tyg. wcześniej i gdy u nich zaczynały kwitnąć ogórki,
moje walczyły jeszcze z przymrozkami. Owa granica pogodowa odcinała się ostro. W okolicy Maszewa zjeżdżało się z 50-cio metrowej górki i
wkraczało się w inny świat. Świat stabilności związany z „ciepłem” zimowego Bałtyku, często bez śniegu, bez ekstremalnych temperatur.
SAT ogólny roku dla winorośli, mógłby być ten sam, ale co mnie po SAT, gdy 06 czerwca, lub 20 września czasem przyjdzie „dziki” przymrozek?
Spójrz na mapkę winnic i zobaczysz „Kaszub białą plamę”, przynajmniej tych na wyższych wzniesieniach, bo „Dziewczę ze Szczecinka”, jak i
Słupsk mają klimat lepszy. Mój SAT pewnie jest ten sam jak w okolicach Białystoku, ale tam choć zima tęższa i śniegu więcej to we właściwym
momencie dla krzewów winorośli.
Na tej Kaszubszczyźnie ( u mnie jest 141, u Mietka w Chmielnie jakieś 180m.n.p.m.) też często Bałtyk „grzeje”, ale ta wysokość też powoduje,
ze nie zawsze i „załapujemy „ się na import wszelkiej pogody. Dodatkowo jest tu często „wilgotniej” przez Bałtyk i okoliczne jeziora niż w innych
rejonach Polski. Przez wrzesień „ciepły deszczyk” i wegetacja, aż raptem przychodzi „nocna szklanka” jest – 6.
Mnie ten jesienny przymrozek nie narozrabiał. Sądzę, że to dla tego, iż jednak wokół mnie są domy, drzewa, żywopłoty (może to jeszcze szumna
nazwa, ale pod 2 m wys. już „podpadają”). Winorośl nad wodę przedkłada ciepło i stabilność termiczną.
Myślę, że im bliżej granicy zasięgu uprawy winorośli, tym niżej należy ją prowadzić i trzeba się liczyć z koniecznością odbudowywania nieraz
krzewów. Odporność ( tu zaznaczam, mam skromne doświadczenie w tym temacie) i bezproblemowy zabieg corocznego cięcia winorośli, z tego
co czytam zależy od wielu czynników. Ty pokazujesz dwudziestoparoletni już „pniaczek” Seyval B. i udowadniasz tym samym, że tak można, a inni
na winogrona org. piszą, że ta odmiana im przemarzła. Czemu? Mrozoodporność jej jest wysoka! Może zgrzeszyli chciwością? Przeciążyli krzak,
u tej odmiany o to nie trudno, a później ta w zasadzie późna
odmiana nie zdążyła przygotować się do zimy. Myślę, że forma
prowadzenia „na głowę” dla tej odmiany niejako reguluje owocowanie,
redukując je, poprawia jakość i przyspiesza przygotowanie do zimy.
Podziwiam Romka, czy Andrzeja jak ze stoickim spokojem czekali z
okryciem, ale u mnie te grudniowe –24 „skosiłoby” zapewne 80%, bo krzaki są głównie młode. Poza tym nie „kupuję” formy prowadzenia, która
ładnie wygląda, ale po 5 – ciu latach, bo ja już „staruch” jestem...
Ale jeszcze się winogron nie zdążyłem ani najeść, ani napić, więc w tym
temacie sobie jeszcze „podłubię”.
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: Roman » ndz sty 10, 2010 2:05 pm

kra1013 pisze: Poza tym nie „kupuję” formy prowadzenia, która
ładnie wygląda, ale po 5 – ciu latach, bo ja już „staruch” jestem...
Ale jeszcze się winogron nie zdążyłem ani najeść, ani napić, więc w tym
temacie sobie jeszcze „podłubię”.

Rysiu, młodzieży to tu za dużo nie ma, ale po co się śpieszyć, lepiej do
tych pięciu lat dołożyć jeszcze ze dwa do pełnej formy a po drodze prawie każdego roku korzystać z owocowania :)
pozdrawiam Roman
Awatar użytkownika
Roman
Weterani
 
Posty: 1627
Rejestracja: pt lip 13, 2007 9:03 pm

Postautor: Zdzisław Żurek » ndz sty 10, 2010 5:27 pm

Roman pisze:
kra1013 pisze: Poza tym nie „kupuję” formy prowadzenia, która
ładnie wygląda, ale po 5 – ciu latach, bo ja już „staruch” jestem...
Ale jeszcze się winogron nie zdążyłem ani najeść, ani napić, więc w tym
temacie sobie jeszcze „podłubię”.

Rysiu, młodzieży to tu za dużo nie ma, ale po co się śpieszyć, lepiej do
tych pięciu lat dołożyć jeszcze ze dwa do pełnej formy a po drodze prawie każdego roku korzystać z owocowania :)

Oj Rysiu-Rysiu, stary tylko na zdjęciu jesteś. Bierz przykład ze mnie. W marcu skończę 55 lat i dlatego, że uprawiam winogrono, prostą formę trzymam, jem dużo kiści, wino piję, przeto sobie dobrze żyję. [lol]
Zdzisław
Zdzisław Żurek
Ekoludki
 
Posty: 41
Rejestracja: pn gru 21, 2009 1:54 pm

Postautor: mietek » pn sty 11, 2010 12:01 am

Choc Zdzisław pisał:"... nie efektownośc, a efektywnośc się liczy..." to ja jednak stawiam na to pierwsze. Bo wina nie robię, a i jadam niewiele to na dużych zbiorach mi nie zależy, bardziej zżera mnie ciekawośc jak zachowa się u mnie nowe i nieznane jaszcze [lol] i choc forma głowy jest formą niskiego prowadzenia to poprostu mnie się nie podoba [haha]
A trzeba sobie też powiedziec, że jak "taką głowę" nieco rozciągnąc to powstanie coś ala royat (i to już mnie się podoba), ale jak Rysiu słusznie zauważył: Kaszuby to jest całkiem inny świat. I ani Suwałki, ani Białystok nie są do nas podobne - bo tam zimą jest zima a latem lato - nawet jeśli lato jest krótkie.

A teraz myślę o formie... jadnak na długim pniu
Paradoksalnie jestem niemal pewien, że łatwiej to zakopac na zimę niż niskie formy bo:

taką głowę, czy krótkiego royata na długim pniu łatwiej przygjąc i zakopac w dołku po dwuch szpadlach niż obsypac kopcztkiem jednak znacznych rozmiarów.

Tyle moich zimowych rozważań teoretycznych, a następne lata pokażą jak to wygląda w praktyce ;)

pozdrawiam: mietek [/code]
Awatar użytkownika
mietek
Weterani
 
Posty: 1472
Rejestracja: sob gru 06, 2008 6:59 pm

Postautor: Zdzisław Żurek » pn sty 11, 2010 5:02 pm

mietek pisze:
choc forma głowy jest formą niskiego prowadzenia to poprostu mnie się nie podoba [haha]

Mnie się też nie podoba, ale ? Po wszystkich latach testowania różnych, nowoczesnych systemów prowadzenia ( Casenave, Royat, Parasol, Guyot ) na mojej słabej glebie forma głowy sprawdziła się najlepiej. Nigdy nie musiałem podlewać krzewów w okresach suszy, a nie padało 70-75 dni. Ponadto od kilku lat słońce w niektóre dni tak silnie operowało, że dochodziło do poparzenia jagód w gronach na krzewach prowadzonych jak wyżej, a nie zdarzyło się to na krzewach prowadzonych na głowę, choć wokół gron panowały wyższe temperatury. Jakością jagody (smakiem) nie ustępują tym z krajów południowych, a często przewyższają, bynajmniej u mnie. Szczególnie się to wyczuwa w jagodach o muszkatowym smaku czy aromacie np: odm. Prim, Ran Hamburski. Tak więc od kilku już dobrych lat zszedłem do przyziemia. Jeszcze będę prowadził niskiego jednoramiennego Guyota praktycznie bez pnia. Jeszcze jedno muszę dodać. Otóż co roku, kiedy tylko ziemia odmarznie usuwam wszystkie korzenie podpowierzchniowe na głebogość 0,25-0,3 metra.
Zdzisław
Zdzisław Żurek
Ekoludki
 
Posty: 41
Rejestracja: pn gru 21, 2009 1:54 pm

Postautor: kra1013 » pn sty 11, 2010 7:30 pm

Moje „zimowe” rozważania na temat okrywania winorośli skłaniają mnie ku myślom mniej o „gięciu”.
„Głowa” to coś w rodzaju kawałka Royat’a tyle, że z korzeniem tylko dla niej jednej, niby więc to samo, ale te korzenie dają pewną przewagę. W obu tych sposobach prowadzenia, istotna jest odmiana! ( Ździchu – ja się tu „szarogęszę”, ale popraw). Muskat Odesski np. jak i wiele innych, zaprotestuje tak prowadzony i „strzeli” w niepłodne długie latorośla, tyle, że wtedy w wypadku „głowy” szybko i bez dylematu „poprawimy” go na „jednoramiennego Guyot’a”. Z „Royatem” też nie będzie problemu, bo nam się nawet „trochę do kominka” zostanie” i „bilans energii” się wyrówna :), tyle, że teoretycznie wolałbym tę energię w krzew i owoce, a nie przez komin wysłać.
Gorzej z tym „gięciem”! Nie ma sprawy – w pierwszym, drugim, trzecim roku, ale w dwudziestym, trzeba będzie do Norwegii na nauki „wyginania” pojechać, bo oni to ze 100-u letniej dechy świerkowej narty potrafią zrobić i to bez wrzątku i form ściskanych, a tak zwyczajnie nad ogniskiem z „chłodzeniem” w śniegu. Trochę to „zabawa” już dzisiaj, bo nawet ten Norweg, który jeszcze tego od „dziadzi” się nauczył i tak preferuje te narty z włókien syntetycznych, ale jeszcze potrafią zadziwiająco wprawnie wyginać stare drewno.
To żartem Mietku – nie obraź się czasem. Po prostu mam obawy, że im starszy będziesz miał krzak ( i zgodnie z prawami natury rzeczy mniej „siły w ręku” ), tym oporniej pójdzie Ci to doprowadzenie tego węzła krzewienia do ziemi.
Żywym dowodem na tę moją tezę jestem ja sam! „Trzydzieści kilo” temu mój kręgosłup bez trudu zginał się tak, że wszystko z ziemi mogłem bezszelestnie podnieść! Dziś nawet podniesienie zapałki wywołuje jakieś dziwne „chrupanie, strzelanie”. To te moje objawy starczej degeneracji ( w skrócie lumbago, isiasz, podagra)! Nie inaczej jest z winoroślą, ta na starość bez „wrzątku młodości” może też „chrupnąć” ( ale jak to zrobi nie będziesz musiał się martwić o mrozy i jaki aromat z niej poprzez kominek wydobędziesz )!
Oczywiście im wyżej ją poprowadzisz, tym dłużej będzie Ci się udawało nagiąć ją w ten dołek „po dwu szpadlach” jak napisałeś ( myślę, że nie masz na myśli dziury „do złamania dwóch szpadli”).
Jest faktem, że jak w poradach czytam „kopczyk 30 cm” to się nieco uśmiecham, bo to „odjechana asekuracja”, choć na pewno opóźni wegetację i może wybronić przed rozhartowaniem.
Na dzień dzisiejszy mam prawie wszystko przykryte ziemią do 15 cm, teraz nawet śniegu mnie na to dowaliło ze 30 cm (dookoła jest mniej, ale wybierałem miejsca w „zaciszce” i po przedwczorajszej zadymce śnieżnej ze zdziwieniem zauważyłem, ze jednak w sezonie z „łopatą” nie jak „pies ze sraczką” latałem).
Sądzę, że trzeba przykrywać. Oczywiście nie wszystko. Myślę, ze Izę Z. za 3 lata nie przykryję, lub opatulę tylko „wiechciem” z włókniny, część Labruchn „puszczę na golasa” i fajnie będzie w zimowe, mroźne i słoneczne dni na nie „oko zawiesić” i bez lornetki podglądać. Gorzej...
Gorzej z „wynalazkami” Romana. Prosiłem go o sztobry, pisałem muskat... A ten mnie Susanna’ę również przysłał ( ale cieszę się i z niej i tych wielu innych). Napisz Romku jak Ci ona idzie. Pisałeś kiedyś, że wszystko masz bez folii, czy szyby. Do Zuzann mam „sentyment”, bo kiedyś dawno temu na „harmoszce” oprócz kolęd w Wigilię amerykańskie, „Och Zuzanno”, przy zachwycie Babci „zaiwaniałem” (i też inny sentyment, ale to „rodzinne” sprawy), więc coś ze sztobrami muszę zrobić. Jeśli będzie z tych Zuzann (myślę, ze ta odmiana ma po prostu imię żeńskie) jedna sadzonka (nie pamiętam ile tam było sztobrów, ale kilka) to w szklarenkę wewalę, jeśli więcej to będę miał dylemat – jak to okryć.
Ale wróćmy „na ziemię”! O czym to było? A – o golasach...
No wiec te „Golasy” Labruchnowe pewnie na wys. 60 cm puszczę, będzie i je łatwiej „podglądać” i „doglądać”, ale część odmian u mnie zdecydowanie będę musiał przykrywać! Więc nisko.
Niedawno obejrzałem butlę z gazem, a ona była zabezpieczona do transportu zieloną siatką polietylenową. Taki cylinder o wys. 40 cm z tworzywa, o oczkach 2x2 cm. W sam raz, by tę „koszulkę” na tę winorośli „głowę” ubrać, w otwór u góry przeciągnąć „wegetacji letniej ręce” ( latorośle ), zasypać kompostem, lub drewnianymi wiórami i wiosną, po cięciu, „przez głowę” rozebrać, „gumofilcem” rozgarnąć kompost i siatkę na drugi rok schować. Brakuje kompostu, czy tych wiórów? Liście pomogą. „Pani” ze szkoły, w naszej wiejskiej podstawówce zawsze dzieciaki do grabienia „całej gminy” jesienią spędza, a później stoją worki i nie ma kto je wywieźć. Takie siatki „w kratkę” ( z metra ) widziałem w OBI. Myślę, ze to skuteczne. Trudniej rzeczywiście „okopać” to, na „Guyot”’a. „Royat” w moim mniemaniu jest „okopowo” jeszcze trudniejszy.
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

Postautor: Zdzisław Żurek » pn sty 11, 2010 8:07 pm

Rysiu- oczywiście z łba można wszystko wyprowadzić gdyby okazało się , że odmiana nie toleruje krótkiego cięcia. Mietek również nie będzie miał problemu. Nisko prowadzony Royat też łatwo kopczykować, a praktykuje to Jurek Siemaszko z powodzeniem. Sznury skośne długo zachowują elastyczny pień, który wymienia się po jakimś czasie i ponownie wyprowadza ogniwa. Dla chcącego nic trudnego.
Zdzisław
Zdzisław Żurek
Ekoludki
 
Posty: 41
Rejestracja: pn gru 21, 2009 1:54 pm

Postautor: Zdzisław Żurek » pn sty 11, 2010 8:12 pm

Zapomniałem dorzucić zdjęcie niby takiego krótkiego Royata.
http://i41.tinypic.com/9r2f52.jpg
Mietku, czy mniej więcej o to chodzi ?
Zdzisław Żurek
Ekoludki
 
Posty: 41
Rejestracja: pn gru 21, 2009 1:54 pm

Postautor: Roman » pn sty 11, 2010 8:28 pm

Muskat Zuzanna rośnie sobie pod płotem [oops] , no może przy płocie,

bo miejsca brakuje Obrazek Obrazek na fotkach jeszcze niedojrzały

- dla smaku warto chociaż krzaczek trzymać.
pozdrawiam Roman
Awatar użytkownika
Roman
Weterani
 
Posty: 1627
Rejestracja: pt lip 13, 2007 9:03 pm

Postautor: mietek » pn sty 11, 2010 11:21 pm

Zdzisław Żurek pisze:Zapomniałem dorzucić zdjęcie niby takiego krótkiego Royata.
http://i41.tinypic.com/9r2f52.jpg
Mietku, czy mniej więcej o to chodzi ?

Dokładnie (lub mniej czy bardziej podobnie)to jest to co moje poczucie estetyki jest w stanie zaakceptowac [haha] i jak dotąd to w tym kierunku zmierzałem z różnym skutkiem.
Jak dotąd to okrywam to głównie chojną, ale z tym materiałem zaczyna byc coraz trudniej, a skutecznośc różna i z tąd pomysł by zrobic to samo na wyższym pniu który da się łatwo przygiąc do ziemi.
ot takie pomysły chodzą mi po głowie w zimowe wieczory-w końcu coś trzeba robic do wiosny - no nie? ;)

mietek.
Awatar użytkownika
mietek
Weterani
 
Posty: 1472
Rejestracja: sob gru 06, 2008 6:59 pm

Postautor: kra1013 » wt sty 12, 2010 12:51 am

Zdzisław Żurek pisze:Zapomniałem dorzucić zdjęcie niby takiego krótkiego Royata.
http://i41.tinypic.com/9r2f52.jpg
Mietku, czy mniej więcej o to chodzi ?


Żdzichu toż to zdjęcie do działu Zagadki/ Zagadki wyobraźni ! "Podwójny Royat" odpada ;) - ze względu na estetykę!
kra1013
Ekoludki
 
Posty: 758
Rejestracja: pn lip 20, 2009 7:10 am

PoprzedniaNastępna

Wróć do Drzewa i krzewy owocowe

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

cron