W poniedziałek, koło godziny 20, przez Borową przeszła nawałnica. Straty w lesie dość duże. Drzewa wyłamane z korzeniami, połamane w połowie pni jak zapałki, pourywane konary. Jakoś tak szczęśliwie poupadały, że "budynki", czyli blaszak, wiata i wucet nieuszkodzone. Zniszczona częściowo siatka, głównie narożniki działki i trochę bałaganu- potłuczone lustro, porozrzucane beczki, kosze doniczki.
Niestety większe straty u sąsiada za lasem. Wyrwało mu połowę dachu nad częścią tarasową domku, pozrywało papę. Dach drewniany wielkości około 6x3m, przeniosło dobre 30m dalej i rzuciło do lasu, poza teren działki.
U nas - droga do wc zatarasowana dwoma powalonymi sosnami i konarem brzozy, na rogu przy kamieniach powalona sosna, przy wc powalona brzoza.
U sąsiada- wyrwany dach, położony las za domkiem, dach wyrzucony do lasu.
Dobrze, że mnie wtedy tam nie było.
"Najtrudniejsze dzieło świata od łatwego trzeba rozpocząć, a największe dokonania od drobiazgów"
Lao Tsy