Strona 1 z 2

Dziczyzna!

Post: pn lut 02, 2009 8:05 pm
autor: Sz_elka
Temat nasunął mi się, w związku z pytaniem Buni [kwiat] na Zagrodzie babuszki, o sposób przyrządzania sarniny - tak tam napisałam:

" Moja Mama sarninę moczyła w zsiadłym mleku z jarzynami lub obkładała jarzynami ( wiórki marchwi i selera) i skrapiała olejem i zostawiała na parę godzin w piwniczce lub w lodówce!Później przyprawiała (nacierała) mięso solą, pieprzem i ziarnami jałowca(nie przypominam sobie czosnku!!!). Do pieczenia mięso zawijała w cieniutkie plasterki słoniny i całość obwiązywała nitką. Układała w foremce lub gęsiarce i polewała sklarowanym masłem! Piekło się mięsko około 2 godz w piekarniku , a w międzyczasie parokrotnie przekręcała i podlewała wytworzonym sosem. Pod koniec zalewała śmietaną. Wychodziła soczysta pychotka krojona w plastry.Jeszcze dzisiaj pamiętam smak tej pieczeni, a upłynęło już od tamtego czasu z 25 lat! Tata był myśliwym i dobrym strzelcem, więc dziczyzna była częstym gościem w naszym jadłospisie. Niestety, było - minęło! I zwierzyny dzikiej też jakby mniej było po lasach - zwłaszcza zajęcy!
Smacznego!"

A tak piszą o "Combrze sarnim na sposób litewski" Maria Lemnis i Henryk Vitry "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole" :
Obrazek Obrazek

Post: czw sie 27, 2009 11:51 pm
autor: megan
W ubiegłym roku późną jesienią mój szanowny przywiózł mi połowę sarny(znaleźli potrącone stworzenie przy szosie)Zrobiłam gulasz,ale rodzince nie przysmakował.Części z kośćmi wylądowały w bigosie,a czyste miesko zastąpiło wołowinę w domowej kiełbasce.I cóż się okazało:kiełbasa okazała się hitem.Wszyscy się zajadali nią-wkrótce z 15 kg kiełbasy zostało tylko wspomnienie [shock]

Post: ndz sty 03, 2010 9:43 pm
autor: Sz_elka
Trochę słabo się temacik rozwija, to może go troszkę szturchnę i podam ciekawego linka ;)
http://rogacz.hrubieszow.info/akapity.html
- dla tych, co czasami wchodzą w posiadanie "dzikiego" i nie wiedzą, co z nim zrobić! :)

Post: ndz sty 03, 2010 11:20 pm
autor: Baś_22
Elciu, jak wejdę w posiadanie to zapewniam Cię, że tutaj zajrzę [haha]

Post: ndz sty 03, 2010 11:24 pm
autor: farmerka63
Dawno temu dostałam jakąś część sarenki , ale słabo umięśnioną ( kawałek kręgosłupa? ) . Wrzuciłam to to do bigosu - rewelacja!

Ale temat dziczyzny na naszym stole ucięły panny córki - nie wolno strzelać do dziko żyjących zwierzaków i JUŻ !

Post: pn sty 04, 2010 12:02 am
autor: amita
Ja jadam tylko wieprzowinę,wołowinę i sporadycznie drób.Nie jestem typem smakosza co to każdy rodzaj zwierzątka zje.Nie,że nie lubię,bo nie próbowałam,tak mam i już.Za to roślinki wszelakie a nalewki szczególnie ;)byle bez mięsnej wkładki.

Post: wt sty 05, 2010 8:19 pm
autor: Samanta
Szeluś , masz Maria Lemnis i Henryk Vitry "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole" ? To Ty szczęściara jesteś moja droga. Mam z niej tylko kilka przepisów bo głupia byłam i nie szanowałam tego co dobre - rozpozyczyłam. Makowiec krucho-drożdżowy nie ma sobie równych i szynka też.

Post: wt sty 05, 2010 8:37 pm
autor: Sz_elka
Samanta pisze:Szeluś , masz Maria Lemnis i Henryk Vitry "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole" ?

Mam i jeszcze parę innych też mam, bo bardzo nie lubię pożyczać, z powyższego względu właśnie, a i tak nie ustrzegłam się pewnych strat! :(
Wiesz jak to jest - "miękkie serce - twarda d ..."! :?

Post: wt sty 05, 2010 8:56 pm
autor: Samanta
E, głupia byłam za młodu i tyle. Teraz zmądrzałam a przynajmniej mam takie złudzenia ale co potraciłam to potraciłam. I nawet wtedy nie uważałam żeby to była taka strata, no mówię że głupia byłam.

Post: sob sty 09, 2010 12:12 am
autor: Samanta
Dzisiaj kupiłam pół kilo kiełbasy z dzika - tylko tyle koleżanka mi odsprzedała ze swojej. Od razu zamówiłam jakby jeszcze była , ale przynajmniej z kilogram. Pyszna jest i taka syta, chociaż raczej nietłusta to zjadłam 1 kanapkę i kwatit na dłużej

Post: sob sty 09, 2010 11:25 am
autor: farmerka63
O kurcze! Mam tą książkę !!!! [tan]

Post: sob sty 09, 2010 6:46 pm
autor: Samanta
farmerka63 pisze:O kurcze! Mam tą książkę !!!! [tan]

To się ciesz!
Ale możliwe, że ja też będę miała dzięki Tobie! :D

Post: ndz sty 10, 2010 7:20 pm
autor: Onaela
Samanto,ja jadłam pieczeń z dzika na zimno w świeta,ale przyznam,że nie smakowała mi jakos wybitnie :? Cóż,chyba moje kubki smakowe neprzyzwyczajone do delikatesowych rarytasów [lol]

Post: ndz sty 10, 2010 7:51 pm
autor: Samanta
Elu albo może ona była niezbyt dobrze zabejcowana bo jakby była dobrze zrobiona to nie ma bata jak mówią moje dzieci, musi być superdobra!
A może to jest tak, że jeden lubi dziczyznę a drugi nie lubi? Ale jak tu nie lubic , jak to takie dobre?....

Post: ndz sty 10, 2010 7:59 pm
autor: Sz_elka
Samanta pisze:Elu albo może ona była niezbyt dobrze zabejcowana bo jakby była dobrze zrobiona to nie ma bata jak mówią moje dzieci, musi być superdobra!
A może to jest tak, że jeden lubi dziczyznę a drugi nie lubi? Ale jak tu nie lubic , jak to takie dobre?....


To tak jak z jagnięciną, czy nawet z baraniną - trzeba umieć zrobić i wtedy wychodzi rewelacyjne danie! :)
Wiele tez zależy od przechowywania i wstępnej obróbki !
Moja sąsiadka to nawet z baraniny rosół robi i w ogóle nie czuć zapaszku w trakcie gotowania! Po prostu albo się potrafi, albo lepiej nie marnować mięsa! 8)

Post: ndz sty 10, 2010 8:31 pm
autor: Samanta
Sz_elka pisze:
Samanta pisze:Elu albo może ona była niezbyt dobrze zabejcowana bo jakby była dobrze zrobiona to nie ma bata jak mówią moje dzieci, musi być superdobra!
A może to jest tak, że jeden lubi dziczyznę a drugi nie lubi? Ale jak tu nie lubic , jak to takie dobre?....


To tak jak z jagnięciną, czy nawet z baraniną - trzeba umieć zrobić i wtedy wychodzi rewelacyjne danie! :)
Wiele tez zależy od przechowywania i wstępnej obróbki !
Moja sąsiadka to nawet z baraniny rosół robi i w ogóle nie czuć zapaszku w trakcie gotowania! Po prostu albo się potrafi, albo lepiej nie marnować mięsa! 8)

I tu masz całkowitą rację moja droga. Ja się do baraniny nie nadaję chociaż bardzo ją lubię - jak ktoś inny ją zrobi i to dobrze żeby umiał zrobić [lol]

Post: ndz sty 10, 2010 9:27 pm
autor: Onaela
Ha,baraninę w superdaniu jadłam i bardzo mi smakowała [!] Były to szaszłyki pieczone w piekarniku,naprawdę rewelacja i gdybym nie wiedziała ,ze to baranina,to sama w życiu bym się nie domyśliła. ;)
Ale widziałam też,jak kolega przygotowywał te szaszłyki-w żadnym razie nie mogło na mięsku zostać nawet odrobiny tłuszczu czy błonki ;)

A co do dziczyzny,to mnie chyba jednak nie smakuje-pamietam,ze kiedyś ,dawno w resteuracji jadłam pieczeń z dzika w sosie( chrzanowym chyba [skrob] ).Pamietam do dziś,że poza tym,że była pierońsko droga,to była sucha i łykowata :?
Właściwie takie mieso z dzika,to wielka niewiadoma-może trafić się jakiś strasznie stary,suchy dzik [!] [rol] [diabel]

Post: ndz sty 10, 2010 11:09 pm
autor: Sz_elka
Onaela pisze: ... pamietam,ze kiedyś ,dawno w resteuracji jadłam pieczeń z dzika w sosie( chrzanowym chyba [skrob] ).Pamietam do dziś,że poza tym,że była pierońsko droga,to była sucha i łykowata :?

A kto powiedział, że w Restauracji potrafią przyrządzić dziczyznę?
To jest chyba ostatnie miejsce, gdzie można zjeść świeże i dobrze obrobione mięso, chyba że jest to restauracja, w której kucharzem jest znawca dziczyzny i w dodatku ma wgląd we wstępną obróbkę, zaraz po ubiciu zwierzęcia, w okres właściwego przechowywania przed oskórowaniem tuszy, a także w sposób i okres przygotowanie mięsa do termicznej obróbki! Tutaj jest wiele wyjaśnień, na ten temat http://rogacz.hrubieszow.info/akapity.html a resztę, to już kucharz artysta wie!
Mój Tata wiele lat polował i do tego był wspaniałym strzelcem (to ważne, dla wartości spożywczych i smakowych mięsa) - w zasadzie wychowałam się na dziczyźnie, a moja Mama w związku z tym, wyspecjalizowała się w przyrządzaniu wszelkiej dziczyzny (wcześniej ją skórując lub skubiąc, patrosząc i dzieląc)! To co podawała na stół, to była bajka - niebo w gębie! A słoiki z zaprawionym różnym dzikim mięsem, otwieraliśmy przy każdej nadarzającej się świąteczno-przyjęciowej okazji!
Mięso zaprawiała tylko zsiadłym mlekiem, ewentualnie z poszatkowanymi jarzynami, przetrzymując odpowiednio długo, w chłodzie i często mieszając! Mięso gotowe do pieczenia szpikowała lub obkładała plastrami słoniny, przyprawiała odpowiednio i obrabiała termicznie w zależności od tego, co miało być efektem końcowym!
O pasztetach nie wspomnę, bo jeszcze Ci, co jedli, wspominają ich smak do dziś - nigdy później równie smacznych nie jadłam!
Rozgadałam się - ehhh.... takie tam .... smaki dzieciństwa! :)

Post: pn sty 11, 2010 10:28 am
autor: Baś_22
Elu tak obrazowo to napisałaś, że poczułam smak tej dziczyzny [haha]
Wielkich doświadczeń kulinarnych odnośnie dziczyzny nie mam, bo też i niewiele jej w życiu spożyłam :(

Post: pn sty 11, 2010 11:34 am
autor: Samanta
Szelko nic dodać, nic ująć. Tylko pozazdrościć.

Post: wt sty 19, 2010 9:54 pm
autor: beza
Aż wstyd się przyznać [oops] ale mam w zamrażalniku oskubanego bażanta, którego dostaliśmy chyba trzy lata temu na świeta Bożego Narodzenia. Nie wiedziałam co z nim zrobić, więc teściowa oskubała z piórek i dala nam do dalszej obróbki. A mnie się tak do niego śpieszyło, że leży do dziś na półce zamrażarki.
Raz, że mi go bardzo szkoda było, bo bardzo lubię te ptaki, a dwa nie umiem robić nic z bażanta i się go bałam zepsuć.
A teraz to jeszcze bardziej mi się serce ściśnie, jak mi przyjdzie go na śmietnik wyrzucić [cry]

Post: wt sty 19, 2010 10:05 pm
autor: Onaela
Z bażanta to chyba tylko rosołek ? [skrob]
Nawet jadłam kiedyś i niezły był ! :)

Post: śr sty 20, 2010 12:26 am
autor: Sz_elka
beza pisze:Aż wstyd się przyznać [oops] ale mam w zamrażalniku oskubanego bażanta, którego dostaliśmy chyba trzy lata temu na świeta Bożego Narodzenia. ...

Spokojnie go przygotuj, bez panikowania! A jak? Po prostu - rozmroź, natrzyj masłem-w środku też, posól, popieprz, piersi obłóż cienkimi plastrami słoniny, obwiń nitką i po prostu upiecz jak kaczkę, czy kurczaka! Możesz do środka wsunąć jabłka pokrojone w ćwiartki!
Smacznego! 8)
A jeśli chcesz czegoś więcej - to popatrz tutaj: http://www.knieja.pl/1,6,przepisy_mysli ... _z_ptactwa :D

Post: śr sty 20, 2010 12:36 am
autor: farmerka63
No to skruszał nieźle ;)

Post: śr sty 20, 2010 12:41 am
autor: Sz_elka
Tutaj jest trochę przepisów z kuchni myśliwskiej:
http://www.knieja.pl/1,kuchnia_mysliwska :D

Post: sob sty 23, 2010 11:46 am
autor: beza
Dzięki Szelko.
Ale czy on się nadaje po takim czasie. Może Farmerka ma rację, że nieźle skruszał, bo po tylu latach... [rol] to można jeszcze coś jeść rozmrożonego...

Post: sob sty 23, 2010 3:15 pm
autor: mietek
beza pisze:Dzięki Szelko.
Ale czy on się nadaje po takim czasie. Może Farmerka ma rację, że nieźle skruszał, bo po tylu latach... [rol] to można jeszcze coś jeść rozmrożonego...


Jest pewne niebezpieczeństwo [pomysl]
To wszystko zależy jak były zamrożone. Jest też duże ryzyko, że poprostu sobie wyschły - suszenie w stanie zamrożenia. Łatwo poznać taki objaw kupując np. rybę mrożoną luz (patrz markety)
Ta woda wokół ryb jest potrzebna - z tąd 1 kg mrożonej ryby może = 20 dkg. bez gwarancj smaku (była już wielokrotnie mrożona)
Domowe zamrażarki to 16-18 *C ; zamrażalnik lodówki to ok -4*C
chłodnie przemysłowe - 70 a czasem i lepiej....
Niedawno było trochę hałasu o mięsie mającym ( o ile pamiętam) 26 lat.
Ale gorsze rzeczy jadamy i to często pod nazwą - "zdrowe" ; nazwa ekologiczne już jest nieco mniej modna [haha]

Ajajaj.... napisałem wiele liter...

Mówiąc krótko przy jakotakim doświadczeniu można dość łatwo ocenić przydatność mięsa do spożycia (nawet "lekko" zepsutego) przy braku tej umiejętności i wszelkich wątpliwości należy odstąpić od próby spożywania [!]

mietek

Post: sob sty 23, 2010 5:01 pm
autor: beza
Ojojoj [rol] Mietku, prosto i na temat :D
Tego bażanta trzymam w folii więc nie wysechł... chyba.
Jedyne co zauważyłam to trochę zżółkł w porównaniu jak był na początku zamrażany taki jasniutki.

No cóż :( trzeba się będzie jednak pożegnać z biednym ptakiem.

Post: sob sty 23, 2010 6:55 pm
autor: mietek
beza pisze:Jedyne co zauważyłam to trochę zżółkł w porównaniu jak był na początku zamrażany taki jasniutki.

No cóż :( trzeba się będzie jednak pożegnać z biednym ptakiem.


Chyba tak. ;) może doświadczyłaś kiedyś słoniny lub boczku który tylko nieco zżółk po kilku miesiącach mrożenia [lol]
To już raczej do bani.. bo jeśli nawet nie zabija to na pewno osłabi (sr....a i ból brzucha) [haha] a i smak do kitu - szkoda czasu ognia, prądu przypraw i innych takich.

mietek [lol] (a potem ktoś powie: "nie lubię dziczyzny, ani żadnej rzeczy która jego jest..")

Post: sob sty 23, 2010 11:36 pm
autor: amita
Ale najpierw go rozmróź. Może jednak jest dobry,albo choć na rosół się nada.

Post: ndz sty 24, 2010 4:30 pm
autor: mietek
amita pisze:Ale najpierw go rozmróź. Może jednak jest dobry,albo choć na rosół się nada.

Albo nie odmrażaj wcale, dopóki nie wyłączą prądu zawsze będziesz mogła powiedzieć: "mam zamrożone" [haha] i nie trza będzie nowego kupować [lol] A tak poważnie to:
po odmrożeniu zepsuty tłuszcz ma dość charakterystyczny zapach (z tąd wspomniałem o słoninie czy boczku) taka jakby gorycz "wali" - wywal od razu.
Jeśli wszystko wygląda tak jakbyś wczoraj zamrażała to jeszcze jest kot - u mnie Konfucjusz swym węchem djagnozował wszelkie produkty spożywcze, nawet te świeżo wyglądające i świeżo zakupione.

Trzy lata to jednak sporo i w domowych warunkach małe szanse na dobry smak [cry] Zawsze jednak można spróbować wszak codziennie kupujemy "cuda" mrożone przez lata...

życzę zdrowia:
mietek

Post: ndz sty 24, 2010 8:33 pm
autor: Onaela
Na dzwiczkach mojego zamrażalnika od strony wewnętrznej jest fabryczna ściaga: drób przechowujemy do 6 miesięcy,dziczyznę do 10..W zamrażarce pewnie mozna trochę dłużej,ale 3 lata to chyba dużo za dużo [!] :D