Ekotopik

Cudne miejsce

Sz_elka pisze:Jak bardzo chcę już tam znowu być!

Niedawno wróciła a już by jechała...
Będąc z przełomu znaków ziemi i ognia chyba nigdy nie zrozumiem tej miłości do wody

Cebulka pisze:

Sz_elka pisze:Jak bardzo chcę już tam znowu być!

Niedawno wróciła a już by jechała...
Będąc z przełomu znaków ziemi i ognia chyba nigdy nie zrozumiem tej miłości do wody

...no bo Szela to Ryba, więc nic dziwnego, że ciągnie ją do wody

Oj to, to Basiu - święte słowa! Kocham wodę i wiatr we włosach!

Szeluś te zdjęcia są nieziemskie Piękne No...no brak słów ! Też chciałabym tam choć na chwilę być

Bałtyckie plaże - o tak to je to Ja jestem koza w 2 horoskopach ale wody się nie boję, raczej też ją miłuję (no może z wyjątkiem powodzi)...

No piękno że hej

piękna ta natura. Toć wierzba jest rodzaju żeńskiego!

Trochę rano dziś pospałam a Jurek zaspał do pracy... Ale za to pooglądaliśmy sobie o 4 rano zaćmienie księżyca, czyli tzw Czerwony Księżyc
(podwójność pierwszego zdjęcia to efekt robienia go przez brudne okno
I nie ma na końcu samej kumulacji - księżyc był juz tak ciemny że aparat nie łapał ostrości )

Szwajcaria Saksońska

Niezłe 'skałeczki'

Pięęęękne

piękne widoki

Grazynko, to Ty tutaj zagladasz? Nie wyobrazasz sobie jak czesto o Tobie (o Was) mysle. Pozdrawiam Was goraco.

Witaj,Koli.Zaglądałam , choć bardzo rzadko. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni.

Dziękujemy za pamięć i pozdrawiamy również

To super. Zagladaj czesciej, bardzo sie cieszymy.

Tak właśnie - zaglądaj częściej Jedyneczko!

A wczoraj na spacerku wokół działki takie piękno natury...
Chwilo trwaj! (do przymrozku )

Malownicza, kolorowa... Przymrozki to może tak w połowie listopada dopiero, albo nawet później

Ech jak to sie życie plecie...

To nie przymrozek okazał się zabójczy, ale (chyba) harvester którym Zakład Energetyczny robił porządek pod liniami wysokiego napięcia. Wycinali i mielili od razu na miejscu żywe drzewa, zryli i zbronowali łąkę, ściółkę leśna - wszystko. Tak, wiem, zima, przerwane dostawy prądu, konieczny dostęp - ale przecież dostęp starczy jak jest do słupów, co linii wiszącej na kilkudziesięciu metrach na gigantycznym słupie przeszkadzają zarośla?

Wiem że w to trudno uwierzyć, ale to jest to samo miejsce, przed i po wycince miesiąc później. Moje ulubione miejsce na tej polanie




Mam nadzieję że jednak trochę tych kolorowych dębów ocalało(tylko na drugim zdjęciu nie widać bo liście opadły) i za kilka lat drzewa wyliżą rany - chociaż po takim potraktowaniu sosny to nie sądzę
Większość kolorowych zarośli z pozostałych zdjęć tez juz nie istnieje

A jak dojedzie sprzęt jeśli linia się zerwie? albo przewróci? teraz pogoda nie oszczędza nikogo, przyjdzie szron jak kilka lat temu i po prądzie wtedy najpierw musieli usuwać drzewa i zrobić dojazd, po czym, co naprawili to rwało się dalej, dalej uprzątali i robili dojazd, kolejne drzewa rwały linie i tak to trwało. Niestety, ze względu na jakieś nieuregulowane sprawy gruntów i własności, dopiero teraz energetyka robi porządki. Nie szkoda róż gdy płonie las...Zawsze żal drzew i widoków, ale czasem korzyści przewyższają straty. Dobrze jest, jak się nic nie dzieje a zostań tydzień bez prądu.

Oczywiście - bez prądu jak bez ręki, to jest straszne jak funkcjonowanie domu jest teraz od niego uzależnione. To zresztą jeden z naszych cichych celów - musimy się od niego uniezależnić na sytuacje awaryjne.
Rozumiem i przyjmuję bez wątpliwości łatwy dostęp do słupów i wycięcie drogi pomiędzy nimi tak żeby wygodnie można było samochodem się pomiędzy nimi poruszać - ale na litość po co wyżynać i bronować wszystko na całej szerokości 30 czy 50 metrów pod linią wysoką na kilkadziesiąt do której taka czeremcha czy szakłak za Chiny Ludowe by nie dorosły? Przecież jeśli już zerwała by się trakcja czy wywrócił słup to przecież i tak to się chyba z helikoptera robi, nikt takich konstrukcji nie wozi po lesie?

Masz rację.
Taka ciekawa opowieść.
Lat temu dużo do tyłu, a dokładnie 1970r. miałem przyjemność służyć w naszym wojsku jako radiotelegrafista. Nasza radiostacja stała w lesie.Dostaliśmy nową i nasz dowódca z wielkim kompasem wyznaczył nam azymut i mieliśmy usunąć drzewa pod antenę "długi drut" Więc wycięliśmy 150m o szer 5m. Zaznaczam, że chyba w tych latach nie było pilarek spalinowych, cięliśmy piłą typu "moja-twoja" która była na wyposażeniu stacji. Jak wycięliśmy i ustawiliśmy antenę, to drewno cięliśmy na klocki - domyśliliśmy się, że do palenia w piecu. Jakież było nasze zdziwienie jak po jakimś czasie dowódca stwierdził, że pomylił kierunki i wskazał nam nowy azymut No i wycięliśmy następne 150m

O rany ale puenta. Super Takie rzeczy tylko w wojsku

Cebulko, ale jak się coś dzieje to nie przyjeżdża jeden samochód Generalnie wycina się wszystko i utrzymuje jak w sadzie, goły ugór.

Dawno nie widziane (przynajmniej przeze mnie) obrazki w Toruniu

Toruń, to piękne miasto - szkoda, że naznaczone obecnością Rydzyka
Dobrze, że bytność Tomka - nawet od czasu do czasu - to wrażenie niweluje.

To chyba nie było Cię w mieście w styczniu zeszłego roku?
Nie wierzę że nie mieliście też wtedy porządnego mrozu skoro u nas prawie tydzień temperatury całodobowe nie wychodziły wiele ponad minus dwadzieścia stopni

Masz rację Cebulko, w zeszłym roku zjechałem do PL jakoś na pocz. lutego - nie było już jakoś mroźno, ale strrrasznie zimno przez termiczny szok

Dla relaksu