Ekotopik

Cebulko, o widzisz, dobrze, że przypomniałaś o jarmużu.
Stwierdzam, że zostawiłam za mało miejsca na warzywniak

tomicron pisze:No tak wszystko piknie, tylko żeby taki eksperyment miał sens trzeba by zapewnić roślinom idealnie takie same warunki termiczne, wilgotnosciowe, przyswajalności makro i mikroelementów, presji patogenów, długości dnia, itp. itd. Dopiero wówczas można wyciągać jakieś wnioski z porównania wielkości korzeni rzodkiewek...

O to to, Tomku. O to też między innymi mi chodziło, tylko tłumaczyć się nie chciało, bo leniwa jestem

Cebulko, dlaczego moczysz fasolę dosiania na poniedziałek? Trzeba ją moczyć? Chciałam posiać fasolkę (wprawdzie fasolnika nie posiadam, ale i taka zwykła będzie ok ) i nie miałam pojęcia, że się ją jakoś przygotowuje. Na opakowaniach nie jest nic napisane.

No ale te salaty, o ktorych mi ten <bauer opowiadal, to mialy praktycznie te same warunki, bo rosly obok siebie na jednym polu tzn. 3 rzedy zgodnie z ksieztycem i kolejne niezgodnie ...

Fil - pewnie bez moczenia też urośnie, ale dostałam fasolę również od dziadka i kazali mi namoczyc na dzień albo nawet dwa - no to moczę

Takie moczenie przyspiesza kiełkowanie. Jednak jest niebezpieczeństwo, że jak będzie zbyt sucho to przepadnie. Niemoczone łatwiej się dostosowują do suchej gleby po siewie.

Ok, to będę pilnować podlewania - i tak pilnuję, żeby rukola miała mokro, bo inaczej gorzko - ostra sie robi i nie jest smaczna. Jak fasola obok będzie to też ją poleję, a co!
A jeszcze w sprawie tego kalendarza. Jak to właściwie jest - można go stosować w całej Polsce tak samo? Czy W Europie na przykład, a już w Australii jakiś inny jest? Przecież to zasadnicza różnica gdzie chcę posiać tą fasolkę - Warszawa czy Auckland

Fil mysle, ze w calej Polsce mozna stosowac ten Polski kalendarz, moze nawet i w Europie bo to nie sa zbyt duze roznice czasu.... No ale juz w Australii to musi byc jakis inny

Fil u Marii Thun jest notatka że daty i godziny poszczególnych gwiazdozbiorów podane są wg czasu środkowoeuropejskiego i dla innych stref czasowych trzeba je przeliczyc

I domyślam się, że masz już obcykane to przeliczanie w zależności od długości i szerokości geograficznej.

Czyżbyście się wybierali do Australii warzywa sadzić?

Nie, nie wybieram się do Auckland w najbliższym czasie Szkoda w sumie, bo to fajne miasto. Zresztą czy tam aby właśnie jesień nie idzie? To fasola odpada

W Polsce tylko godzinę trzeba dodac żeby czas letni uwzględnic, ale to tez jest na czerwono napisane na każdej stronie

A ja się wybieram właśnie do Auckland zimą (naszą zimą) tyle, że zima u nich to nie zima wcale. Ostatnio jak znajomi pisali, że zima do nich przyszła, to w następnym zdaniu było, że "niebawem będziemy zbierać cytrusy" I kwiatów dużo będzie. Tak więc z ta fasolką to bym nie mówiła hop, skoro cytrusy na drzewach to chyba i fasolka dałaby radę?

jeju! do tego Auckland? w Nowej Zelandii? W młodości takie marzenie miałam coby Australię z przyległosciami zwiedzić.

Ach Auckland...
Koniecznie jedźcie na wieżę, jest tam takie fajne szklane miejsce na podłodze w knajpie na szczycie wieży - nie szkodzi że wiedziałam że to szyba kuloodporna, gruba, wytrzymała no i słoń by pewnie stanął i byłoby OK - ja się nie odważyłam


Jakby z tego miała się dłuższa dyskusja wykluc, to by trzeba temat osobny założyc

Australia - marzenie, a szybka nie powiem, ekscytująca

Wpadłam na chwilę tylko, więc na szybko krótkie sprostowanie. Wprawdzie patrząc na globus Australia od Nowej Zelandii to przysłowiowy rzut beretem, ale jednak Auckland to w Nowej Zelandii jest, nie w Australii . Tak czy inaczej oba miejsca są bajeczne

Mam pytanko.Ma ktoś wenę zeskanować kalendarz księżycowy tak jak w tamtym roku.

Lucysiu,mówisz masz,postaram się zeskanować w najbliższych dniach,bo mąż wyjeżdża i będę miała długie wieczory,a przede wszystkim nie będę musiała dzielić się miejscem przy komputerze

Pierwszy długi wieczór wykorzystany w 100%.Życzę miłej lektury

Zosiu, jestes wielka!

E,tam od razu wielka ,po prostu mam kalendarz i moce przerobowe,więc jeśli mogę na coś się przydać,to cała przyjemność po mojej stronie

Dzięki wielkie

A mnie już chyba przeszło to księzycowanie
Ciekawe jak Tuurma, bo zdaje sie że pilnie tego pilnowała w zeszłym roku

Cebulka pisze:A mnie już chyba przeszło to księzycowanie

...ale tak na amen? szkoda ...ja w każdym razie nie odpuszczam

Ja nie mam tegorocznego kalendarza, bo zapowiada się, że w ogóle w tym roku nie będzie mnie w ogródku...

Zeszłoroczne eksperymenty wyszły raczej nieźle, ale bynajmniej nie wszystko siane zgodnie z planem było jakieś oszałamiające. Więc jestem zdania, że księżyc - księżycem, ale trzeba wziąć pod uwagę stosunki glebowe, wodne i nasłonecznienie Oczywiście nie robiłam porządnych testów i nie siałam dwukrotnie - raz "w fazie" a drugi raz "byle jak"

Ja miałam rzodkiewkę siać drugi raz w tym eksperymencie, ale jakoś... nie zdążyło się
Może posieje w tym roku na wiosnę znów parę razy, to będzie porównanie. Aczkolwiek nie wiem wg którego kalendarza, bo to chyba najbardziej 'szemrane' w tej księżycowej teorii, że co kalendarz to inaczej, inny znak zodiaku w ten sam dzień, inne zalecenia...

A gdzie to wybywasz Magda?

Kalendarz "działkowca" jest przeciwieństwem kalendarza Przybylaka i go nie polecam,przy ubywającym księżycu,tam go przybywało.W tym roku nie sprawdzałam

Ja od początku korzystam z kalendarza Przybylaka i będę się go trzymała nadal
Inne mnie nie interesują, chociaż jak zaczynałam "zabawę" w fazy księżycowe to kupiłam 5 różnych kalendarzy
Pamiętam jak byłam zszokowana, że są takie różnice miedzy nimi
Wszystkie dokładnie przestudiowałam i najbardziej do gustu przypadł mi ten Przybylaka i jestem mu wierna do dziś