Strona 2 z 5

Post: śr maja 09, 2007 3:07 pm
autor: dadi
Dziękuję za powitanie .
Zdjęcia chętnie ,tyle że najpierw muszę pobrać lekcję ,ale jak zakwitną moje ukochane piwonie na pewno je pokażę

Post: śr maja 09, 2007 5:23 pm
autor: Weigela
Witaj wśród nas Dadi :D

Koniecznie wrzucaj zdjęcia piwonni,bardzo lubię te kwiaty a moje jeszcze nigdy nie kwitły [cry]

Post: ndz maja 13, 2007 12:09 pm
autor: Nina
Witam wszystkich zaraz się usprawiedliwiam dlaczego tak rzadko bywam ale nie było mnie dwa tygodnie bo byłam na swojej kochanej działeczcze co prawda wracam zawsze zmęczona bo roboty huk ale myśle ,że kiedys to się skończy ,ktoś mi powiedział,że na działce zawsze będzie coś do roboty ale w poniedziałek znów bym chętnie piojechała tak ,że nie wiem czy ze mną nie jest coś nie tak żebyśmy tylko na działce m,ieli wode to byłoby super.

Post: śr maja 30, 2007 9:40 am
autor: koliberek
Wiataj dadi :) Ziomalko hihi :)

Ninka - i Ty miałas do mnie zadzwonić w celu umówienia się i co ???? Sa grzyby u Ciebie w górach??? Bo ponoc sie pojawiły borowiki ceglaste :D
Jak będą grzyby daj znac, to ja Cie nawiedze hihi o ile oczywiście nie będzie Ci to przeszkadzało :)
Pozdrówk aserdeczne :D

Post: śr maja 30, 2007 9:45 am
autor: Cebulka
Grzyby? Już? Toż to dopiero maj narazie... [shock]

Też bym się kurczę wybrała na grzybki, jesień była juz tak dawno temu...

Post: śr maja 30, 2007 9:56 am
autor: Emmi
Cebulko :D różnie grzyby rosnął, taki laik jak ja to jest przyzwyczajony, że tylko jesienią, ale małżonek, świetny grzybiarz, już marzec-kiwecień jakieś jadalne dziwolągi zbierał koło działki. ku memu zaskoczeniu... nie pamiętam nazwy,musze się go zapytać. Ale wyglądem to mnie zniechęcały... ciągle pytałam, czy aby jest na 200% pewny, że to jadalne :? Podbno były snmaczne... no ja nie lubię grzybów, więc ich nie jem, ale mąż i przyjaciele zajadali się nimi :)

Post: pt cze 01, 2007 6:31 am
autor: koliberek
No własnie EMMI :D Niektórzy w zimie zbieraja :) Teraz myslę, że juz kozaki powinny się pojawiac i prawdziwki:)

Post: pt cze 01, 2007 7:46 am
autor: Cebulka
Ja jestem pod tym względem raczej tradycjonalistką - grzyby to późnym latem i jesienią, tylko te które od dawna zbieramy i są na 200% OK :)

Chociaż nazw uczę się wszystkich oczywiście jak tylko mam taką okazję, ale jest to trudniejsze niż z kwiatami [lol]

Post: pt cze 01, 2007 10:41 am
autor: Emmi
Cebulko :D Masz 100000% słuszności, że grzyby zbieramy tylko te, które doskonale potrafimy rozpoznać. Wytrawni grzybiarze potrafią się pomylić i o nieszczęście nietrudno [cry]

Post: ndz cze 03, 2007 7:47 pm
autor: Nina
Koliberku mozemy sie umówic na sobote u mnie na działce tj09.06 bo pózniej mnie nie bedzie cały ostatni tydzień czerwca :D czekam na wiadomość :D Grzybki ponoć są mąż pojechał dzisaj na tydzień na działke i w lesie ponoć coś tam znalazł.

Post: pn cze 04, 2007 11:59 am
autor: koliberek
OJ Ninko, niestety :( Cały weekend mam zajecia w Krakowie :(
ale myślę, że uda nam się spotkać latem czy jesienia, w końcu to nie tak daleko :D

Post: pn cze 04, 2007 3:52 pm
autor: Nina
No w takim razie został nam lipiec, a jakby nie to wrzesień. Wtedy mam urlop i bedę 2 tygodnie na działce. :) A co drogi Koliberku studiujesz? :D

Post: wt cze 05, 2007 5:19 am
autor: koliberek
Jasne NInko - no i do mnie tez masz zaproszenie - po drodze :)
Studiuję podyplomowo zarzadzanie finansami - pomału już kończę, tylko jakoś mało czasu mam na napisanie pracy. Myslałam, ze zdąże przed wakacjami, a tu pewnie okaże się, ze jednak po wakacjach dopiero będe się bronić. :( No zobaczymy jeszcze :(

Ale gafa

Post: pn cze 11, 2007 6:28 pm
autor: kotkaaa
Pokręciłam ja trochę kółeczkiem do dołu i co należy się przedstawić.Więc nadrabiam i przepraszam.Mam na imię Ania ,latek 43.Mieszkam w Płocku.Posiadam małądziałeczkę ok 400 metrów ,i jest to to co kocham najbardziej na świecie oczywiście po moim syneczku ukochanym maleństwie .Wpażdzierniku zostanie mężem.mam męża osobistego który na kwiaty mówi zielsko ,nic dodać.Uwielbiam pielić.Pstrykam namiętnie zdjęcia .Mam psa ,znajdę 8 letnią prawie ślepą,to jaskra.Akomputer to dle mnie zagadka ale uczę się pilnie .Wię przepraszam za wpadki

Post: pn cze 11, 2007 10:49 pm
autor: Weigela
Witam Cię Aniu serdecznie :D

Ta sama pasja a i mężowie podobni [haha]

Post: pn cze 11, 2007 11:57 pm
autor: Baś_22
Witaj Aniu w Naszym gronie :)

Post: wt cze 12, 2007 8:52 am
autor: Cebulka
koteczkooo - witamy wśród nas [tuli]

Jeśli Twoje "aaa" wynikało jedynie z faktu że wszelkie mniejsze ilości 'a' były już zajęte na Kafeterii to tu możesz być "Koteczka" - napisz mi tylko czy chcesz, to Ci zmienię :)

[roza]

Post: wt cze 12, 2007 9:12 am
autor: Badja
Koteczko,
[lol] pozdrawiam serdecznie i witam wśród zakręconych. [lol]

Post: wt cze 12, 2007 10:51 am
autor: saginata
Hej Koteczko [tuli] -jeste¶my prawie równolaty-i jak wiêkszo¶æ tu -mamy tego samego bzika[nieuleczalnego ponoæ-wiêc uwa¿aj] [lol]

Post: śr cze 13, 2007 4:17 pm
autor: kotkaaa
Raczej stara ze mnie kociczka,a tak opropos z domu kot.Dziękuje za piękne przyjazne powitanki. :D

Post: ndz lip 22, 2007 5:54 pm
autor: cicho_borowska
Zostałam Ekoludkiem - ja cicho_borowska, czyli Beata, :D :D
Urodzinki 13 czerwca, imieninki 6 września. Puki co przebywam nadal w Łodzi, ale jak już pisałam na kafe, czuję się jakbym mieszkała w Borowej, bo mieszka się tam, gdzie jest serce. Borowa to wieś położona około 25 km na południowy wschód od centrum Łodzi, ale od granic miasta to około 10 km. Działkę mamy od roku, ale gospodarzymy na niej od tej wiosny, bo wcześniej gospodarz, od którego kupiliśmy ziemię miał tam jeszcze swoje uprawy. Kochamy z mężem to nasze miejsce na Ziemi. Postanowiliśmy je kupić sobie w prezencie na 20 rocznicę ślubu, bo kiedy dzieci /dwaj synowie/ zaczęły wyfruwać z gniazdka, nadszedł nowy etep w naszym życiu. Poczatkowo mieliśmy w planach zakup niewielkiej działki, by spędzać na niej weekendy. Serce jednak nie sługa i tak się porobiło, że zakochaliśmy się w tej właśnie działce, a ona nie była niewielka. Tak oto zapadła decyzja o budowie niewielkiego domu na resztę życia i o przeprowadzce na wieś.
Witam wszystkich i cieszę się, że jestem z Wami.

Post: ndz lip 22, 2007 9:32 pm
autor: Baś_22
Witaj Beatko - Ekoludku :) Cieszę się bardzo, że jesteś z Nami :)

Post: pn lip 23, 2007 3:03 pm
autor: Badja
Fajno, jest nas tu kilku początkujących ogrodników - początkujących w tym sensie, że zaczynamy od zarośniętego perzem pola! Witaj Beatko! [lol]

Post: śr sie 15, 2007 7:44 am
autor: minimisia
No to ja też coś dorzucę o sobie : Pochodzę z malowniczej miejscowości na wschodzie naszego kraju a w Poznaniu znalazłam się 7 lat temu kiedy to rozpoczynałam studia na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza. Miasto to oczarowało mnie i przyjęło gościnnie w swe progi. To tutaj powstała moja rodzina i z tym miastem wiążemy swoje dalsze plany. Tutaj znalazłam swoje miejsce na ziemi. Jest to mała 500m działka , która zawładnęła moim sercem i pochłonęła skrawki mojego wolnego czasu. Jest oddalona tylko o 10 km od bloku, w którym mieszkam.
Osobą, która nas zainspirowała był mój tatuś, który w tym czasie również nabył kawałek ziemi i tak 2,5 roku temu rozpoczęła się moja przygoda z działką. Wtedy to razem z mężem postanowiliśmy stworzyć dla siebie i naszego dziecka/dzieci (wtedy jeszcze planowanego bo teraz jest już z nami ) miejsce relaksu, odpoczynku, spełniania swoich pasji. Miało być to miejsce, w którym będziemy mogli nabrać dystansu do życia, spędzać razem czas i tworzyć coś dla naszej rodziny. Naszym marzeniem jest, aby ta działka służyła nam, naszym dzieciom a nawet wnukom, aby było to miejsce spotkań rodzinnych. Poszukiwania upragnionej działki rozpoczęliśmy od przeglądania ogłoszeń w lokalnej prasie. Pomocą służyli także znajomi. Obejrzeliśmy kilka działek, ale żadna z nich nie wzbudziła w nas większego zachwytu. Wszystko się zmieniło pewnej marcowej soboty kiedy to zobaczyłam moją wymarzoną działkę. Wiedziałam, że to jest to czego szukamy.
Poprzedniemu właścicielowi działka służyła jedynie w celach rekreacyjnych jednak my mieliśmy inną wizję i plany. Mój mąż rozpoczął remont domku, który znajduje się na działce a ja skupiłam się na poszukiwaniach różnorodnych roślin, krzewów w pobliskich szkółkach. Trudno mi powiedzieć, w którym momencie odkryłam w sobie miłość do roślin bo myślę, że każdy z nas jest w pewnym stopniu wyczulony na otaczające nas piękno. Moi rodzice również mieli ogród jednak wtedy nie był dla mnie tak wielką pasją i być może fakt, że to moja działka sprawił, że poczułam ogromną radość i chęć tworzenia i upiększania ogrodu. Działka podzielona jest na trzy części: warzywnik, rabatki oraz część rekreacyjną, w której odbywają się spotkania ze znajomymi i która jednocześnie spełnia rolę placu zabaw dla naszego 11-cio miesięcznego synka. Każdego roku staram się powiększać zasób ogrodu zarówno o nowe kwiaty jak również warzywa. W tym roku pierwszy raz mam pomidory z własnej rozsady i to ogromna duma i satysfakcja patrzeć jak rośnie coś stworzone moimi rękoma. Od kilku tygodni razem z naszym synkiem Krzysiem pozostajemy na działce na cały weekend i ogromną radość sprawia mi jak mogę usiąść wieczorem na ławce patrząc na zachodzące słońce. Istna sielanka. Słychać brzęczące chrząszcze, świerszcze i odgłosy tętniącego życia w trawie. Mogłabym tak siedzieć i nie wstawać z tej ławki do końca swojego życia. Najchętniej to w ogóle przeprowadziałabym się na działkę by móc każdego ranka wstawać i chodzić po skąpanej rosą trawie, oglądać jak przyroda budzi się do życia a pąki kwiatowe rozchylają się pod wpływem promieni słonecznych. Można wtedy przystanąć i spojrzeć na wszystko z dystansem, z boku.
Uwielbiam stać z łopatką w ręce planując co i gdzie posadzić. Mogłabym to robić godzinami daje mi to niesamowitą energię i siłę.
Gdy nastaje zima z uwielbieniem wyciągam wszystkie książki i czasopisma ogrodnicze i planuję................................ rozkład warzywnika, kolejne zakupy kwiatów, owoców, uczę się nowych rzeczy, poznaję nowe odmiany.

Post: śr sie 15, 2007 9:08 am
autor: Baś_22
Minimisia pięknie to wszystko opisałaś :) Boże, jak my wszyscy w tej miłości do natury jesteśmy do siebie podobni :)

Post: pn sie 20, 2007 10:30 am
autor: wac
Baś_22 pisze: Boże, jak my wszyscy w tej miłości do natury jesteśmy do siebie podobni :)

Nic dodać, nic ująć.

To powinno być naszym hasłem sztandarowym. [wac]

Post: śr sie 22, 2007 2:13 pm
autor: beza
No to może na mnie teraz przyszła kolej :D
Mam na imię Bożena... lat 45...mieszkam w Mińsku Mazowieckim...
Razem z mężem mamy domek z ogródkiem o pow. ok. 900 m kw. - to tak na dzień dzisiejszy bo z tego 200 m tzw. teren współwłasny należy nadal oficjalnie do Urzędu Miasta, od którego chcemy ten kwałek odkupić...ale czy się uda to zobaczymy... nie można było inaczej zrobić niż inni sąsiedzi którzy poprzesuwali sobie granicę działki w kierunku drogi... ten kawałek jest już obsadzony krzewami [lol]

Ogród uprawiam od 10-ciu lat a mąż mi w tym pomaga... wykonuje cięższe prace i to o co go poproszę :) resztę robię sama, czyli pielenie, sadzenie, przesadzanie, przycinanie itp... bo wydaje mi się że tylko ja to zrobię najlepiej [lol]
nie, sklamałabym pisząc że mąż nic nie robi z roślinkami... ostatnio wydobył z siebie jakieś drzemiące gdzieś w nim głeboko tęsknoty do natury i co roku namiętnie wysiewa kwiaty jednoroczne w taki pojemnik na parapecie a później ja wysadzam sadzonki do ogrodu...zawsze te same gazanie - jego ulubione...
o i jeszcze podlewa ogród i kosi trawę bo przy tym relaksuje się po bardzo absorbującej pracy :?
uwielbia też kwiaty cebulowe, za którymi ja nie przepadam ale jestem zmuszona je gdzieś co roku utykać między moimi bylinkami i krzewami... :?
Po ogrodzie biegają sobie do woli dwa koty a pies ma swoje miejsce przed domem... do niego należy cała przednia część ogrodu... [diabel]
W ogrodzie mamy miejsce na grill ze stolikiem i ławeczkami, gdzie odbywają się spotkania rodzinne i towarzyskie... 8)
jeszcze duża część ogrodu jest niewykorzystana i dopiero jest w fazie marzeń... jednym z nich jest takie prawdziwe oczko wodne z plażą żwirkową...
ciągle coś przybywa lub ubywa i praca jest na okrągło przy roślinach... zastanawiam się jak to będzie dalej kiedy człowiek się zestarzeje i nie będzie siły pracować...chciałabym aby to nastąpiło jak najpóźniej ;)

Post: śr sie 22, 2007 4:43 pm
autor: Baś_22
Bożenko :) czytając tekst czuje się, że uzupełniacie się z mężem doskonale i wspólnie oddajecie się pasji ogrodniczej :)
Myślę, że przysłowiowa starość ani Tobie ani mężowi nie grozi a więc ogród będzie coraz piękniejszy ku Waszej uciesze :)

Post: śr sie 22, 2007 5:35 pm
autor: MaWi
Bezo Kochana [roza] - praca w ogrodzie zaczyna być nieco męcząca dopiero po 80-ce - przynajmniej tak twierdzi siostra mojej teściowej, zatem przed Tobą lekko licząc 40 lat najprzyjemniejszego hobby i najciekawszej pracy na tym świecie! Czy to nie brzmi optymistycznie?! [jupi] A później....? Ech, później nasi genialni naukowcy na pewno coś wymyślą i będziemy szalały w ogródkach kolejne 40 lat! :D

Post: śr sie 22, 2007 7:58 pm
autor: beza
Dziękuję kochane dziewczyny :D Wy to potraficie zasiać nie tylko kwiatki ale i ogromne ilości optymizmu :P

Post: czw sie 23, 2007 5:36 am
autor: koliberek
No popieram :) Bezo na dodatek masz juz piekny ogród, a ja jestem tylko troszkę młodsza i ogród dopiero zaczynam zakładać :( Przy tym mój mąż....no jakby to powiezdieć, ma zdecydowanie inne poglady w kwestii ogrodu niż ja, więc cieszę się jesli przynajmniej nie przeszkadza hihi ;) o pomaganiu nie wspominając...;) No, nie byłabym niesprawiedliwa... Czasami cos tam pomoże...
Mimo wszystko mam nadzieję, ze jakoś to bedzie :) O starości nie myślmy na razie póki co "jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy" :D
MaWi - powiedzenie Twojej krewnej bardzo mi się podoba :D

Post: czw sie 23, 2007 2:03 pm
autor: beza
Tak na pocieszenie dla tych co ich mężowie nie chcą w ogrodzie nic robić napiszę...
mój też nie interesował się ogrodem tylko cement, wapno, dom i te sprawy były istotne...
Jak urzadziłam ogród to teraz pierwszy idzie posiedzieć w nim po pracy, przyprowadza kolegów i puszy się dumny jak mu chwalą ogródek [lol]
teraz sam zobaczył jaki ogród jest ważny w codziennym życiu i też mu bardzo zależy na jego wyglądzie i funkcjonalności i solidności wykonania bo na tym punkcie jest wrażliwy... ;)
dlatego jeszcze trochę poczekajcie a wasi mężowie niedługo docenią wartość wypoczynku w miejscu miłym, estetycznym, przyjemnym dla oka i pachnącym bo to jest chyba ważne dla tej płci jak kwiaty pięknie pachną :P

to samo było i z kotami... mąż nie chciał o nich słyszeć ale jak przyprowadziłam kota do domu złość mu przeszła i teraz kociak więcej czasu leży na jego brzuchu niż na moim... he he he :D