Strona 24 z 26

Post: śr mar 31, 2010 4:50 pm
autor: Papcio
No i mam już listki na pojedynczych patyczkach. Szkoda, że nie zostałem powstrzymany z ukorzenianiem. Za szybko, nie mam co teraz zrobić. Święta za pasem i nie mogę zrobić w domy zieleniec, będzie córa i wnusio. Wyłączyłem mnożarkę. Te najbardziej wyrośnięte dam do pojemników, a reszta musi czekać. Mam nauczkę na przyszłość. Na balkon za zimno, piwnica to tak jakby jej nie było. Ale mnożarka działa i to jest dobre. Dziś na ogródku przyglądałem się pączkom, wina już zaczynają puchnąć. Najładniej to wierzba, agrest i porzeczki.
Może jakieś pomysły?

Post: śr mar 31, 2010 6:50 pm
autor: mietek
Papcio pisze:Może jakieś pomysły?

Myślałem, że ten termin to był świadomy wybór, jak nie masz gdzie trzymać to kiepsko [cry]
Nie wiem jak wielkie masz te listki, ale proponuję wysadzić to wszystko razem spokojnie i po świętach, podejżewam, że masz tam już spore korzenie zatem metoda "na wcisk" odpada i będziesz miał sporo zabawy z sadzeniem ;)
Po posadzeniu też sporo gimnastyki będzie... dobrze by było wystawiać to w ciepłe dni na powietrze - powinny się zahartować i nie wyciągać za bardzo.
Tak czy inaczej chyba przyjdzie Ci Papciu po świętach pomieszkać wśród winorośli [lol]
Chyba, że masz jakąś szklarenkę? Albo coś sobie szybko zbudujesz (już pokazałeś, że potrafisz) Tylko, że tą z kolei trzeba wietrzyć w słoneczne dni - zatem dużo spaceru o ile masz blisko...

pozdrawiam: mietek [lol]

Post: śr mar 31, 2010 8:12 pm
autor: Papcio
Nie Mietku, nie świadom.
Naczytałem się za dużo, a Twoje wyliczanie odnośnie ukorzeniania chyba źle zrozumiałem. Teraz mam za swoje! Jak już wiesz to są moje pierwsze ukorzeniane patyczki. Dostałem patyczki od Romana i nie wiedziałem co z nimi zrobić, na działkę za zimno było więc włożyłem do tego styropianowego pudełka po rybach. Przykryłem przykrywką i na balkon. A za chwilę te mrozy! U mnie było najwięcej to 25 stopni, i popatrz, żyją! Wyszły na razie mi, muskaty, talizman, schuler czy coś takiego. Ale będę miał cyrk!I to te dolne pąki ruszyły! Góra zawoskowana i spokój, może trzeba było i ten drugi pączek też zawoskować?
Dzięki za odpowiedź

Zmartwiony Papcio

Post: śr mar 31, 2010 8:41 pm
autor: Roman
Papcio pisze: Ale będę miał cyrk!I to te dolne pąki ruszyły! Góra zawoskowana i spokój, może trzeba było i ten drugi pączek też zawoskować?


Zmartwiony Papcio


Papciu, jak grzałeś to niższe pąki ruszyły od temperatury - wosk by nic nie pomógł. Jak górne pąki zaczną się prawidłowo rozwijać to te niższe wyłamiesz.

Nie martw się, powinieneś się raczej cieszyć - jakby nic nie ruszyło to byś się dopiero martwił [rol]

Post: śr mar 31, 2010 8:44 pm
autor: mietek
Nie panikuj Papciu będzie dobrze [lol]
A gimnastyka podobno wpływa korzystnie na zdrowie ;)
Ja już mam 15cm latorośle na tych co chciałem mieć wcześniej - ukorzeniam sobie (dla zabawy) po kilka szt. przez całą zimę [haha] ale też jestem świadom konsekwencji.
Jak masz duży balkon to jeszcze może [pomysl] jakaś mini szklarenka na balkonie? mniej noszenia w te i z powrotem. W ciepły dzień otwarta a na noc zamykana.
Przed nami coraz cieplejsze dni i jak to już sobie powysadzasz w doniczki - dasz na balkon i tylko jak będą zapowiadać mrozy to na chwilę wpuścisz gości do domu i aby do lata.
Wstaw jakąś fotkę - bo coś mi się zdaje, że to jeszcze nie są jakieś wielkie przyrosty.
Jednak jak jest już zielone to zielone musi mieć światło - ale to już pewnie wiesz lepiej od nas ;)

będzie dobrze: mietek [lol]

Post: czw kwie 01, 2010 7:20 pm
autor: mietek
Papcio pisze: Jak już wiesz to są moje pierwsze ukorzeniane patyczki.


Niby pierwszy raz? A to to co? [haha]
Papcio pisze:Teraz widać ładnie moje winorośle w ziemniakach! :) :) [lol]
A może wyhodowałem hybrydę hi! hi![lol] [lol] [lol]


Obrazek Obrazek


pozdrawiam [lol] [czesc]

Post: czw kwie 01, 2010 9:29 pm
autor: Papcio
Mietku miałem na myśli mnożarkę a nie partyzantkę! Trochę mnie uspokoiliście, ale gdzie tam do 15 maja.

Post: ndz kwie 04, 2010 9:09 am
autor: Roman
Papcio pisze:Trochę mnie uspokoiliście, ale gdzie tam do 15 maja.

Papciu, teraz nie masz wyboru - wsadzasz w doniczki (czy kartoniki po mleku) i w widne i w miarę ciepłe miejsce. Do gruntu po 15 maja - za tę gimnastykę sadzonki zazwyczaj odwdzięczają się o rok wcześniejszym owocowaniem, chyba warto :D

Post: ndz kwie 04, 2010 1:03 pm
autor: Papcio
Jestem bojowo nastawiony na wtorek! Zaczynam wsadzać do kartoników. Jakoś wytrzymam te kilka tygodni. Na 11 maja mam być w szpitalu w Katowicach Prochowcu i to mnie najbardziej boli. Nie wiem jak długo „zabawię” Ale myślę - dobrze będzie! Głupi to ma szczęście! a tak chciałem by choć parę ukorzeniło się. Wiesz Romku, widziałem na Twoich zdjęciach świder do ziemi - też mam taki od ubiegłego piątku!

Post: pn kwie 05, 2010 10:50 am
autor: lucysia
Moje winogrona w tunelu już ruszyły.Jeden ma już nawet listek [shock]

Post: pt kwie 23, 2010 4:00 pm
autor: Papcio
Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu odnośnie moich winogron.
Z mnożarki dnia 9 kwietnia po świętach takie miałem korzenie:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

A tak wyglądają roślinki dziś

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Reszta patyczków jest w mini szklarence u przyjaciół i nie wiem jak się maja.

Tyle na razie przygód z winogronami

Post: pt kwie 23, 2010 5:45 pm
autor: kra1013
Papcio - a żona wie, że ty to w domu robisz?

Post: sob kwie 24, 2010 11:42 pm
autor: cicho_borowska
U mnie stoją trzy sztobry w słoiku z wodą, bo teściowa mi dała i mówi, że jej w słoiku z wodą puszczają korzonki... Zobaczymy... Może teściowe tak mają... Ja jeszcze nie jestem teściową, więc i korzonków jakoś u mnie nie widać...

Post: ndz kwie 25, 2010 6:54 am
autor: Andrzej
Borosiu - ja nie jestem teściem i mi puszczają ;)

Troszkę wody w słoiczku (zalecane 0,5-1cm) moczę wierzbowe patyki aż puszczą korzenie.
Obrazek
Potem je wyrzucam i w tę wodę wkładam sztobry.
Po 3 tygodniach:
Obrazek

Post: ndz kwie 25, 2010 10:14 am
autor: Papcio
Wierzba to taka roślina, że rośnie nawet jak nie chcesz. Wiem, bo na jesień sciołem moje wierzby energetyczne :) i po przypatrzeniu się pomyślałem: Będą fajne, długie i dość grube patyki na powiedzmy kije do pomidorów. Leżały sobie na palecie całą zimę, i dziś mam pączki a tam gdzie stykała się z ziemią to nawet zapuściła korzenie. mam teraz zagwostkę, jak pozbyć się 200 sztuk wierzby. Miał być z niej płot, ale rośnie to jak "głupie" to zielsko :) Ciekawe czy randap mi pomoże?

Post: ndz kwie 25, 2010 7:23 pm
autor: Onaela
O kurcze,ale extra sposób [!] Czyli,jak mniemam w wodzie,w której stała wierzba, są jakieś substancje pobudzające rozwój korzeni.. [skrob]

Papciu- [brawo] gratuluję wspaniałych osiągnięć w ukorzenianiu [!] :D I cała tą działalność prowadzisz w mieszkaniu ? :) A co na to żona ? :D

Post: ndz kwie 25, 2010 7:34 pm
autor: Papcio
W mieszkaniu i to na 8 piętrze! na 50m2, jest żona, syn i pies! ciężko o wolny "plac"
Jeszcze mnie kocha (od czasu do czasu tak mówi), wmawiam jej jak to fajnie jest w buszu! Najgorzej to było przekonać, że święta są co roku, a takie ukorzenianie może się nie powtórzyć! :) :)

Post: śr kwie 28, 2010 2:48 pm
autor: donn
Andzeju dzięki za ten wpis o wodzie :)...
a jaka to ma być wierzba?? byle jaka???

wyczytałam o sposobie z wodą na forum winogronkowym i część tak próbuje ukorzenić... ale narazie tylko listki są a korzeni nie ma

Post: śr kwie 28, 2010 6:32 pm
autor: Andrzej
donn pisze:Andzeju dzięki za ten wpis o wodzie :)...
a jaka to ma być wierzba?? byle jaka???

Oczywiście, ba... to nawet nie musi być koniecznie wierzba! Wystarczy każdy krzew który łatwo się ukorzenia.

Pamiętaj Donn, by dolne cięcie sztobra było wykonane 0,5cm pod węzłem. Dla eksperymentu jeden ze sztobrów Sofii uciąłem 5,0cm pod węzłem - efekt jest taki, że mineły 3 tyg. i dopiero powolutku zaczyna się coś dziać.

Wody w słoiczku było max. 0,5 do 1,0 cm (polecam wyłożenie dna słoika watą - nie trzeba wówczas tak dokładnie codziennie pilnować poziomu wody). Temp. wody wystarczy w zakresie 20-26 st. C.

Post: śr kwie 28, 2010 8:37 pm
autor: kra1013
Ja, przynajmniej jak na razie się trzymam tej mojej „czarnej folii” w prowizorycznym inspekcie.
Post wysłany: Pon Kwi 19, 2010 4:33 pm http://ekotopik.mojeforum.net/temat-vt2 ... &start=750
Sam jestem ciekaw jakie ma to korzonki, ale postanowiłem sobie tę swoją ciekawość „odpuścić” . Myślę, że im więcej się w tym grzebie, tym łatwiej coś s…r…. Swoją drogą myślę, że właśnie w ten sposób nie ma sie dylematu kiedy i gdzie to wysadzić. Już teraz na mróz? Czy "pędzić to do "Zośki" na parapecie?
Początkowo obawiałem się o odmiany trudno ukorzeniające się, ale jak na razie te są wręcz w czołówce. Nawet odmiana ( z pewnych względów ;) nie podam jej nazwy, lecz jest to ceniona, dość nowa niemiecka odmiana na czerRwone „królewskie” wino ) znana z tego, że nie wszystkim się ukorzenia, jakoś wyjątkowo dobrze idzie. W ogóle zauważam, że jeśli jakieś „patyki” są nie zdecydowane, to nie dotyczy to wszystkich w ramach odmiany. Zupełnie tak, jakby raczej miejsce skąd pobrano sztobra miało większe znaczenie. Domyślam się przecież, że jeśli Roman ciął sztobry, to z całej łozy, a więc mam i te „nasadowe” i „czubkowe”, a te właśnie najcieńsze są jakby mniej zdecydowane. Ponoć i za grube źle, ale nic takiego u siebie nie widzę.
Ta czarna folia jest wygodna, bo cały czas, od wykopania sztobrów do dziś mam to na dworze. Szyby zakładane na noc powinny powstrzymać przymrozki. Zakładając, ze mnie nie „padną”, bo pączki są, a korzeni może nie ma?
Są też wady. Inspekt jest za niski i przykryty szybami szybko się nagrzewa w słoneczną pogodę. Nie raz wstawałem rankiem przed 9-tą i pędziłem bez śniadania, a nawet nieumyty [oops] i jeszcze „ogłuszony” spaniem to odkrywać. Gdyby był wyższy to mógłbym spać i do 11-stej!
Po przymrozkach szyby ustawię pionowo, by dać zasłonę od wiatru, a jesienią „ogolę” TO szablą po Dziadku ( wymachiwał nią u Ruska prawie pod Kijowem, a przed śmiercią mnie ją naostrzył jak by wiedział, że mnie się kiedyś przyda) na wysokości kolan (5-7 oczek). W listopadzie skrzynię wypełnię kompostem z „czubkiem” i przykryję włókniną, a wiosną „kosmetyka” sekatorem już na dwa oczka.
Posadziłem je trochę za gęsto i jednak chyba miałem dobierać je wzrostem odmian, czyli Marszałek od północy, a Muskat letni od południa, ale przecież coś trzeba schrzanić!

Post: czw kwie 29, 2010 8:47 am
autor: cicho_borowska
Papcio no nie wiem jak z tą wierzbą. [rol] U mnie miał być płot, ale rośnie raczej tak "od niechcenia". Płotu to z niej chyba nie będzie...

Szkoda, że nie wiedziałam, bo miałam dwa wazony wierzby nacięte, ale już wylałam wodę... Może natnę jeszcze przy najbliższej okazji. :D

Post: pt kwie 30, 2010 6:04 am
autor: Roman
donn pisze:
wyczytałam o sposobie z wodą na forum winogronkowym i część tak próbuje ukorzenić... ale narazie tylko listki są a korzeni nie ma


Donn, myślałem, że przygotujesz grządkę, okryjesz czarną folią, powtykasz sztoberki a jesienią czy wiosną przyszłego roku wysadzisz co się ukorzeniło na stałe miejsce :)

Post: pt kwie 30, 2010 9:16 am
autor: megan
Moja przygoda z ukorzenianiem winogronowych patyczków przebiega dość obiecująco:ze sztobrów które otrzymałam jesienią od Grosika i Tomicrona tylko 3 szt nie obudziły się(widocznie mróz zimą je sięgnął w piwnicy),a z otrzymanych wiosną od Romana obudziły się wszystkie,choć w różnym czasie(to chyba zależy od odmiany).Mam teraz dylemat:Szanowny zbudował mi okno inspektowe ze starych okien(dosyć wysokie)-czy mogę przenieść moje winorośle już do tego okna czy jeszcze poczekać-nie chciałabym moim maleństwom zrobić krzywdy [?]
I jeszcze raz bardzo gorąco chcę podziękować Szanownym Kolegom że zarazili mnie winogronozą [lol]

Post: pt kwie 30, 2010 11:20 am
autor: Roman
megan pisze:Szanowny zbudował mi okno inspektowe ze starych okien(dosyć wysokie)-czy mogę przenieść moje winorośle już do tego okna czy jeszcze poczekać-nie chciałabym moim maleństwom zrobić krzywdy [?]


Megan, to znaczy, że sadzonki masz już w doniczkach i chcesz je przenieść
do tej szklarenki, czy chcesz je tam wysadzić na stałe?

W obu wypadkach możesz to już zrobić, wybierz jednak pochmurny dzień.
Jest też parę minusów takiego postępowania - jeśli sadzonki mają już listki a nie wytworzyły jeszcze korzonków to z dużym prawdopodobieństwem padną i nie wiadomo czy jeszcze odbiją.
Szklarenkę w dzień otwieraj na przelot, niech się wietrzy. W nocy zależnie od temperatury, jak bardzo zimno - zamykaj.
W razie przymrozków zapal w środku znicze - nie za nie a tylko do podniesienia temperatury :D

Post: pt kwie 30, 2010 12:41 pm
autor: megan
Tak sadzonki są w uciętych plastikowych butelkach i doniczkach,te z pierwszej partii ukorzeniania(19.03) mają już korzenie(widać przez butelki),drugą partię ukorzeniałam: też część w butelkach(w ziemi) a część w pojemniku z trocinami(tę partię wysadzałam(rozpoczęłam ukorzenianie) 26.o3),sztobry posadzone w trocinach szybko popuszczały listki więc 07.04 przesadziłam je do doniczek-korzonków jeszcze wtedy nie było widać,obecnie roślinki mają po kilka listków. :D

Post: pt kwie 30, 2010 2:49 pm
autor: donn
Romanie to Ty mi teraz dopiero to mówisz :D
ale zaraz czarna folia czy agrowłóknina???

Post: pt kwie 30, 2010 6:38 pm
autor: Roman
donn pisze:Romanie to Ty mi teraz dopiero to mówisz :D
ale zaraz czarna folia czy agrowłóknina???

Czarna folia Kasiu, a mówiłem, znaczy pisałem - przeczytałaś o szkółce polowej?

Post: pt kwie 30, 2010 7:12 pm
autor: kra1013
Ja też się coraz bardziej przekonuję do czarnej folii. Jest to proste i wygodne. Zacząłem w połowie marca. Skopałem wykompostowaną grządkę, nakryłem czarną folią. Na to czworobok z dech i szyby. W dwa dni później nożem porobiłem dziury i powtykałem sztobry. Sztobry tylko wymoczyłem w wodzie z „Topsinem”, przyciąłem doły i pączki dolne, opudrowałem ukorzeniaczem.
Myślę, że się nic nie dzieje. Tyle, że trzeba pilnować temperatury. Raz wyszło słoneczko i ku zdumieni zobaczyłem, że pod szybą jest 45 st. C. Bałem się, że już „po zawodach”, ale chyba nic się nie stało. Teraz tego pilnuję. W pochmurne dni nakryte, ale tylko słonko wyjrzy już pędzę odkryć. W nocy oczywiście przykryte.
Myślę, że świeczka nie jest potrzebna, gdy „dechy” są wysokie. Ja mam takie 15-18 cm i to trochę za mało. Na „Zośkę” będzie to dotykało szyby. Za gęsto też posadziłem. Liczyłem, że się to o 50 % samo przerzedzi, a tu jak na razie z ponad 200 dzisiaj wyciągnąłem pierwsze dwa! Najdziwniejsze, że pąki jednak były żywe, choć pewnie „słabeuszy” by z nich dało.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Post: sob maja 01, 2010 1:53 pm
autor: donn
no toś mnie Romku nakrył o szkółce polowej akurat nieprzyczytałam... jakoś mi to umkneło..
podrzucie linka gdzie o tym czytać??

Post: sob maja 01, 2010 6:03 pm
autor: kra1013
Donn, ja też nie czytałem, ale to proste. Teraz w zasadzie uważam, że dobrze zrobiłem, że zepsułem swoja ukorzeniarkę, bo właśnie męczyłbym się z rozprostowywaniem korzeni, sadzeniem, miałbym dylematy…
[pomysl] Dzisiaj wpadłem na GENIALNY pomysł - jak zawsze. [shock] :?
Otóż wziąłem następne 4 dechy, 8 gwoździ i mam to wszystko wyżej. Jak „Zośka” będzie mnie psikusa chciała odwalić, to się będę śmiał, a świeczkę zapalę jej na zewnątrz. Tylko dla niej – niech się „Babsztyl” cieszy i w nią mrozem chucha!
Cały dzień chodzę dumny jak indor z tego pomysłu, bo przy okazji podpędzę sadzonki do góry i to w najwłaściwszym czasie.
Znowu mnie łapska „zaswędziały” i wyrwałem kolejnego sztobra i znowu pączek okazał się żywy. Część (tak z 10%) jednak z jakichś powodów się namyśla, ale teraz na razie koniec z wyrywaniem! Myślę jednak zrobić po „Zośkach” selekcję i to rozrzedzić. Do tego czasu będę bardziej pewien, czego tak naprawdę od winogron chcę, bo może mam za dużo późnych odmian. 236 patyczków czeka więc aż się poduczę.

Post: sob maja 01, 2010 6:20 pm
autor: mietek
kra1013 pisze:Jak „Zośka” będzie mnie psikusa chciała odwalić, to się będę śmiał, a świeczkę zapalę jej na zewnątrz. Tylko dla niej – niech się „Babsztyl” cieszy i w nią mrozem chucha!

Jeszcze (poza Zośką) są tzw. zimni ogrodnicy ;)

A jeden z nich chyba jakiś niedopity bywa i wraz z Walerią Bonifacy 5.06 poprawki imieninowe sobie robią [haha]

mietek [lol]

Post: sob maja 01, 2010 6:49 pm
autor: kra1013
O tak Mietku! Pamiętam "u siebie" czerwcowe przymrozki. To na Kaszubach się zdarza, zwłaszcza w wyższych partiach naszych „gór”.
Na pocieszenie powiem, że na Spiszu rozbiłem sobie kiedyś namiot. Było to w miejscowości Łapszanka prawie 1000m.n.p.morza. Fajnie było tak patrzeć na Tatry Słowackie. Tu i ówdzie widać było, leżący jeszcze w wyższych partiach gór, śnieg. W nocy zrobiło się tak zimno, że postanowiłem sprawdzić, czy tropiku od namiotu gdzieś nie zerwało i ujrzałem wokół siebie płatki śniegu. Rankiem spojrzałem, co „Tubylcy” w ogródku sieją. Był tam groch, bób, marchew i pietrucha. Fasolę jednak importowali. Straszny przy okazji bałagan w tych ogródkach był, zwłaszcza w marchwi, bo dzielili się pół na pół z misiami.
Zimno było, a następnej nocy przemytnicy mnie „rozdeptali”, bo na ich „alkoholowej” ścieżce biwakowałem. Gdy przechodzili koło namiotu ich ciężkie kroki i posapywanie, obciążone słowackim rumem w plecakach, odebrałem jako buszowanie niedźwiedzi. Było to 10-o lipca! My „Górale” to o przymrozkach mamy co opowiadać! Hej!