Strona 3 z 3

Post: pn mar 08, 2010 7:54 am
autor: Emmi
A powiedźcie mi Kochani, czy te lata to liczą się jako wiek samego krzewu, czy od momentu przesadzenia go? [skrob] Bo my mamy posadzone całkiem spore te krzewy, licząc właśnie na to, że się lepiej przyjmą no i tam akurat przeszkadzały a my przyjęliśmy w wielką radością :)

Post: pn mar 08, 2010 10:52 am
autor: lucysia
Drzewko liczymy tyle ile żyje,a nie kiedy posadzone.Tyle że może być jakieś przesunięcie w owocowaniu jeśli przesadzamy starsze drzewo.Tak mi się wydaje,jakby ktoś miał inne info to prostujcie ;) .Nie będziemy Emmi wprowadzać w błąd.

U mnie były sadzone takie małe jednoroczne ciupki,dlatego mężu tak ocenił owocowanie.

Post: pn mar 08, 2010 1:20 pm
autor: mietek
Emmi pisze:A powiedźcie mi Kochani, czy te lata to liczą się jako wiek samego krzewu, czy od momentu przesadzenia go? [skrob]


Ha!!! Bardzo dobre pytanie i myślę, że dochodzi tu do znacznych nieporozumień [lol]
Nie wiem jak należy trktować wiek sadzonki, ja pisałem o latach od posadzenia zakupionej sadzonki, a te sprzedawane są faktycznie jako jedno, dwu, a czasem trzyletnie ;)
Napewno najbardziej precyzyjnym określeniem wieku rośliny jest jest jej wiek rzeczywisty, ale moim zdaniem opisy w księżkach typu : "...owocuje w drugim roku po posadzeniu... " odnosi się do prawidłowej sadzonki zakupionej we właściwym miejscu tzn. że ma już rok lub dwa pobytu w szkółce za sobą - to ile już ma lat za sobą zależy od gatunku i sposobu rozmnarzania.
I tak by szybciej np. owocowały to szczepi się na kilkuletniej podkładce z której wyrasta zdrowy silny pęd jednoroczny, a ten owocuje już w następnym roku.

To ile lat ma ta sadzonka? [haha]
podkładka ma trzy lata, naszczepienie rok lub dwa, a my sadzimy to w tym roku? A literatura mówi, że może owocować już w następnym roku ;)

Tak to widzę, a to co opisane wyżej jest tylko przykładem na to jak to czasem jest.

pozdrawiam: M.

Post: pn mar 08, 2010 2:39 pm
autor: Emmi
lucysia pisze:
U mnie były sadzone takie małe jednoroczne ciupki,dlatego mężu tak ocenił owocowanie.


No własnie, jednoroczne, a moje są paro-letnie, nawet nie wiem ile, czyli po przeczytaniu info Mietka pozostaje mi czekanie do tegorocznego okresu owocowania i zobaczenia czy to ten właśnie raz [skrob]

Post: sob mar 27, 2010 3:07 pm
autor: kra1013
U mnie na leszczynie (odm. Olbrzymi z Halle) jest cała masa kwiatostanów żeńskich. Czyli co? Będą orzechy?
Przynajmniej tak sądzę. Mniej „wtajemniczonym” podpowiem, że „kotki” zwisające z gałęzi to kwiatostany męskie. Kwiaty żeńskie natomiast wyrastają z czubeczków pączków. U mnie w tym roku, co drugi pączek je ma.
Tak to wygląda:
Obrazek

Post: ndz wrz 05, 2010 9:21 am
autor: kra1013
;) :) Wiecie!
Ta moja siwo-konopna blondynka myśli, że nadal jest ruda. Błąd! Kiedyś rzeczywiście dorwała się do jakiejś farby i była ruda. Ledwo ją poznałem, ale teraz jest blondynką i za prace w ogródku, tylko za zezwoleniem męża powinna się imać!
Przychodzę do domu, zaglądam do lodówki, a tam „światło nie wyłączone”, za to na stole w kuchni „pół kilo orzechów w koszyczku”…
Gdyby była ruda, to by wiedziała, że na leszczynę jeszcze jest trochę za prędko!
No nic, będzie na teraz do chrupania, a na święta się kupi „od Turka”.
kra1013 pisze:U mnie na leszczynie (odm. Olbrzymi z Halle) jest cała masa kwiatostanów żeńskich. Czyli co? Będą orzechy?...

I są! Tyle, że z odmiany Czerwona Warszawska ta moja „siwo-konopna wiewióra” wszystko pozrywała. :) Nie upilnowałem! Ten krzew prowadziłem nie w formie drzewka, lecz zwyczajnie jak krzakulec, bo ma przepiękne czerwone liście. Odmianę Olbrzym z Halle ( te Halle an deim Salle – nie w Belgii, a w bodajże Saksonii) prowadziłem w formie drzewka i to uratowało jej owoce. Żona ma 55 kilo i nie wlazła! Te "rude" są zwinniejsze! ;) Ale tego „światła w lodówce” to jej nie daruję!
Obrazek Obrazek

Post: pn wrz 06, 2010 3:04 pm
autor: koliberek
Rysiek haha :)
niezły tekst ;)

Post: sob sty 29, 2011 1:04 pm
autor: Baś_22
Trochę informacji na temat formowania Leszczyny :)

Obrazek

Post: sob sty 29, 2011 2:12 pm
autor: Papcio
Dzięki Basiu za ładne skany. Mam u siebie dwie leszczyny. Jedna jest przeze mnie przycięta w formie drzewka a druga rośnie jak chce. Teraz wiem co mam dalej z nimi robić. W ubiegłym sezonie to miałem tak z kilo orzechów i wszystkie wnuczek zjadł!, poprzednio garstkę (wnuczek był za mały i nie jadł jeszcze :) :) ). Sekator na wiosnę będzie w ruchu :) :)

Post: sob sty 29, 2011 3:55 pm
autor: Baś_22
Bardzo się cieszę Papciu, że przydały się wiadomości :)

Post: ndz sty 30, 2011 8:19 pm
autor: tomicron
Fajny artykuł [kciuk1]

Post: pn sty 31, 2011 1:05 pm
autor: Cebulka
Popieramy takie uzycie firmowego skanera [super]

Post: wt lut 01, 2011 11:47 am
autor: Anamaria
No ładnie [oops] Ja zrobiłam dokładnie na odwrót: usunęłam prawie wszystkie stare gałęzie, bo owoce były tylko na czubkach, tak ze 3 m nad ziemią i pożytek z nich miały tylko wiewiórki.
Zostawiłam kilkanaście młodych odrostów, jak się okazuje tych bezużytecznych [shock]
I co teraz? Wytnę co się da i zostawię kilka tych młodych pędów z najciemniejszą korą. Zobaczymy co z tego wyjdzie...

Post: wt wrz 13, 2011 5:12 am
autor: tereklo
Na działce rośnie ogromna leszczyna. Ma duże orzechy. Połakomiłam się i uzbierałam leżące, narwałam te w zasięgu ręki i... wyrzuciłam, chyba co piętnasty był pełny a reszta albo pusta albo piękny orzeszek z pięknym, tłuściutkim robaczkiem. Czy leszczyny się opryskuje przeciw robaczywieniu orzechów?

Post: sob wrz 17, 2011 5:14 pm
autor: tomicron
Te robaki to pewnie słonkowiec. W uprawach towarowych to jeden z podstawowych oprysków w programie ochrony.
Ja leszczyn na działce nigdy nie pryskałem przeciw temu szkodnikowi bo się nie opylało - coś marnie plonują te moje krzewy :/